[h2]
Dla Slavii Praga mecz Ligi Europy z Leicester City to święto i jedno z najważniejszych wydarzeń w historii klubu. Czesi mają wysokie aspiracje, ale muszą jeszcze popracować nad marketingiem. W angielskich mediach głośno jest o nagraniu klubowej telewizji, w którym reporter Jiri Hozek krytykował bramkarza Kaspera Schmeichela.[/h2]
W nagraniu dziennikarz mówił, że Schmeichel ma nadwagę i nosi gorset, by ukryć zbędne kilogramy. Sugerował, że golkiper ma problemy ze zdrowym trybem życie, a "menedżer, który preferuje atletyzm powinien zmusić go do schudnięcia pięciu czy dziesięciu kilogramów".
Te słowa nie pozostały bez echa, a działacze Slavii przeprosili za nie za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Mecze z Leicester będą świętem. Podchodzimy do rywali z wielkim szacunkiem. Przykro nam, że niektóre z przedstawionych opinii można było zinterpretować jako obraźliwe. Nie było to naszym zamiarem. Z niecierpliwością czekamy na oba mecze" - przekazał prezydent klubu, Jaroslav Tvrdik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!
Odpowiedział też na post jednego z twitterowiczów. "Naprawdę przepraszam, jeśli to jedyne wrażenie z tego odcinka. Jeśli go obejrzysz, dojdziesz do części, w której Schmeichel jest chwalony za swoje występy i opisywany jako jeden z kluczowych zawodników zespołu" - dodał Tvrdik.
"Daily Mail" cytując oświadczenie dodaje, że trener Leicester City Brendan Rodgers na każdym kroku podkreśla profesjonalizm Schmeichela. Duńczyk jest dla niego niezaprzeczalnym numerem jeden w bramce.
Schmeichel pięć lat temu z klubem zdobył sensacyjne mistrzostwo Anglii. Dla Lisów rozegrał już ponad 400 występów, a zawodnikiem Leicester City jest od 2011 roku. Uznawany jest za jedną z legend klubu.
Mecz 1/16 finału Ligi Europy pomiędzy Slavią Praga i Leicester City zaplanowany jest na 18 lutego, a jego początek wyznaczono na godzinę 18:55.
Czytaj także:
Jest decyzja ws. Arkadiusza Milika. Polaka ominie kolejny mecz
Liga Mistrzów. "Sprowadzeni na ziemię i sterroryzowani". Hiszpańskie media płaczą po blamażu Barcelony