Po tym, jak Robert Lewandowski nie przedłużył umowy z firmą Nike, zaczął nieco eksperymentować jeżeli chodzi o obuwie.
I tak sobotni mecz w Bremie rozpoczął w butach marki Puma, a w przerwie dokonał zmiany i na drugą połowę wyszedł w butach z popularną "łyżwą", czyli Nike.
Nie zdarza się, by zawodnik będący tak "mocną postacią" w czasie jednego meczu występował w butach dwóch różnych marek. Wielkiej sprawy nie robi z tego Hansi Flick.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie, co on zrobił! Fantastyczny gol piłkarza-amatora
- To nic nowego. Czasami ma na sobie Pumę, czasami Nike. Dokładnie tak samo było dzisiaj - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej odnosząc się do tego, że Polak podczas treningów również wychodzi na murawę w butach różnych marek po tym, jak przestał obowiązywać go kontrakt z Nike.
Flick przyznał również, że gdyby nie kolory, to nawet nie zauważyłby tej zmiany. W pierwszej połowie "Lewy" grał w rzucających się w oczy żółtych butach, a na drugą wyszedł w czerwono-czarnych. - Może w przerwie pomyślał: ok, teraz znowu zmienię. To jego decyzja. Ja zauważyłem to dopiero kiedy wyszedł na murawę. Nie miał już żółtych butów na stopach. Tylko dlatego zauważyłem tę zmianę - stwierdził.
Dodał też, że cieszył się z faktu, że zdobył bramkę. - Strzelił gola i dogonił Klausa Fischera. Komplementy dla niego - zakończył.
Gol strzelony z Werderem był jego 268 w Bundeslidze, dzięki czemu dogonił legendarnego zawodnika Schalke 04 Gelsenkirchen. Teraz przed nim już tylko Gerd Mueller, który uzbierał 365 trafień.
Zobacz także:
Legenda reprezentacji o rekordach Lewandowskiego. "To są rzeczy, które następują naturalnie"
Alaba poza zasięgiem Realu? Nowi faworyci do pozyskania Austriaka