Nie ma co ukrywać, Lechia Gdańsk zaliczyła wpadkę w meczu z Jagiellonią Białystok. - Jestem rozczarowany inauguracją i początkiem drugiej rundy. Zbyt nerwowo weszliśmy w mecz, nie było u nas koncentracji i szybko stracona bramka wprowadziła wiele nerwowości w naszych poczynaniach i nie graliśmy tego, co byśmy chcieli. W klubie staramy się stawiać na młodych zawodników i czasem zagotuje się głowa. Nie będę dyskutować, czy pierwsza i druga kartka była słuszna, ale tak się potoczyło, że byliśmy zmuszeni do grania w dziesiątkę i podjęliśmy ryzyko - stwierdził Piotr Stokowiec.
- Zmieniliśmy ustawienie w drugiej połowie i gra wyglądała lepiej, niż jak graliśmy w jedenastu. Zabrakło nam konkretów w postaci finalizacji akcji. Stworzyliśmy sobie kilka doskonałych akcji, ale Jagiellonia zdobyła drugą bramkę po kontrze. Nie załamujemy się, bo to dopiero początek. Mamy gorzką pigułkę do przełknięcia. Pokazaliśmy wiele dobrych akcji i podziała to na nas mobilizująco. Jesteśmy źli, że tak to się potoczyło, bo ten mecz mógł i powinien wyglądać inaczej - przyznał trener Lechii na konferencji prasowej.
Szkoleniowiec wypowiedział się szerzej o srogiej karze dla Jakuba Kałuzińskiego, który wyleciał z boiska w pierwszej połowie bezpośrednio po emocjonalnej reakcji po żółtej kartce. - Jest przepis o wprowadzaniu młodzieżowców do ligi i trzeba do tego cierpliwości oraz dobrej woli. Sędziowie też powinni wziąć pod uwagę, że oni nie mają doświadczenia i można było upomnieć zawodnika. Nie tak powinien się zachować, ale nie w każdej sytuacji są to oczywiste decyzje, tym bardziej że była to druga żółta kartka. Sędziowie też powinni uczestniczyć we wprowadzaniu młodych zawodników i z większym zrozumieniem do nich podchodzić - zaapelował Piotr Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Czy psycholog jest potrzebny na zgrupowaniach kadry? "To zależy od oczekiwań każdej strony"
Jakie były najważniejsze przyczyny porażki? - Mieliśmy też za dużo słabych ogniw w pierwszej połowie. Musieliśmy prowadzić grę i nie mieliśmy zawodników na swoim poziomie. Potrafimy grać na wyższym, dopiero po korekcie w szatni i paru męskich słowach wzięliśmy odpowiedzialność i była reakcja, za co chwalę zespół. Nie można tak wchodzić w mecz, bo konsekwencje są ogromne - wyjaśnił trener.
W spotkaniu z Jagiellonią zadebiutowali Joseph Ceesay i Jan Biegański. - Trudno oceniać po takim meczu, gdy gra się w dziesięciu. Ja ich znam i wiem, jak grali w sparingach, na podstawie tego meczu trudno o ocenę. Biegański ma przed sobą przyszłość, a Ceesay pokazał, że ma wiele jakości i będziemy mieli z niego pożytek - podsumował Stokowiec.
Czytaj także:
Probierz podał się do dymisji
Mecz zespołu Milika przełożony