Dwa występy w PKO Ekstraklasie, dwa w Fortuna Pucharze Polski i sześć w II-ligowych rezerwach - dorobek wychowanka "Kolejorza" w ubiegłym roku jest nader skromny, a wszystko przez uciążliwe kłopoty zdrowotne. Tuż po tym jak w rundzie wiosennej sezonu 2019/2020 trafił na wypożyczenie do Piasta Gliwice, zaczął mieć problemy ze ścięgnem Achillesa.
- To mnie zupełnie zastopowało i sprawiło, że nie mogłem w ogóle występować - powiedział Tymoteusz Klupś w rozmowie z oficjalnym serwisem Lecha. - Po grze w rezerwach okazało się, że naciągnąłem mięsień przywodziciela. Znów zostałem zahamowany, cały okres przedświąteczny spędziłem na rehabilitacji i pracy z fizjoterapeutami. A potem nie mogłem polecieć z drużyną na zgrupowanie w Turcji, bo raz jeszcze odezwało się ścięgno Achillesa - dodał.
20-latek ma nieprawdopodobnego pecha. Gdy tylko uporał się z jednym problemem, od razu pojawił się następny. - Kilka dni temu szykowałem się do treningów z resztą kolegów z drużyny i wypatrywania w kalendarzu możliwości rozegrania meczów. Przyplątało się jednak tzw. "kolano biegacza", to znów mnie wstrzymało. Dostałem zastrzyk i czekamy, w ciągu tygodnia lub dwóch powinna być zgoda na treningi. Już się nie mogę doczekać - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
"Kolano biegacza" to ból spowodowany najczęściej przeciążeniem i osłabieniem mięśni. Pojawia się w trakcie wysiłku fizycznego i zmusza do jego zaprzestania.
- Wiem doskonale, że słuch o mnie zaginął, że kibice pewnie o mnie zapomnieli, skoro nigdzie się nie pojawiałem. Ale spokojnie, żyję i mam się dobrze, choć faktycznie jestem trochę "zakurzony" - dodał Klupś.
Po raz ostatni 20-latek pojawił się na boisku 28 listopada ubiegłego roku. Zaliczył wówczas 75-minutowy występ w spotkaniu rezerw Lecha z Wigrami Suwałki (1:1).
Czytaj także:
Warta Poznań pozywa Lecha. Chodzi o Jakuba Modera
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii