Śmierć Diego Maradony nadal wywołuje dyskusję. Podejmuje się próbę zrekonstruowania tego, co wydarzyło się przed i po zgonie legendarnego argentyńskiego piłkarza.
Ważne słowa - za pomocą serwisu areanapoli.it - przekazał Mariano Israelit. Przyjaciel Argentyńczyka zdradził kilka szczegółów o życiu legendarnego piłkarza tuż przed śmiercią. Jego wyznanie jest szokujące.
- Za każdym razem, gdy szedłem do jego domu, czułem zapach trawki. Chociaż nigdy nie widziałem go palącego, wiele osób mówiło mi, że palił. Często też upijali Diego, zawsze przynosili mu piwo. Potem zabrali go do łóżka i wyłączyli mu telefon komórkowy, by odizolować od córek. To coś, co widziałem kilka razy - powiedział Israelit.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt
- Pewnej niedzieli poszedłem zjeść do niego i powiedziałem "hej, nie odpowiedziałeś na wczorajszą wiadomość", a on odpowiedział, że nic do niego nie dotarło, a kiedy pokazał mi swój telefon, zdaliśmy sobie sprawę, że ma inny numer" - dodał.
- Ostatni raz widziałem go na początku marca, zanim wybuchła pandemia, i powiedział mi "nie opuszczaj mnie, nie zostawiaj mnie samego". To były jego słowa. Ostatnie słowa, które powiedział do mnie osobiście. Ciągle mam dreszcze, myśląc o tym - zaznaczył przyjaciel Diego Maradony.
Argentyńczyk zmarł nagle w środę, 25 listopada. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była ostra niewydolność serca. Rodzina Maradony nie zamierzała zwlekać z pogrzebem. Dzień po śmierci legendarny piłkarz został pochowany na cmentarzu, który znajduje się na przedmieściach Buenos Aires. Media na bieżąco relacjonowały ostatnie pożegnanie "El Diego".
Zobacz także:
Wyciekły dramatyczne wiadomości lekarza Maradony. "Wydaje się martwy"
Haaland zrobił to po raz pierwszy! Polak był tego świadkiem