Wszyscy już zdążyli pogodzić się z niespodziewanymi zmianami w piłkarskiej reprezentacji Polski. Nie ma już Jerzego Brzęczka, którego Zbigniew Boniek nagle zwolnił z funkcji selekcjonera. Teraz zaczęła się era Paulo Sousy, który od razu zostanie rzucony na głęboką wodę.
Portugalczyk nie ma czasu na testowanie i budowę, bo na dzień dobry czekają go eliminacje MŚ 2022, a latem Euro 2020. Michał Listkiewicz jednak uważa, że "Zibi" zrobił bardzo dobrze, decydując się na taką zmianę. Twierdzi, że czasy się zmieniły i dziś w reprezentacjach trenerzy i tak nie mają czasu na spokojną pracę.
Były prezes PZPN zwraca uwagę na brak doświadczenia Sousy z drużynami narodowymi, ale to równie dobrze może okazać się jego plusem. Bardzo jednak chciałby, aby w jednej kwestii poszedł w ślady Leo Beenhakkera.
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Engel ostrzega nowego selekcjonera reprezentacji Polski. "Przeskok jest kolosalny"
"Marzy mi się powrót do polskiego sztabu szkoleniowego lub przynajmniej układ mieszany jak za Beenhakkera. Także dzięki asystowaniu Holendrowi Adam Nawałka stał się wybitnym selekcjonerem" - pisze Listkiewicz w "Super Expressie".
Na razie jednak na takie rozwiązanie nic nie wskazuje, bo głównymi asystentami Sousy będą obcokrajowcy. Listkiewicz jeszcze dodał, że ma prośbę, aby nowy selekcjoner nie zabronił naszym piłkarzom mówić w ojczystym języku. Tak zrobił w węgierskim Videotonie, ale u nas raczej na coś takiego się nie zdecyduje, bo "tam tubylców było co kot napłakał, a u nas nawet czarnoskórzy byli Polakami".
Paulo Sousa w roli selekcjonera Biało-Czerwonych zadebiutuje 25 marca. Wtedy Polacy zmierzą się z Węgrami w el. MŚ 2022. Następnie zagramy z Andorą (28.03) i Anglią (31.03).
Dariusz Dziekanowski wytknął błędy Zbigniewowi Bońkowi. "Zaczął się plątać w zeznaniach" >>
Na zmianę gry reprezentacji Polski będziemy musieli poczekać. Ekspert wskazał, co musi zmienić Paulo Sousa >>