Spotkanie we Wrocławiu było dość specyficzne. To Lechia Gdańsk prezentowała się lepiej w pierwszych minutach i kiedy wydawało się, że biało-zieloni wyjdą na prowadzenie... gola strzelił Śląsk Wrocław.
- Dziwnie potoczył się ten mecz. Na początku stworzyliśmy dwie bardzo dobre sytuacje. Byliśmy blisko zdobycia bramki, a tymczasem w dość nieoczekiwanym momencie tego gola straciliśmy. Trochę wybiło nas to z rytmu i graliśmy bardzo nerwowo. Śląsk przejął inicjatywę, stworzył parę sytuacji. My wróciliśmy do gry dopiero po golu na 1:1. Odzyskaliśmy równowagę, zaczęliśmy grać odważniej - powiedział trener Piotr Stokowiec na konferencji prasowej.
Do wyrównania doprowadził Tomasz Makowski, dla którego był to pierwszy w karierze gol w PKO Ekstraklasie. Młodzieżowiec Lechii wykorzystał podanie... Waldemara Soboty, który nie popisał się w tej sytuacji. - Nie nazywałbym tego szczęściem. To jest przygotowanie do meczu. Bramkę zdobyliśmy po wysokim pressingu. To my wymusiliśmy błąd Śląska. Przyjęliśmy taki sposób gry - przyznał trener Lechii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: co za strzał! Tę bramkę można oglądać w nieskończoność
O ile w pierwszej połowie dominowali wrocławianie, o tyle po zmianie stron znacznie lepiej prezentowali się goście z Gdańska. - W drugiej połowie dokonaliśmy kilku korekt w składzie i myślę, że to my nadawaliśmy ton grze. Graliśmy ofensywnie, widowiskowo, stwarzaliśmy sytuacje i możemy jedynie żałować, że nie udało się ich wykorzystać. Musimy jednak docenić zespół Śląska, który zagrał dobre spotkanie. Był to zdecydowanie najtrudniejszy przeciwnik, z jakim przyszło nam grać w tym roku - powiedział trener Stokowiec.
Szkoleniowiec zespołu z Gdańska zdradził też, jaki plan miała Lechia na to spotkanie. - W pierwszej połowie chcieliśmy trochę oddać pole Śląskowi. Mieliśmy przygotowane ofensywne zmiany, które w mojej ocenie uporządkowały grę. Staramy się wykorzystać potencjał, którym dysponujemy. Nie chcę mówić, że Śląsk zagrał słabiej w drugiej połowie. To my zagraliśmy dobrze. Taka jest piłka. Podobne mecze w przeszłości przegrywaliśmy. Uważam, że dziś żadna z drużyn nie zasłużyła na porażkę - przyznał trener biało-zielonych.
W drugiej połowie fantastyczną szansę na strzelenie gola na 2:1 miał Łukasz Zwoliński, lecz tylko w sobie znany sposób spudłował z kilku metrów po bardzo dobrym dośrodkowaniu Flavio Paixao. - Czujemy niedosyt, bo szczególnie w drugiej połowie mocno pracowaliśmy, żeby zdobyć trzy punkty, a nie bronić remisu - podsumował trener Stokowiec.
CZYTAJ TAKŻE:
PKO Ekstraklasa: rozczarowanie w starciu beniaminków, Stal Mielec wciąż na dnie
Niedosyt trenerów Warty Poznań i Stali Mielec. Leszek Ojrzyński miał jeszcze jedno uczucie