Wyparło: To jest skandal, co zrobił sędzia

W 59. derbach Łodzi Widzew pokonał ŁKS 2:1. Spotkanie było meczem walki, piłkarze obu drużyn nie odstawiali nóg, a tylu fauli nie widzieliśmy już dawno na ligowych boiskach. Świadczy to jest głównie o zaangażowaniu w takie spotkanie, jakim są derby. Nie zabrakło jednak także kontrowersji, dotyczących decyzji sędziowskich.

Norbert Namejski
Norbert Namejski

- Popełniliśmy jeden błąd, obrońca mnie zmylił i wpadło. Potem Widzew poszedł za ciosem i wyszedł na 2:1. Skandalem jest natomiast to, co zrobił sędzia. Adrian Świątek dostaje piłkę na sam na sam od przeciwnika, strzela na 2:0, co praktycznie ustawiało mecz, a boczny z głównym pokazują spalonego. To jest jakaś paranoja. Nie dość, że PZPN wyrzuca nas z ligi, to dają nam tak słabego sędziego na takie ważne spotkanie - powiedział zaraz po meczu wściekły wręcz bramkarz Łódzkiego Klubu Sportowego Bogusław Wyparło.

Nie można się dziwić reakcji golkipera zespołu z al. Unii. Zdecydowanym faworytem tego pojedynku był Widzew, on też w pierwszej połowie miał zdecydowaną przewagę i tylko dzięki właśnie Wyparle, na tablicy widniał wynik bezbramkowy. Na początku drugiej odsłony ŁKS zdobył gola, a chwilę później powinien prowadzić 2:0. Piłkarze ŁKS-u mieli rację, że bramka Adriana Świątka była prawidłowa i mogą się czuć oszukani, bowiem wynik 2:0 mógł już ustawić ten pojedynek.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że sędziowie w opisywanej sytuacji nie mieli łatwego zadania. Liniowy, który podniósł chorągiewkę, widział będącego na pozycji spalonej Świątka i to zasygnalizował głównemu. Nie mógł dojrzeć tego, że piłkę zagrywał jeden z Widzewiaków, bowiem działo się to po drugiej stronie boiska, a gracz w czerwonej koszulce wybijał futbolówkę spod nóg . Błąd trzeba przypisać więc sędziemu głównemu - Piotrowi Wasielewskiemu, który był blisko całej sytuacji, a w takim meczu jak derby, nie można sobie pozwolić na choćby chwilę dekoncentracji.

Z drugiej strony, na naganę zasługują również piłkarze ŁKS-u. Adrenalina adrenaliną, ale rzucenie się wręcz na arbitra po końcowym gwizdku, jest niedopuszczalne. Łodzianie mogą się tylko cieszyć, że jedynie Mladen Kascelan został ukarany za to zachowanie czerwoną kartką. Zwłaszcza, że ten zawodnik i tak prawdopodobnie opuści ŁKS w najbliższych dniach.

- Nie przyjechaliśmy oczywiście się tu bronić. Tak samo jak walczymy o życie klubu z PZPN-em, tak samo i będziemy na boisku. Zrobimy wszystko, aby ten klub uratować. Szkoda tylko, że i na murawie mamy od PZPN-u prezenty w postaci takich sędziów - zakończył Wyparło.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×