PKO Ekstraklasa. Bogdan Zając zauważył mankamenty w Jagiellonii. Wskazał, czego zabrakło mimo wygranej z Lechią

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Bogdan Zając
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Bogdan Zając

Jagiellonia Białystok rozpoczęła 2021 rok od zwycięstwa 2:0 w Gdańsku. Bogdan Zając zauważył jednak, że szczególnie po czerwonej kartce dla Jakuba Kałuzińskiego, jego zawodnikom zabrakło odpowiedniej koncentracji.

Jagiellonia Białystok odniosła niezwykle cenne zwycięstwo z sąsiadem w tabeli. - Nie ma co ukrywać, że było to bardzo dobre rozpoczęcie sezonu jeżeli chodzi o wynik końcowy. To było bardzo ciężko odniesione zwycięstwo, a wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Do drugiej naszej bramki mecz był bardzo wyrównany i w pewnych momentach drugiej połowy brakowało nam spokoju i dokładności, co pozwalało drużynie Lechii nawiązywać walkę stykową, z której są groźne stałe fragmenty gry, przy których dobrze spisał się Xavier Dziekoński - podkreślił Bogdan Zając po meczu z Lechią Gdańsk.

- My mieliśmy bardzo dobre wejście w mecz, strzeliliśmy bramkę, mieliśmy też sytuacje, które mogliśmy lepiej rozwiązać w fazie finalizacji, co mogło jeszcze bardziej ustawić mecz. Czerwona kartka w Lechii wprowadziła za dużo rozluźnienia w naszych poczynaniach. W końcówce pierwszej połowy i w ciągu pierwszych 20-30 minut drugiej mimo gry w przewadze zawodnika, nie jestem zadowolony z tego, co prezentowaliśmy na boisku. Zmiany, których dokonaliśmy miały inaczej ustawić naszą grę, ale nie było to po naszej myśli. Chwała naszej drużynie i Xavierowi, bramka na 2:0 zamknęła spotkanie - dodał trener Jagiellonii.

Białostoczanie rozegrali dwie różne połowy. Po dobrej pierwszej, w drugiej dali pole do popisu grającej w osłabieniu Lechii. - Brakowało mi szybszej gry piłką w drugiej odsłonie, za dużo było "wózkowania", bo wtedy zawodnik drużyny przeciwnej łatwiej doskakuje i odbiera piłkę. To nam się wymknęło, ale potrafiliśmy mimo trudnych momentów zadać decydujący cios - ocenił Zając.

Jagiellonia mogła szybciej zamknąć spotkanie. - Trudno powiedzieć jednym zdaniem co spowodowało brak płynności w naszej grze mimo, że mieliśmy zawodnika więcej. Już po pierwszej sytuacji, po stałym fragmencie gry powinniśmy prowadzić 2:0 i wprowadziłoby to więcej spokoju. Druga połowa nie była pod nasze dyktando. Do czerwonej kartki kontrolowaliśmy mecz, wypracowaliśmy wiele sytuacji w ofensywie, ale później nie było już tak, jak powinniśmy grać - przyznał trener.

Czytaj także:
Probierz podał się do dymisji 
Mecz zespołu Milika przełożony

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kiedy kibice wrócą na trybuny? Prezes Animucki zabrał głos

Źródło artykułu: