Oba zespoły do poniedziałkowego spotkania podchodziły jako niepokonane i najlepiej punktujące w PKO Ekstraklasie w 2021 roku. Piast Gliwice i Warta Poznań po wznowieniu rozgrywek odniosły po dwa zwycięstwa i zanotowały po jednym remisie. Dodatkowo gliwiczanie wyeliminowali w Pucharze Polski Pogoń Szczecin. Beniaminek musiał z kolei uznać wyższość Cracovii.
Niebiesko-czerwoni po fatalnym początku sezonu podnieśli się więc z kolan i notują serię kolejnych dziesięciu spotkań bez porażki. Jest to wyrównanie najdłuższej passy meczów bez przegranej w historii klubu z Okrzei. W przypadku zdobycia punktów z Wartą rekord ten zostanie pobity. Co ciekawe późną jesienią wydawało się, że Piast może powalczyć jedynie o spokojne utrzymanie. Tymczasem eksplozja formy i regularne punktowanie sprawiają, że w razie pokonania poznaniaków będą oni tracić jedynie trzy "oczka" do czwartego Górnika Zabrze. To oznacza, że kolejny sezon z rzędu Piastunki mogą walczyć o puchary.
Od pierwszych minut wiadomo było, że dla gospodarzy nie będzie to łatwy pojedynek. Beniaminek wyszedł na boisko niezwykle nabuzowany i zmotywowany, a piłkarze biegali jak szaleni, nie pozwalając Piastowi na rozwinięcie skrzydeł. Na stadionie raz za razem niosły się okrzyki graczy przyjezdnych, a najgłośniej niósł się głos Adriana Lisa. Piastowi udało się jednak w gąszczu nóg rywala stworzyć dwie niezłe okazje. Najpierw po dośrodkowaniu z prawej strony celnie, choć w ręce bramkarza główkował Michał Żyro, a następnie sprzed pola karnego potężnie huknął Kristopher Vida i Węgrowi do trafienia w samo okienko zabrakło naprawdę niewiele. Warta odpowiedziała po wrzutce z rzutu rożnego. Dobre dośrodkowanie posłał Łukasz Trałka, a tuż nad poprzeczką główkował Aleks Ławniczak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop
Najgroźniej w "szesnastce" poznaniaków zrobiło się po upływie pół godziny pierwszej połowy. Piast przeprowadził ładną, składną akcję, Vida rozciągnął ją z "klepki" na prawą stronę do Martina Konczkowskiego, ten również z pierwszej piłki zagrał w pole karne, a natychmiastowe uderzenie oddał Patryk Sokołowski. Na posterunku był jednak Lis.
W 54. minucie obowiązkiem Piasta było wyjście na prowadzenie. Vida dostał piłkę tuż przed bramką od Jakuba Holubka i z najbliższej odległości strzelił... w poprzeczkę. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i szybko przekonali się o tym miejscowi. Fatalny błąd w rozegraniu piłki popełnił Jakub Czerwiński, na połowie Piasta niebiesko-czerwonych przejął ją Trałka i z Mateuszem Kuzimskim we dwóch ruszyli na Frantiska Placha. Były pomocnik Lecha obsłużył podaniem kolegę, który stając oko w oko z golkiperem nie dał mu żadnych szans.
Piast ruszył do przodu, a Waldemar Fornalik posłał do boju wszystko, co miał najlepsze - Jakuba Świerczoka i Gerarda Badię. Ataki nie przynosiły jednak gospodarzom wymarzonego celu, a najbliżej szczęścia w 78. minucie byli właśnie Świerczok z Badią. Ten pierwszy nie zdołał jednak zamknąć akcji z najbliższej odległości po odegraniu Hiszpana.
Piastunki nie wykorzystały szansy na doskoczenie do czołówki i niespodziewanie przegrały u siebie z Wartą 1:0. Tym samym końca dobiegła seria dziesięciu kolejnych meczów bez porażki. Zieloni natomiast mają powody do radości. Wygrali trzeci mecz w tym roku i w czterech kolejkach uzbierali już dziesięć "oczek".
Piast Gliwice - Warta Poznań 0:1 (0:0)
0:1 - Mateusz Kuzimski 57'
Składy:
Piast Gliwice:
Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Jakub Czerwiński, Piotr Malarczyk (63' Jakub Świerczok), Jakub Holubek - Patryk Sokołowski, Tomas Huk - Dominik Steczyk (46' Arkadiusz Pyrka), Michał Chrapek (83' Patryk Lipski), Kristopher Vida (58' Gerard Badia) - Michał Żyro (83' Tiago Alves).
Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Aleks Ławniczak, Robert Ivanov, Jakub Kiełb - Jakub Kuzdra (51' Makana Baku), Łukasz Trałka, Michał Kopoczyński, Mariusz Rybicki (68' Robert Janicki) - Maciej Żurawski (68' Mateusz Kupczak) - Mateusz Kuzimski (82' Gracjan Jaroch).
Żółte kartki: Pyrka (Piast) oraz Grzesik (Warta).
Sędzia:
Paweł Gil (Lublin).
Czytaj również:
--> Wisła Płock potwierdziła zapowiadany transfer
--> Śląsk Wrocław rozgląda się na rynku trenerskim. Vitezslav Lavicka może się obawiać?