Ludovic Obraniak: W pewnym momencie zacząłem się mocno bać o Arka Milika

Newspix / EXPA / Na zdjęciu: Ludovic Obraniak
Newspix / EXPA / Na zdjęciu: Ludovic Obraniak

Arkadiusz Milik gra w Olympique Marsylia ledwie od kilku tygodni, a już przeżył atak kibiców, zmianę prezesa i trenera, zdążył też strzelić kilka goli. Sytuację Polaka w klubie ocenia Ludovic Obraniak.

W Marsylii nie można się nudzić. Arkadiusz Milik przekonał się o tym na własnej skórze. Z jednej strony wielkie nadzieje związane z jego transferem, pierwsze strony francuskich gazet, ale z drugiej atak kibiców na ośrodek treningowy, wstydliwe porażki i zmiany na najważniejszych stanowiskach w klubie.

Przeprowadzka z gorącego Napoli w żaden sposób nie obniżyła temperatury, bo na południu Francji jest równie gorąco i wcale nie chodzi o stopnie Celsjusza. Ale reprezentant Polski robi swoje. Zdobył już trzy gole, a pod wodzą nowego trenera też powinno być dobrze.

O specyfice Marsylii, słuszności wyboru Milika, jego roli w kadrze i nadziejach związanych z Paulo Sousą opowiedział nam Ludovic Obraniak, były reprezentant Polski, mistrz Francji z Lille, a obecnie ekspert telewizyjny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał, rykoszet i... przepiękny gol. Ale miał farta!

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Gdybyś jednym słowem miał określić to, co się dzieje w Marsylii od kilku tygodni, to jakiego byś użył?

Ludovic Obraniak, były reprezentant Polski, gracz Metz, Bordeaux, Lille, Werderu Brema, Maccabi Hajfa, Auxerre, uczestnik EURO 2012: Użyłbym słowa "exclusive". Bo to, co się tam działo i dzieje, to coś "wyjątkowego". W wielu aspektach. To bardzo specyficzny klub, nie każdy potrafi w nim funkcjonować. Na pewno jednym z problemów OM było to, co w ostatnich czasach dotykało też niektóre inne francuskie kluby. Czyli "nominowani" prezesi nie rozumiejący piłki albo inaczej: uważający, że futbol to nie murawa, boisko, ale przede wszystkim marketing.

Były prezes OM Jacque-Henri Eyraud nie jest z Marsylii, jest z paryskiej inteligencji. Generalnie pojawił się we francuskiej piłce nurt prezesów, którzy widzieliby mecz jako spektakl, ale zbliżony do teatru albo opery. Masz swoją lożę, przychodzisz, oglądasz mecz, aplauz i wychodzisz. Ale zwłaszcza w Marsylii to nigdy nie przejdzie. W Marsylii musisz mieć duszę przesiąkniętą klubem, rozumieć jej kibiców, ultrasów. OK, jeśli jesteś z zewnątrz, ale pracujesz dobrze, to się uchowasz. Jednak były prezes popełnił wiele błędów, również w komunikacji z kibicami. I musiał odejść.

Między innymi ze względu na zamieszanie panujące w tym klubie wiele osób się zastanawiało, czy Milik dobrze zrobił, wybierając OM…

Moim zdaniem, mimo wszystko, dobrze. Gdyby poszedł do Juventusu FC, o czym się mówiło, to nie wiem, jak by było z grą. Rywalizowałby z Cristiano Ronaldo, Alvaro Moratą, Paulo Dybalą. Liczba minut mogłaby być rozczarowująca. A Marsylia na niego czekała, Marsylia na niego liczy, da mu wiele minut.

Których Milk potrzebuje...

Dokładnie. Wiadomo przecież, że chodzi o EURO. W tym momencie im więcej meczów dla Arka, tym lepiej. Bo szuka rytmu, szuka samego siebie ze szczytowej formy. Uważałem więc ten wybór OM z jego strony za koherentny, sensowny. W pewnym momencie zacząłem się jednak o niego bać...

Dlaczego?

Patrząc na styl gry OM, na bocznych piłkarzy, ale i na marazm, który dotykał ten zespół, zacząłem się obawiać, jak w tym wszystkim Milik będzie funkcjonował. Nie ma co ukrywać, w Marsylii są piłkarze, których "cykl" w jakimś sensie dobiega końca. Na przykład Dimitri Payet. W pewnym momencie zespół popadł w wielki marazm.

Pokazał to choćby mecz z czwartoligowym Cannet Rousillon. Jak można było przegrać w 1/16 Pucharu Francji w takim stylu?

No właśnie można było. Jeśli nie dajesz z siebie wszystkiego, jeśli dopada cię marazm, zostajesz w swojej strefie komfortu, to nawet ambitny czwartoligowiec może cię pokonać. To jak w życiu: czasem musisz dotknąć dna, aby się odbić. Dla OM tym dnem była porażka w Pucharze Francji. Miejmy nadzieję, że teraz nastąpi odbicie. Zresztą już widać symptomy poprawy.

Dzięki zatrudnieniu nowego trenera Jorge Sampaoliego?

Dokładnie tak. Jak mówię, w pewnym momencie zacząłem się bać o Milika, ale przyjście Sampaoliego znów mnie uspokoiło. To dobre wyjście dla Arka. Bo Sampaoli ma opinię kogoś bardzo zasadniczego, kto potrafi to "złapać", zaprowadzić porządek, wstrząsnąć. A OM tego potrzebował. Widać było już po meczu z Rennes, wygranym 1:0, ale i po treningach, że intensywność była na zupełnie innym poziomie niż za poprzedniego trenera czy ostatnio prowadzącego zespół asystenta. To jak niebo i ziemia.

OM ma nowego trenera, ale i prezesa Pablo Longorię...

Myślę, że nominacja Longorii była dobra, aby ugasić pożar, gniew kibiców. Nie wiem, czy to prezes na lata. Do tego, aby szefować Marsylii, bardzo długo trzeba mieć odpowiednie cechy. Ale na tu i teraz to był dobry ruch, bo Longoria ma szacunek w Marsylii. Mając bardzo ograniczone fundusze jako dyrektor sportowy potrafił robić mądre transfery. To inteligentny człowiek.

A jak oceniasz początki Milika w nowym klubie?

Dobrze. Arek strzelił już trzy gole czyli więcej niż reszta napastników Marsylii razem wziętych przez ostatnie miesiące. Mam nadzieję, że dalej będzie strzelał, a wtedy znów otworzy sobie drzwi do dużego transferu.

Dla kadry grający Milik jest bezcenny...

Pytanie jakiego Milika zobaczymy na EURO. Oby tego z czasów najlepszej formy, w Ajaksie czy Napoli. Zdrowy, regularnie grający Milik jest według mnie lepszy od Krzysztofa Piątka i idealnie pasuje do Roberta Lewandowskiego. Generalnie uważam, że Polska ma duży potencjał w ofensywie. Ma trzech świetnych napastników, ale mam wrażenie, że były selekcjoner kompletnie nie potrafił tego wykorzystać. OK, awansował na EURO, ale...

Komentowałem niektóre mecze Polski. No trochę męczyła oczy ta gra. Zespół z wielkim potencjałem z przodu wyglądał na bojaźliwą drużynę, która dbała przede wszystkim o to, aby nie stracić gola. A według mnie mając taki tercet, a na boku na przykład Kamila Grosickiego, powinniśmy grać ofensywną piłkę.

Być może nowy selekcjoner to zmieni. Jak oceniasz nominację Paulo Sousy?

Jako bardzo ciekawy pomysł. No i nie odmówię sobie: jestem zdziwiony, że nasz drogi prezes jednak sięgnął po obcokrajowca. A pamiętam ze swoich czasów, że obcokrajowców to w naszej kadrze niespecjalnie lubił.

Sousa pracował w Bordeaux, kiedyś też tam grałeś. Ale wyniki miał takie sobie...

Na początku nas zachwycił. Elokwentny, dobrze komunikujący się na konferencjach prasowych. Był taki elegancki, pasował do wizerunku Bordeaux. Natomiast na boisku... No cóż... Stosował pewne nowe ustawienia, takie hybrydowe, ale średnio to zadziałało. Nie wiem, może nie miał ku temu odpowiednich wykonawców? Dlatego sam jestem ciekaw, jak wypadnie w pracy z bardzo dobrym zespołem. Bo za taki uważam reprezentację Polski. A wydaje mi się, że Sousa może być właśnie bardziej selekcjonerem niż trenerem klubowym.

Ale do tej pory pracował praktycznie tylko w klubach. Był jedynie asystentem w kadrze Portugalii. Lata temu.

Wiem, ale on mi jakoś tak pasuje bardziej właśnie do piłki reprezentacyjnej. I mam nadzieję, że praca z Polską to potwierdzi. Wierzę, że Polska i Sousa to będzie mieszanka wybuchowa. Bo Sousa naprawdę ma tu pole do popisu. Ma starą, dobrą gwardię, świetnych napastników, Mateusza Klicha robiącego świetną robotę w Leeds United i utalentowanych młodych, jak choćby Jakuba Modera. Z tym zespołem naprawdę można sporo ugrać.

Mówimy o finałach EURO, które może mieć wpływ na to, kto w przyszłym roku dostanie Złotą Piłkę. Z jednej strony liczymy, że w końcu Robert Lewandowski, ale - z drugiej - czy Kylian Mbappe nie ma większych szans ze względu na duże prawdopodobieństwo sukcesu na EURO z Francją?

Bardzo bym chciał, aby nagroda trafiła do Lewandowskiego. Tak bardzo na nią zasłużył i tak bardzo szkoda, że akurat w tym roku ją odwołano. W momencie gdy Ronaldo i Messi przygaśli, gwiazda Roberta rozbłysła najmocniej. I oby tak samo błyszczała w tym roku. Na szczęście EURO to nie mundial. Po drugie mam nadzieję, że jest szansa na dobry występ Polaków, a po trzecie może jednak sukcesy klubowe, na przykład powtórzenie tych triumfów z Bayernem, okażą się decydujące? Tego mu życzę.

Na koniec wróćmy do Francji. Kto będzie mistrzem?

Lille.

A nie jest to trochę subiektywna ocena? Byłeś piłkarzem tego klubu...

Nie, nie jest subiektywna! Oni naprawdę mają na to szansę. Są na pierwszym miejscu w tabeli, mają dobrze poukładany zespół. A Paris Saint-Germain ma na głowie  jeszcze Ligę Mistrzów. Właśnie mija 10 lat od momentu, gdy Lille po raz ostatni, ze mną w składzie, było mistrzem Francji. Może to znak, że czas na powtórkę?

Komentarze (1)
avatar
Tomasz Sobczak
12.03.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Wszystkiego dobrego LUDO... zawsze fajnie się Ciebie oglądało.Trzymaj sie.