PKO Ekstraklasa: Mecz Śląska Wrocław z Wisłą Kraków mógł się nie odbyć. "Warunki były na granicy"

90 minut przed meczem przyjechaliśmy i nawierzchnia była bardzo dobra. W trakcie rozgrzewki zaczął padać śnieg i było moim zdaniem na granicy - przyznał Vitezslav Lavicka, trener Śląska Wrocław po remisie 1:1 z Wisłą Kraków.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Mariusz Pawelec (tył) i Felicio Brown Forbes (przód) PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Mariusz Pawelec (tył) i Felicio Brown Forbes (przód)
Mecz odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Nie dość, że we Wrocławiu było -8 stopni Celsjusza, to jeszcze przed spotkaniem zaczęły się intensywne opady śniegu, które utrudniły zawodnikom grę. Co ciekawe, gdy drużyny przyjechały na obiekt w stolicy Dolnego Śląska, murawa była dobrze przygotowana.

- Przyjechaliśmy rano oglądać murawę, gdy była pokryta śniegiem, ale sprawdzaliśmy w prognozach, że nie będzie padało. Na mecz trawa miała być przygotowana i zielona. 90 minut przed meczem przyjechaliśmy i nawierzchnia była bardzo dobra, lecz w trakcie rozgrzewki zaczął padać śnieg i było na granicy decyzji o odwołaniu meczu. Wiadomo, że w takich warunkach wzrasta ryzyko kontuzji, oba zespoły nie miały łatwo, ale dały z siebie maksimum - stwierdził Vitezslav Lavicka, trener Śląska Wrocław.

Inna Wisła

Jego drużyna jako pierwsza wyszła na prowadzenie. Gola zdobył w 23. minucie Mathieu Scalet. Jednak niespełna dziesięć minut później wyrównał Yaw Yeboah. Optyczną przewagę miała jednak Wisła Kraków.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!

- Znowu byliśmy lepsi, znowu prowadziliśmy. Wymieniliśmy więcej podań, mieliśmy więcej strzałów. Szybko wyrównaliśmy i mieliśmy przewagę w drugiej połowie, więc tym bardziej jestem rozczarowany. Co prawda zabieramy jeden punkt, ale mam zastrzeżenia do naszej skuteczności - powiedział Peter Hyballa, trener ekipy z Małopolski

- Wiedzieliśmy, że Wisła jest zespołem innym jakościowo niż na początku sezonu, gdy graliśmy w Krakowie. Teraz pokazują się ze świetnej strony, wygrali z Jagiellonią. Wiedzieliśmy, że w tych warunkach musieliśmy grać pressingiem, odciąć rywali od długich piłek. Graliśmy to, na co pozwoliła murawa i przeciwnik. Trzeba przyznać, że krakowianie szybko przechodzili do fazy ataku i przenosili się pod nasze pole karne - opisywał szkoleniowiec gospodarzy.

Rzut karny punktem zwrotnym

W drugiej połowie rzut karny dla Białej Gwiazdy zmarnował Felicio Brown Forbes. Tym samym Matus Putnocky podkreślił znakomity występ między słupkami wrocławskiej drużyny.

- Ten rzut karny był ważnym momentem w przekroju całego meczu. Obrona Matusa Putnocky'ego utrzymała nas w grze. Pokazał w tej sytuacji, że jest bramkarzem, który robi różnicę w sytuacjach ważnych. Ale nie chcę mówić tylko o nim. Ten punkt to zasługa całego zespołu i wiary do ostatniego gwizdka - dodał Lavicka.

Kilka minut później za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Marcel Zylla. Pierwszą z nich otrzymał za zagranie ręką, które skutkowało potem wspominanym rzutem karnym. Drugi raz młodzieżowiec napomniany został za faul na Michale Frydrychu. Jego zachowanie skrytykował trener Lavicka.

- To była zła decyzja w tej sytuacji. Wiem, że obie drużyny nastawiały się na pojedynki. Ta murawa była jaka była, ale w tym momencie, gdy Marcel miał żółtą kartkę, musi to zachowanie z jego strony być mądrzejsze - uważa czeski trener.

- Trochę nas ta czerwona kartka rozluźniła. Wołałem do moich piłkarzy, by utrzymywali tempo. To trudne, zwłaszcza gdy gra się 11 na 10. Było trochę rozluźnienia przez 5 minut, ale próbowałem zebrać zespół, by grał do przodu. Niestety, przy wykończeniu dalej nie jesteśmy efektywni - przyznał ze smutkiem Hyballa.

Szkoleniowiec gości dodał również, że Nikola Kuveljić rozpoczął już treningi z drużyną i za 2-3 tygodnie będzie brany pod uwagę w kadrze meczowej. Co do innego kontuzjowanego, Vullneta Bashy, póki co nie można prognozować daty powrotu.

Charakter ważniejszy niż punkty

Nie da się ukryć, że Śląsk Wrocław rozpoczął 2021 rok bardzo źle. W trzech meczach zgromadził zaledwie dwa punkty. Poza jednym oczkiem w starciu z Białą Gwiazdą, drużynie udało się bezbramkowo zremisować w Mielcu ze Stalą. Do tego doszła porażka z Piastem w Gliwicach.

- Dwa punkty w trzech meczach to mało. Niezadowolony byłem ze spotkania w Gliwicach, gdzie nie pokazaliśmy jakości, której oczekiwałem. Teraz po meczu mówiłem chłopakom, że szanujemy ten punkt, bo ostatnie pół godziny graliśmy w osłabieniu. Bardziej niż punkty tym razem ceniłem charakter i zaangażowanie zawodnika na boisku w każdej sytuacji. To dla mnie sygnał, że jest to droga, którą chcemy iść - zakończył Lavicka.

W tabeli PKO Ekstraklasy, którą możesz sprawdzić TUTAJ, Śląsk wskoczył na razie na czwartą pozycję, ale po całej kolejce może spaść nawet na siódmą pozycję. Za tydzień zespół z Wrocławia czeka wyjazdowe starcie z Lechem Poznań. Z kolei dwunasta Wisła podejmie Pogoń Szczecin.

Zobacz też: Ból głowy Vitezslava Lavicki. Pomocnik Śląska Wrocław wypadł z gry na miesiąc

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×