Premier League: Arsenal bawił się kosztem Leeds United. Gniew trenera dosięgnął Mateusza Klicha

PAP/EPA / Julian Finney / Na zdjęciu: piłkarze Arsenalu FC cieszą się z bramki
PAP/EPA / Julian Finney / Na zdjęciu: piłkarze Arsenalu FC cieszą się z bramki

Arsenal FC miał aż cztery gole przewagi w meczu z Leeds United i grał z ogromną swobodą. Dopiero po zejściu z boiska Mateusza Klicha beniaminek Premier League podjął walkę. Ostatecznie w Londynie sześć bramek i zwycięstwo Kanonierów 4:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Leeds United pokonało w poprzednim meczu innego przeciwnika z Londynu. Wygrana 2:0 z Crystal Palace pozwoliła beniaminkowi wskoczyć do górnej połowy tabeli tuż przed Arsenal FC. Nie było łatwo przewidzieć taki scenariusz przed sezonem. Kanonierzy postanowili w bezpośrednim meczu pokazać swoją wyższość nad beniaminkiem. Efektownie przerwali oni pasmo niepowodzeń i poprawili sobie samopoczucie przed powrotem do Ligi Europy.

Konfrontacje Arsenalu z Leeds w poprzedniej dekadzie nie były wypełnione golami, dlatego wynik aż 4:2 jest zaskoczeniem. Na przykład w rundzie jesiennej tego sezonu doszło do pierwszego od 16 lat spotkania klubów w Premier League i zakończyło się ono remisem 0:0 na Elland Road.

Na wyjeździe Arsenal oddał ogrom strzałów, ale nie zranił podopiecznych Marcelo Bielsy. W rewanżu Pierre-Emerick Aubameyang zdobył gola na 1:0 już w 13. minucie. Gabończyk dostał podanie od Granita Xhaki i wypracował sobie miejsce do uderzenia w pojedynku z Luke'm Aylingiem. Tak rozpoczęło się show napastnika, który strzelił już 200 goli w pięciu topowych ligach w Europie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki

Prowadzenie Arsenalu było konsekwencją naporu trwającego od początku meczu. Leeds obudziło się dopiero po ciosie Aubameyanga. W składzie gości nie brakowało Mateusza Klicha, który oddał uderzenie z dystansu w pierwszej połowie. Było ono niedokładne. W 36. minucie reprezentant Polski szarżował już w szesnastce, ale nie zgubił przeciwnika i wywalczył tylko korner.

Leeds nie mogło marzyć o zapunktowaniu z Illanem Meslierem w bramce. Już przed przerwą pomógł on Arsenalowi w powiększeniu przewagi na 3:0. Najpierw Francuz swoim faulem na Bukayo Sace sprokurował rzut karny, którego egzekutorem był Pierre-Emerick Aubameyang. Później przepuścił do siatki piłkę po strzale Hectora Bellerina z ostrego kąta. Gospodarze ładnie rozegrali atak i praktycznie zapewnili sobie zwycięstwo.

Marcelo Bielsa nie chciał już oglądać po przerwie Mateusza Klicha. Po zejściu reprezentanta Polski były kolejne uderzenia do bramek, ale już nie tylko w wydaniu zawodników Arsenalu. Pierre-Emerick Aubameyang skompletował hat-tricka, a później poprawić koszmarny wynik postanowili gracze Leeds. Dzięki uderzeniom Pascala Struijka i Heldera Costy udało się uniknąć kompromitacji. 2:4 wyglądało już lepiej niż 0:4.

Arsenal FC - Leeds United 4:2 (3:0)
1:0 - Pierre-Emerick Aubameyang 13'
2:0 - Pierre-Emerick Aubameyang (k.) 41'
3:0 - Hector Bellerin 45'
4:0 - Pierre-Emerick Aubameyang 47'
4:1 - Pascal Struijk 58'
4:2 - Helder Costa 69'

Składy:

Arsenal: Bernd Leno - Hector Bellerin, David Luiz, Gabriel Magalhaes, Cedric Soares - Dani Ceballos (89' Rob Holding), Granit Xhaka - Emile Smith Rowe (62' Willian), Martin Odegaard (79' Mohamed Elneny), Bukayo Saka - Pierre-Emerick Aubameyang

Leeds: Illan Meslier - Luke Ayling, Pascal Struijk, Liam Cooper, Ezgjan Alioski (53' Niall Huggins) - Mateusz Klich (46' Tyler Roberts) - Raphinha, Stuart Dallas, Jamie Schackleton, Jack Harrison (46' Helder Costa) - Patrick Bamford

Żółte kartki: Struijk, Dallas (Leeds)

Sędzia: Stuart Attwell

Czytaj także: Mikel Arteta - tytan pracy ceniony przez największych w swoim fachu

Czytaj także: David Beckham zakłada piłkarską agencję menedżerską

Komentarze (0)