Drobna, skryta, bez cech liderki, jaką powinna być sędzia piłkarska. Mimo to darzona estymą przez całe środowisko, w którym przez ostatnie dwa lata zadomowiła się i odgrywa coraz istotniejszą rolę stając się wzorem do naśladowania.
Jeszcze w latach 80. i 90. bycie sędzią nie było popularne i mało kto garnął się, aby próbować swoich sił w tej niezwykle trudnej profesji. A co dopiero wśród kobiet, gdzie samej grze w piłkę było daleko do profesjonalizacji, nie mówiąc nawet o sędziowaniu.
Nim w głowie Stephanie wykiełkował plan zostania sędzią, swoich sił próbowała kopiąc piłkę i szło jej naprawdę dobrze. Przez osiem lat w dwóch klubach z regionu Ile-de-France prowadził ją Claude Lenoir: – Miałem wyjątkowe pokolenie z pięcioma, sześcioma świetnymi zawodniczkami, w tym Stephanie. Bardzo dobrze czuła się z piłką przy nodze i poruszała się z niesamowitą szybkością. Dziewczyny były na tyle dobre, że chłopcy z klubu trenowali czasami z nimi, aby się wzmocnić. W 2001 roku ustanowiliśmy rekord Francji w liczbie strzelonych goli, ponad 160, a z pucharami osiągnęliśmy niemal 300. Stephanie miała mentalność zwyciężczyni, była siłą napędową zespołu, grając za plecami napastniczek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
Na początku ich współpracy, gdy Frappart miała zaledwie 13 lat, z niewiadomych powodów, nagle oznajmiła Lenoirowi, że ma inne plany: – Po jednym z meczów odwoziłem zawodniczki do domów. Stephanie była ostatnią i gdy zostaliśmy sami, powiedziała mi: - Chcę być sędzią.
Wtedy też zapisała się do lokalnego związku sędziowskiego i przez kolejnych 5 lat, właśnie do 2001 roku, łączyła grę z sędziowaniem. Jednak po osiągnięciu pełnoletności związek nakazał jej zdecydować: gwizdek albo piłka. Stephanie mimo wizji gry na niezłym poziomie bez zastanowienia powtórzyła słowa wypowiedziane przez pięcioma laty w samochodzie Lenoira: – Będę sędzią!
Pedagog podkreśla, że lata gry ułatwiły jej bycie lepszą sędzią: – Fizycznie była niezniszczalna, nigdy się nie zatrzymywała. Czuła piłkę, przewidywała wszystko, co się działo. Antycypowała, gdzie piłka się odbije, to wszystko pomaga jej dziś w sędziowaniu. Piłkarze nie kwestionują jej decyzji, bo zawsze jest blisko gry i wszystko widzi.
Choć przez lata walczyła z silnymi objawami astmy, większość obserwatorów nie miała nawet o tym pojęcia, nie odbijało się to na jej wynikach wydolnościowych. Nim weszła na piłkarskie salony, musiała oczywiście zmierzyć się z przaśnością niższych lig. Nieletniej Stephanie na początku kariery towarzyszyła matka, która woziła ją na mecze. Świadoma drwin i obelg rzucanych przez kibiców w stronę córki, wolała przez półtorej godziny chodzić wokół stadionu. Jednak młoda sędzia miało w nosie komentarze. Niekiedy, by pokazać, że nie znalazła się tu przypadkiem, na rozgrzewce brała piłkę i żonglowała nią na oczach zawodników, co wzbudzało szacunek i ułatwiało komunikację w trakcie meczu.
W nielicznych wywiadach wspominała, że tylko raz czuła niepokój na boisku. Było to w 2002 roku w spotkaniu między Saint-Denis FC a US Creteil-Lusitanos, gdy doszło do eskalacji konfliktu na trybunach, w efekcie w jej stronę zaczęły lecieć piłki golfowe, a niebo zasłonił dym z rac. Ale tych wypowiedzi w mediach jest garstka. Służy sędziowaniu, nie odmawia wsparcia kobietom działającym w piłce, ale o jej życiu prywatnym nie wiemy niczego. Odmówiła ujawnienia informacji o swoich rodzicach, krewnych. Nie chce, aby ktoś wykorzystywał tę wiedzę przeciwko niej, stąd tak skrzętnie skrywana prywatność.
Od podjęcia decyzji o poświęceniu się sędziowaniu do debiutu w Ligue 2 minęło trzynaście lat.
8 sierpnia 2014 roku w meczu Niortu z Brestem stała się pierwszą kobietą, która prowadziła mecz na zapleczu Ligue 1. Po spotkaniu otrzymała gratulacje od trenerów i piłkarzy oraz kwiaty. Udział kobiety w meczu mężczyzn na tym poziomie miał być sympatycznym happeningiem, a stał się normą i zapowiedzią daleko idących zmian we francuskim futbolu.
Kolejne lata, to następne kroki ku całkowitemu zawodowstwu, które osiągnęła w 2019 roku. Debiut w Ligue 1, oczywiście jako pierwsza w historii, finał mistrzostw świata kobiet rozgrywany we Francji oraz Superpuchar UEFA między Liverpoolem a Chelsea zakończony dopiero rzutami karnymi. W tym meczu przebiegła 16,1 km i jak się później okazało – po przeanalizowaniu ponad 400 meczów Ligi Mistrzów, gdzie były dogrywki – nikt nigdy nie pokonał takiego dystansu. Francuzka zakończyła ten rok, jak i kolejny z tytułem najlepszej sędzi na świecie.
2 grudnia zadebiutowała w Lidze Mistrzów w meczu Juventusu z Dynamem Kijów, w styczniu tego roku w rankingu organizowanym przez "L’Equipe" została wybrana najważniejszą postacią francuskiego futbolu, wyprzedzając m.in. Mbappe i Deschampsa, a pod koniec marca jako pierwsza kobieta została wyznaczona jako sędzia główna w meczu eliminacji MŚ. Nagroda ze strony "L’Equipe" była pewnie nieco na zachętę, ale faktem jest, że wraz z sukcesami Stephanie dużo więcej kobiet zaczęło próbować sił w sędziowaniu. Jak podaje francuska federacja w latach 2017-2020 ich liczba wzrosła z 798 do 1167. Celem jest zwiększanie tej liczby o 15 procent rocznie, a twarzą zmian ma być właśnie pani Frappart.
Michał Bojanowski, "Piłka Nożna"
Czytaj także:
- Rewolucja w światowej piłce nożnej. Giganci informują o porozumieniu ws. Superligi!
- Serie A. Media piszą o hicie i Piotrze Zielińskim. "Gwiazda się nie zaświeciła"