Puchar Anglii. Kapitalne widowisko w meczu Tottenhamu z Evertonem! Dziewięć goli na Goodison Park

PAP/EPA / Jason Cairndruff / Na zdjęciu: piłkarze Evertonu
PAP/EPA / Jason Cairndruff / Na zdjęciu: piłkarze Evertonu

Kto nie oglądał niech żałuje! Everton i Tottenham stworzyły w środowy wieczór niesamowite widowisko. Ostatecznie zespół Carlo Ancellotiego pokonał Koguty po dogrywce 5:4 i awansował do 1/4 finału Pucharu FA.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć początek spotkania dla zespołu Jose Mourinho był obiecujący. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Heung-Min Son. Najwyżej do piłki wyskoczył Davinson Sanchez, który pokonał Robina Olsena.

Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy należało jednak do Evertonu. Błąd Tottenhamu Hotspur przy wyprowadzaniu piłki ze swojej połowy, wykorzystał Dominic Calvert-Lewin. Mocne uderzenie Anglika z bliskiej odległości przełamało ręce golkipera rywali.

120 sekund później było już 2:1. Richarlison oddał precyzyjny strzał zza pola karnego w lewy dolny róg. Hugo Lloris nie miał szans. Rozpędzona ekipa Carlo Ancelottiego atakowała. Tuż przed przerwą, Pierre-Emile Hoejbjerg faulował w polu karnym Calverta-Lewina. Arbiter David Coote podyktował jedenastkę, którą pewnie na bramkę zamienił Gylfi Sigurdsson.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt

Tottenham się nie poddawał. W ostatniej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy, gola kontaktowego strzelił Erik Lamela. Argentyńczyk w sytuacji sam na sam okazał się lepszy od golkipera rywali.

Davinson Sanchez po przerwie znów zaskoczył. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka znalazła się pod nogami kolumbijskiego obrońcy. Sanchez doprowadził do remisu, a Koguty wróciły z dalekiej podróży.

Radość zespołu Jose Mourinho nie trwała zbyt długo. Londyńczycy po raz kolejny mieli problem z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Sigurdsson znalazł się z piłką na 25. metrze. Islandzki pomocnik wypatrzył w polu karnym Richarlisona. Napastnik Evertonu precyzyjnym strzałem w prawy dolny róg nie dał szans Hugo Llorisowi.

Tottenham wyrównał w 86. minucie. Znów zamieszanie w polu karnym gospodarzy i zimna krew Harry'ego Kane'a, który zastąpił na boisku Stevena Bergwijna. Reprezentant Anglii kapitalnym szczupakiem wpakował piłkę do bramki po dośrodkowaniu Sona.

Decydujący i zarazem dziewiąty gol padł w pierwszej połowie dogrywki. Ładną akcję Evertonu wykończył Gylfi Sigurdsson. Islandczyk w 97. minucie wykorzystał precyzyjne podanie Bernarda i ustalił wynik spotkania.

Everton - Tottenham Hotspur 5:4 (3:2) (1:2) (1:0)
0:1 - Davinson Sanchez 3'
1:1 - Dominic Calvert-Lewin 36'
2:1 - Richarlison 38'
3:1 - Gylfi Sigurdsson 43'
3:2 - Erik Lamela 45+3'
3:3 - Davinson Sanchez 57'
4:3 - Richarlison 68'
4:4 - Harry Kane 83'
5:4 - Bernard 97'

Everton: Robin Olsen - Michael Keane, Ben Godfrey, Yerry Mina, Lucas Digne - Abdoulaye Doucoure, Tom Davies - Alex Iwobi (70' Bernard), Gylfi Sigurdsson, Richarlison - Dominic Calvert-Lewin (55' Seamus Coleman).

Tottenham Hotspur: Hugo Lloris - Matt Doherty, Davinson Sanchez, Toby Alderweireld, Ben Davies - Pierre-Emile Hojbjerg, Tanguy Ndombele - Steven Bergwijn (53' Harry Kane), Erik Lamela, Lucas (77' Dele Alli) - Heung-Min Son.

Żółte kartki: Gylfi Sigurdsson (Everton), Yerry Mina (Everton), Dele Alli (Totteham), Richarlison (Everton), Lucas Digne (Everton), Harry Kane (Tottenham), Harry Winks (Tottenham)

Sędzia: David Coote.

Zobacz też:
Puchar Anglii. Wymęczony awans Manchesteru United po dogrywce. Świetny Fabiański

Komentarze (1)
avatar
Cinas85
11.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Kto nie oglądał niech żałuje!" :D. Nikt nie oglądał bo eleven strajkowało ;->