Z Białegostoku Kuba Cimoszko
Zachmurzone niebo i mżący deszcz przywitał piłkarzy Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław. Niezbyt zachęcająca pogoda była jakby dopełnieniem ostatnich tygodni, które nie były najlepsze dla obu klubów i w efekcie skończyły się pożegnaniem z dotychczasowymi trenerami.
Zespół z Podlasia nadal nie ogłosił następcy Bogdana Zająca i tymczasowo prowadzi go Rafał Grzyb. Wśród kandydatów do zatrudnienia na stałe przewijało się nazwisko Jacka Magiery, który niedawno zrezygnował z funkcji selekcjonera kadry narodowej U-20. To jednak działacze dolnośląskiej drużyny okazali się bardziej zdecydowani i to z nią podpisał kontrakt podczas ostatniej przerwy na zgrupowania reprezentacji.
Magiera w swoim debiucie nie zamierzał kalkulować, co można było zauważyć już po ogłoszeniu składów. Postanowił m.in. zmienić dotychczasowe ustawienie i Śląsk po raz pierwszy wyszedł z trójką stoperów. Na dodatek jednym z nich był Konrad Poprawa, który w tym sezonie grał tylko w drużynie rezerw. Odważne decyzje okazały się jednak jak najbardziej słusznymi, bo jego zespół kontrolował grę w pierwszej połowie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska liga i przypadkowy, wspaniały gol
Śląsk miał optyczną przewagę w pierwszej połowie, ale długo nie potrafił znaleźć sposobu na bardzo pewnie broniącego Xaviera Dziekońskiego. Szczególne wrażenie mogła robić jego parada z 31. minuty po strzale z bliska Dino Stigleca. Ostatecznie nie udało mu się jednak zachować czystego konta, ponieważ w ostatniej akcji tej części Jagiellonia dała się skontrować po nieudanym wykonaniu rzutu wolnego i Erik Exposito nie miał najmniejszych problemów z wykorzystaniem sytuacji sam na sam.
"Bramka do szatni" na pewno była jednym z wymarzonych scenariuszy wrocławian. Białostoczanie w tym roku jeszcze nie wygrali na własnym stadionie. Ba, zdobyli na nim zaledwie punkt i jednego gola! Niepewność i nerwowość musiała więc rosnąć w ich szeregach z każdą chwilą, szczególnie że po przerwie pojawiały się kolejne problemy. Tuż przed upływem godziny gry kontuzji doznał Bojan Nastić, co zmusiło sztab szkoleniowy do roszad w taktyce. Z kolei w okolicach 80. minuty dwie dość głupie żółte kartki zobaczył Maciej Makuszewski i osłabił zespół.
Mimo tych wszystkich problemów Jagiellonia powinna skończyć mecz z co najmniej punktem. W drugiej połowie była bowiem stroną znacznie przeważającą, choć jej piłkarzom brakowało pomysłu na wdarcie się w pole karne Śląska i najczęściej próbowali uderzać z dystansu lub korzystać z chwil zawahania u rywali. Najbliżej wyrównania był Taras Romanczuk, ale ostatecznie dwukrotnie jego strzały zatrzymał Michał Szromnik i po ostatnim gwizdku sędziego to on mógł się czuć jednym z bohaterów tego starcia.
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
0:1 - Erik Exposito 45'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Tomas Prikryl, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Bojan Nastić (57' Konrad Wrzesiński) - Bartosz Kwiecień (59' Martin Pospisil), Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski, Jesus Imaz, Bartłomiej Wdowik - Jakov Puljić (83' Maciej Bortniczuk).
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Mark Tamas - Patryk Janasik, Krzysztof Mączyński, Mathieu Scalet (68' Bartłomiej Pawłowski), Dino Stiglec - Waldemar Sobota (58' Robert Pich), Erik Exposito (68' Fabian Piasecki), Mateusz Praszelik.
Żółte kartki: Bartłomiej Wdowik, Konrad Wrzesiński, Maciej Makuszewski, Ivan Runje - Krzysztof Mączyński, Erik Exposito.
Czerwona kartka: Maciej Makuszewski (za drugą żółtą) 80'
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: -
"Futbol to nie komputer" - nowy piłkarz Jagiellonii nie spełnił nadziei Kazachów>>>