Trener Bogdan Zając ma nad czym myśleć przed najbliższymi meczami Jagiellonii Białystok. Mimo dość szerokiej kadry zespołu zmuszony jest bowiem do małych kombinacji przy zestawianiu podstawowego składu. Powodem jest seria kontuzji, która nawiedziła jego podopiecznych.
W ostatni weekend piłkarze z Podlasia dość szczęśliwie zremisowali u siebie 1:1 (1:1) z Legią Warszawa. Musieli sobie jednak radzić m.in. bez Tarasa Romanczuka, który doznał urazu na jednym z treningów. - Czas pokaże jak długo potrwa jego absencja. Miejmy nadzieję, że wróci najszybciej jak to będzie możliwe. Myślę jednak, że jego występ w najbliższym meczu może być to niemożliwy - nie krył szkoleniowiec podczas konferencji prasowej.
Jakby problemów było mało pod koniec pierwszej połowy we wspomnianym spotkaniu boisko musiał opuścić Fiodor Cernych. Już w pierwszych minutach został on solidnie poturbowany przez Artura Jędrzejczyka, zaś po kolejnym starciu z tym graczem nie był w stanie kontynuować gry. - Rywal przypadkowo wskoczył mu na "Achillesa". To bardzo niebezpieczny uraz. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie to nic groźnego. Choć obecnie nie wygląda to dobrze - skomentował Zając.
Przed samym meczem z Legią w drużynie Jagiellonii także nie brakowało problemów. Z powodu kontuzji przez kilka dni nie trenował Maciej Makuszewski, a dopiero niedawno zajęcia po rekonwalescenjach wznowili Bartosz Bida, Bartosz Kwiecień, Tomas Prikryl i Ivan Runje. W optymalnej dyspozycji fizycznej nie są też Bodvar Bodvarsson i Andrej Kadlec, którzy jednak póki co znajdują się poza kadrą pierwszego zespołu i szukają nowych klubów.
Kolejnym rywalem Jagi będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała w sobotę 20 lutego o godz. 17:30.
Bogdan Zając groził dziennikarzowi po meczu z Legią>>>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt