Utalentowany pomocnik został powołany na towarzyski mecz z Grecją, który odbędzie się w najbliższą środę. Polscy kibice mają wobec Ludovica Obraniaka ogromne oczekiwania. Czy Francuz z polskim paszportem faktycznie stanie się zbawicielem polskiej reprezentacji? Obraniak zapewnia, że presja kibiców jest dla niego jedynie mobilizująca.
- Wiem, że z moim debiutem w reprezentacji Polski jest związana presja. Ale to normalne, a ja ją lubię. Dodatkowo mnie mobilizuje. Na szansę, którą właśnie otrzymałem, czekałem dwa lata. Myślę, że ludzie polubią mnie za podejście do piłki. Bo ja na boisku nie odpuszczam, walczę - mówi Obraniak w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
Obraniak bardzo poważnie podchodzi do gry dla reprezentacji Polski. Skrzydłowy Lille zapewnia, że bardzo szybko chce się nauczyć języka polskiego, który znacznie ułatwiłby mu komunikację na boisku.
- Obiecałem sobie, że się tym zajmę. Ale nie jest to łatwe. Polski jest bardzo trudnym językiem. Przy jego nauce potrzebna jest systematyczność. A ja mam ciągle wyjazdy, mecze, zgrupowania. Ale mam nadzieję, że przez to przebrnę. Wynająłem już nawet nauczyciela - przyznaje Obraniak.
Niedawno we Francji pojawiły się głosy, że Obraniak może niebawem liczyć na powołanie do reprezentacji Francji. Na opiekuna Tricolores Raymonda Domenecha prasa nad Sekwaną zaczęła naciskać od momentu, gdy Obraniak otrzymał polskie obywatelstwo. Pomocnik Lille jednak się nie złamał i wytrwał w postanowieniu reprezentowania biało-czerwonych barw.
- Nie żałuję, bo już dawno zdecydowałem, że chcę grać dla Polski. A we Francji nikt mnie zdrajcą nie nazwał - ucina świeżo upieczony kadrowicz.