Ten sezon z pewnością nie jest udany dla Mario Malocy. Po słabej rundzie jesiennej, Chorwat nie pojawił się na pierwszym treningu Lechii Gdańsk, gdyż podobnie jak Mateusz Sopoćko i Rafał Kobryń, otrzymał zgodę na poszukiwanie nowych klubów. Alternatywą miały być treningi wraz z IV-ligowymi rezerwami Lechii.
Dwaj młodzieżowcy Sopoćko i Kobryń znaleźli sobie nowe kluby i teraz są odpowiednio w Warcie Poznań i w Koronie Kielce. Maloca, który miał wyższy kontrakt i do tego nie miał statusu młodzieżowca miał ofertę z ligi węgierskiej oraz zapytania z polskich klubów, jednak chciał zostać w Lechii. - Mam tu rodzinę, dzieci chodzą do szkoły, więc nie chciałbym wszystkiego zmieniać z dnia na dzień - tłumaczył obrońca.
- Niektórzy twierdzili, że grałem słabo. Ja się z tym nie zgadzam. Myślę, że kiedy grałem, to nie wyglądało to najgorzej. Popełniłem jednak błąd w niezwykle ważnym meczu z Cracovią. Decyzja jest, jaka jest. Ze stopera numer trzy stałem się numerem cztery i na dziś jestem w drugiej drużynie. Szanuję to, natomiast będę robił wszystko, żeby wrócić do pierwszego zespołu. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa - mówił o swoim statusie Maloca w rozmowie z WP SportoweFakty już po odsunięciu do drugiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!
Osoby ze sztabu drużyny rezerw Lechii chwaliły Malocę za to, że zaopiekował się młodszymi kolegami z zespołu. Do tego był przykładem profesjonalizmu i swoim oporem, były kapitan Hajduka Split przekonał sztab.
W środę klub poinformował, że zawodnik został ponownie włączony do pierwszego zespołu, gdzie wzmocni rywalizację wśród obrońców. W centrum defensywy pewniakiem jest na razie Michał Nalepa, poza nim ważnymi postaciami są Bartosz Kopacz oraz Kristers Tobers.
Czytaj także:
Bogdan Zając przeprosił za swoje zachowanie
Probierz wyjaśnił, czemu w Cracovii gra mało Polaków