Do piątku piłkarze Lechii Gdańsk wygrali wszystkie trzy mecze z beniaminkami. Tym razem tylko zremisowali z Wartą Poznań. - Remis mnie nie zadowala. Wymagam od swojej drużyny znacznie więcej i liderzy zespołu powinni więcej brać na swoje barki, tego od nich oczekuję. Zdecydowanie musimy popracować nad organizacją gry, bo trudne mecze przed nami i to jest do poprawy. Jestem rozczarowany, że nie umiemy przełożyć tego co trenujemy na treningach i pokazać tego w meczach - powiedział wprost Piotr Stokowiec.
Mimo wszystko trener nie załamuje rąk. - To dopiero początek, ale powinno wychodzić to lepiej. Ja wierzę w ten zespół, bo wykonaliśmy dobrą pracę i powinniśmy odpalić. Wierzę, że tak się stanie, bo w porównaniu z ubiegłym meczem było więcej akcji i strzałów, ale wymagam jeszcze więcej. Na treningach ćwiczymy różne warianty stałych fragmentów gry, z jednego bramkę strzelił Michał Nalepa, w innym przypadku bliski był tego Tomek Makowski - wymienił Stokowiec.
- Mocno pracujemy i wierzę, że ten zespół odpali. Szkoda, że formacje ofensywne pokazały zbyt mało, bo oczekuję od nich znacznie więcej jakości i konkretów. Będziemy o tym rozmawiać po meczu i to analizować. Za kilka dni mamy Puchar Polski, później kolejne spotkania ligowe i musimy się szybko pozbierać oraz grać znacznie lepiej, stać nas na to - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki
Po strzelonym golu można było zauważyć, że gdańscy piłkarze nie kwapili się do strzelenia drugiego gola. - Ze stałych fragmentów gry można było być zadowolonym, ale inaczej wyobrażaliśmy sobie drugą połowę. Nie chcieliśmy się odkrywać, mamy swoje opracowane zagrania i drużyna wie jak ma się zachowywać. Chcieliśmy poczekać i spróbować skontrować, ale wszystko miało być zmienne. Więcej wymaga się od ofensywy, muszą to być konkrety i dryblingi, kontry też muszą się kończyć lepiej - przyznał Piotr Stokowiec.
- Niczego nie ujmuję rywalom, bo to dobrze zorganizowana drużyna, ale Warta miała dwa celne strzały i jestem rozczarowany wynikiem. Pierwszy mecz wprowadził nerwowość, teraz chcieliśmy dobrze wejść w mecz i w drugą połowę, a w prostej sytuacji straciliśmy bramkę. My musimy dominować i strzelać więcej goli - drugi czy trzeci byłby potwierdzeniem tego, co chcemy grać. Zabrakło jakości w ofensywie - podsumował.
Czytaj także:
Rząd nie rozważa powrotu kibiców
Nowy klub w grze. Grosicki czeka na ruch