To był kolejny genialny występ Roberta Lewandowskiego. Polak jest jak maszyna, która się nie zatrzymuje. Nie ma dla niego barier nie do pobicia. W sobotnim spotkaniu z Borussią Dortmund (4:2) napastnik Bayernu Monachium ustrzelił hat-tricka.
W trwających rozgrywkach Bundesligi 32-letni snajper zdobył już 31 bramek i jest niekwestionowanym liderem klasyfikacji strzelców.
Nic dziwnego, że po sobotnim spotkaniu jak bumerang wrócił temat rekordu Gerda Muellera. Znów padły te same pytania. Polak odpowiadał na nie w programie Sportstudio w telewizji ZDF.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Napastnik Bayernu odpowiadał stanowczo, bez ekscytacji. Nie złożył żadnych wiążących deklaracji. To samo mówił już przed kilkoma tygodniami, gdy dziennikarze pytali go o pobicie rekordu Gerda Muellera, który w sezonie 1971/72 zapisał na swoim koncie aż 40 trafień.
- W tej chwili nie odgrywa to dla mnie żadnej roli. Nadal jest to różnica dziewięciu bramek, nie mam tego w głowie, wciąż jest za wcześnie - powiedział Polak, który chce skupić się na kolejnych meczach. To jest jego główny cel.
Maciej Kmita wyliczył, że Polak strzela średnio 1,35 gola na mecz, podczas gdy Mueller w sezonie 1971/72 zdobywał 1,09 bramki/spotkanie. Jeśli Lewandowski utrzyma tę skuteczność, na mecie będzie miał 44 trafienia. To prognoza, ale realna, bo "Lewy" jest niespotykanie regularny. W tym sezonie strzelił gola w 19 z 23 ligowych występów, a po zimowej przerwie pusty przebieg zaliczył tylko raz na 11 kolejek - w pozostałych 10 zdobył 14 bramek (więcej --> TUTAJ).
Czytaj też:
Zidane zachowuje spokój przed derbami
Koeman liczy na walkę o tytuł do końca