Z informacji WP SportoweFakty wynika, że niemal na pewno nowym szkoleniowcem Lecha będzie Maciej Skorża. W tym momencie jest faworytem numer 1, a jego szanse to - jak można usłyszeć - 99 procent.
W tym sezonie Lech Poznań przegrywał często. Zdecydowanie za często jak na potencjał klubu. Od wielu tygodni mówiło się więc, że posada Dariusza Żurawia była zagrożona, co oczywiście nie uchodziło uwadze piłkarskich agentów.
Do właściciela Piotra Rutkowskiego i dyrektora Tomasza Rząsy odzywało się wielu menedżerów. W Poznaniu przyjmowano do wiadomości to, że ten czy tamten szkoleniowiec chętnie podjąłby pracę na Bułgarskiej i tyle. Szefowie "Kolejorza" długo nie podejmowali drastycznych decyzji.
To pokazuje, że publiczne deklaracje o poparciu dla Żurawia - wiele na to wskazuje - nie były pustymi słowami. W Poznaniu długo uznawano, że skoro Żuraw wpadł z drużyną w kryzys, to niech wspólnie z piłkarzami spróbuje z niego wyjść. Kolejne mecze pokazywały jednak, że trener nie był już w stanie dźwignąć zespołu, a weekendowa porażka z przeciętną Cracovią przechyliła czarę goryczy.
A tak naprawdę gwoździe do trumny były dwa: poza meczem z "Pasami", jeszcze przegrany u siebie w beznadziejnych okolicznościach, bój z Jagiellonią. W Poznaniu chcieli ocenić Żurawia po sezonie (najpewniej wtedy straciłby pracę), ale brak jakiejkolwiek poprawy spowodował przyspieszenie decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska liga i przypadkowy, wspaniały gol
Już po meczu z Cracovią nieoficjalnie można było usłyszeć, że to koniec ponad dwuletniej przygody Żurawia z wicemistrzem Polski. Końcówka pracy była bardzo kiepska, ale nie można zapominać też, że Żuraw wprowadził Lecha do fazy grupowej Ligi Europy, gdzie polski klub pokazał trochę dobrej piłki. W pewnym momencie było więc pięknie, ale na koniec została mocno nadpalona ziemia i ogromna niechęć kibiców do szkoleniowca. Choć oczywiście nie tylko do niego.
A kiedy Skorża podejmie pracę? Z naszej wiedzy wynika, że nie ma jeszcze konkretnej daty, to zależy od finalnych rozmów z władzami Lecha. Jak wspomniano, zgłoszeń zainteresowanych trenerów było wiele, od Holandii po Bałkany. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że w przypadku wicemistrza Polski będziemy mieli do czynienia nie z nową twarzą, a głośnym trenerskim powrotem.