W sobotnie popołudnie Robert Lewandowski strzelanie zaczął już w 17. minucie. Do przerwy napastnik Bayernu dołożył jeszcze dwie bramki, kompletując tym samym hat-tricka. Były to dla niego trafienia numer 33, 34 i 35 w trwającym sezonie Bundesligi.
- To jest prawdziwy fenomen. Tu się nie da nic więcej powiedzieć - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty Andrzej Strejlau.
Mecz z VfB Stuttgart był dla Lewandowskiego szóstym spotkaniem ligowym z rzędu, w którym co najmniej raz wpisał się na listę strzelców. Mało tego, od 12 grudnia 2020 roku kapitan reprezentacji Polski zaledwie raz - w meczu 20. kolejki z Herthą Berlin - opuścił boisko bez gola na swoim koncie. Należy również odnotować, że to szósty sezon z rzędu, w którym Lewandowski strzela nie mniej niż 40 bramek we wszystkich rozgrywkach. Ta niebywała regularność nie umknęła uwadze Andrzeja Strejlaua.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie, co on zrobił! Fantastyczny gol piłkarza-amatora
- Stabilność dyspozycji, którą prezentuje Robert, wymaga prawdziwego kunsztu, niesamowitej koordynacji ruchowej, umiejętności znalezienia się na boisku, czy przewidywalności. Jego przygotowanie fizyczne jest po prostu fantastyczne. Dzięki codziennej pracy od kilku lat utrzymuje się na tak wysokim poziomie i to trzeba cenić - zaznacza Strejlau.
W związku z wydarzeniami z Lewandowskim w roli głównej na ustach całego świata znalazł się rekord Gerda Muellera. Legendarny Niemiec przez lata wydawał się niedościgniony ze swoimi 40 bramkami w trakcie jednego sezonu ligi niemieckiej. Wszystko wskazuje na to, że tym razem w końcu znalazł się śmiałek, który wyśrubuje ten niebotyczny rezultat do granic możliwości. Jednocześnie nie można zapominać, że w nadchodzących tygodniach Bayern i Lewandowskiego czeka najtrudniejszy okres być może w całym 2021 roku.
- W tej chwili mecze się nawarstwiają. Może w niektórych - na przykład z Andorą - trener da Robertowi odpocząć, ale zaraz dochodzą kolejne ważne spotkania - reprezentacyjne z Anglią, Lipsk w Bundeslidze, czy Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów. Dlatego trzeba to rozpatrywać w innych kategoriach. Najważniejsze, żeby był zdrowy. Wtedy sam wraz z drużyną zadecyduje o swoim losie - twierdzi Andrzej Strejlau.
Nie ulega wątpliwości, że Robert Lewandowski poprowadził Bayern do zwycięstwa w meczu z VfB Stuttgart. Trzeba jednak oddać Bawarczykom, że od 1. do ostatniej minuty wyglądali jak wzór najlepszej drużyny świata. Nie złamała ich nawet czerwona kartka dla Alphonso Daviesa na początku spotkania. Podopieczni Hansiego Flicka mimo gry w osłabieniu nie dali rywalom ze Stuttgartu żadnych szans.
- Suma umiejętności Bayernu była tak rażąca, że przewaga liczebna nie przełożyła się na szanse po stronie VfB. Ta suma tworzy klasę drużyny, na którą ma wpływ oczywiście trener i to, jak zawodnicy są ze sobą zgrani i powiązani w każdym działaniu - od momentu, kiedy posiadają piłkę, aż do jej straty - podsumował Andrzej Strejlau.
Po 26 kolejkach Bundesligi Bayern jest liderem z przewagą 4 punktów nad RB Lipsk. To właśnie z ekipą wicelidera Die Roten rozegrają swój kolejny mecz. Odbędzie się on w sobotę 3 kwietnia.
Czytaj także: Gerdzie Muellerze, bój się. Nadchodzi Robert Lewandowski
Czytaj także: PKO Ekstraklasa. Końca kryzysu Śląska Wrocław nie widać. Co z posadą Vitezslava Lavicki?