Francja. Arkadiusz Milik - do szaleństwa jeden krok

Materiały prasowe / F-MG.com / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik został piłkarzem Olympique Marsylia
Materiały prasowe / F-MG.com / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik został piłkarzem Olympique Marsylia

Arkadiusz Milik dobrze pamięta, jak kibice Napoli gonili go po mieście skuterem. W Marsylii może liczyć na podobne szaleństwo po kolejnych bramkach zdobytych dla zespołu.

Wystarczył jeden gol, w środowym meczu z RC Lens (2:2), by francuskie media zobaczyły w Arkadiuszu Miliku zbawcę Marsylii. - Polski napastnik pojawił się jako znak nadziei w kryzysie Olympique - napisali dziennikarze "L'Equipe". Zagorzali kibice klubu, szukający obecnie nowego bohatera drużyny, będą nosili Polaka na rękach, jeżeli ten odpłaci się dobrą grą.

- Zdobędzie kilka bramek, to fani go pokochają. Na mieście będą sklepy zamykać specjalnie dla niego - mówi Piotr Świerczewski, były piłkarz Marsylii. On sam przekonał się, jakim statusem cieszy się w mieście piłkarz tego klubu. - W Marsylii czułem się jak gwiazda filmowa, jak Robert De Niro. Po mieście jeździłem kabrioletem. Trąbili do mnie na każdym zakręcie, światłach. Wszyscy machali. Dla mnie i żony zamykali butiki na wyłączność - opowiada były zawodnik.

Autografy pod sklepem

Milik zna ten klimat. Podobną popularnością cieszył się w Napoli, szczególnie po transferze w 2016 roku. Ludzie otaczali go na mieście, nie było nawet mowy, by Milik wszedł do sklepu czy restauracji.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarze zaszczepieni przeciwko COVID-19 przed mistrzostwami Europy? "Spokojnie czekamy na swoją kolej"

Napastnik start we włoskim klubie miał wyborny. Strzelił cztery gole w czterech meczach ligowych, dołożył jeszcze trzy bramki w dwóch spotkaniach Ligi Mistrzów. Nie mógł później spokojnie przejechać przez centrum Neapolu. Kibice gonili samochód piłkarza, pędząc na skuterach. Gdy udało im się złapać Milika na czerwonym świetle, pukali w szyby auta i prosili Polaka o wspólne zdjęcie. Marsylscy fani mają podobny temperament. - Mnóstwo kibiców żyje tym klubem. Dwie godziny spędzałem przed supermarketem rozdając autografy. Jedni odchodzili, drudzy przychodzili. Kolejki się nie kończyły - wspomina Świerczewski.

W Neapolu Milik cieszył się dużą popularnością. Przyjaźnił się z klubowym spikerem Danielem Bellinim, który po każdym jego golu wykrzykiwał do mikrofonu: "Arkadiuszo". Bellini był jedną z pierwszych osób, która odezwała się do piłkarza po pierwszym zerwaniu więzadeł. "Decibel" odwiedzał piłkarza też w jego domu pod miastem. Jeden z taksówkarzy, którego spotkaliśmy w Neapolu, chwalił się, że ma do zawodnika numer telefonu. Kiedyś wiózł naszego gracza na urodziny znajomych i w swojej playliście zachował wybierane przez zawodnika polskie piosenki. Nie znał słów, ale zachwalał kawałki disco-polo.

Polski napastnik w swoim drugim występie dla Olympique Marsylia, a pierwszym od początku, strzelił gola w lidze francuskiej. Mógł zakończyć spotkanie także z asystą, ale po jego świetnym podaniu sytuacji nie wykorzystał Florian Thauvin. Milik pokazał w środę duże zaangażowanie. Był aktywny, zgrywał piłki, szukał akcji kombinacyjnych. Widać było dużą chęć gry i energię z jego strony.

Następne PSG

Zawodnik pokazał, że w ostatnich miesiącach nie zmarnował czasu w Neapolu. Nie grał od kilku miesięcy, ale trenował we Włoszech dwa razy dziennie: z drużyną i indywidualnie. Fizycznie nie ma zaległości. Trener Marsylii chwalił naszego zawodnika.

- Dużo pomógł i pozwolił, że Thauvin był bardziej wolny. Mógł to wykorzystać Payet. Milik to dobry wkład w ofensywę - powiedział Nasser Larguet, tymczasowy szkoleniowiec zespołu.

Kolejny mecz drużyna Milia rozegrał z PSG (niedziela, godzina 21.00). Nie ma lepszej okazji, niż francuski klasyk, by rozkochać w sobie kibiców Marsylii.

Źródło artykułu: