PKO Ekstraklasa: przełamanie Lecha Poznań! Wicemistrz Polski czekał niemal trzy miesiące

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dani Ramirez (z piłką) i Guillermo Cotugno
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dani Ramirez (z piłką) i Guillermo Cotugno

Lech Poznań wreszcie z przełamaniem w PKO Ekstraklasie. Podopieczni Dariusza Żurawia pokonali u siebie Śląsk Wrocław 1:0, a świetny debiut zaliczył Aron Johannsson - autor jedynej bramki.

Wiosenna forma obu zespołów była dotąd bardzo kiepska (wywalczyły po dwa punkty w trzech spotkaniach i wciąż czekały na premierowe zwycięstwo), mimo to ich starcie zapowiadało się dość ciekawie. Sporo do udowodnienia mieli zwłaszcza lechici, tym bardziej, że na początku tygodnia ważyły się losy dalszej pracy Dariusza Żurawia.

Trener - przynajmniej na jakiś czas - uratował posadę, a w niedzielę miał wreszcie nieco większe pole manewru na środku obrony. W pierwszym składzie zagrał Thomas Rogne, zaś na ławce rezerwowych zasiadł inny dotąd nieobecny stoper - Bartosz Salamon.

Kluczowa jednak była obecność na boisku Arona Johannssona. Amerykanin został uprawniony do gry dopiero kilka dni temu i wystąpił od 1. minuty (problemy zdrowotne wciąż eliminują Mikaela Ishaka), dając "Kolejorzowi" znacznie więcej niż Filip Szymczak. Już w debiucie udało mu się strzelić gola. To była 57. minuta, doskonale z prawego skrzydła dośrodkował Jan Sykora, a nowy nabytek poznaniaków trafił do siatki głową z kilku metrów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop

Johannsson mógł zresztą otworzyć wynik już w pierwszej części. Wtedy dogrywał Alan Czerwiński, lecz 30-letni napastnik uderzył wślizgiem wysoko nad poprzeczką.

W niedzielę nie atakowali jednak tylko poznaniacy. Śląsk nie wyszedł na boisko z defensywnym nastawieniem i starał się pogłębić kryzys drużyny Dariusza Żurawia. Najkonkretniejszy w szeregach wrocławian był Bartłomiej Pawłowski, który w pierwszej części minimalnie chybił z kilkunastu metrów, a tuż po zmianie stron zmusił Mickeya van der Harta do sporego wysiłku, strzelając z ostrego kąta. Holender interweniował na raty.

Te okazje zespół Vitezslava Lavicki miał jeszcze przy stanie 0:0. Gdy już stracił bramkę, był w ofensywie bezzębny. To Lech mógł podwyższyć prowadzenie - przede wszystkim za sprawą niesamowicie aktywnego Johannssona, który miał szansę ustrzelić nawet hat-tricka. Najpierw nieznacznie spudłował z ostrego kąta, a potem Matus Putnocky instynktownie obronił jego główkę z bliska.

"Kolejorz" - zwłaszcza w drugiej połowie - był wyraźnie lepszy i dowiózł skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka. Dzięki temu wygrał pierwszy mecz od 6 grudnia ubiegłego roku (wtedy pokonał 4:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała). Śląsk wciąż czeka na premierowy triumf w rundzie wiosennej.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)
1:0 - Aron Johannsson 57'

Składy:

Lech Poznań: Mickey Van der Hart - Alan Czerwiński, Thomas Rogne, Antonio Milić, Tymoteusz Puchacz, Jan Sykora (85' Wasyl Kraweć), Jesper Karlstrom, Pedro Tiba, Jakub Kamiński, Dani Ramirez, Aron Johannsson (75' Filip Szymczak).

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Guillermo Cotugno, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dino Stiglec, Mathieu Scalet, Mateusz Praszelik (79' Adrian Łyszczarz), Lubambo Musonda (70' Erik Exposito), Robert Pich (61' Waldemar Sobota), Bartłomiej Pawłowski (79' Patryk Janasik), Fabian Piasecki.

Żółte kartki: Pedro Tiba (Lech Poznań) oraz Robert Pich, Fabian Piasecki, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec (Śląsk Wrocław).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Czytaj także:
Grosicki chce wrócić do Polski
Nowe informacje ws. Patryka Dziczka

Źródło artykułu: