Jerzy Dudek o piłkarskiej wojnie: Superliga zabije dużą część futbolu!

Jerzy Dudek z ciekawością przygląda się wojnie, która wybuchła w europejskim futbolu w związku z zapowiedzią powstania Superligi. – Sentymentów w piłce jest coraz mniej, a ta inicjatywa zrobi dużo złego – mówi WP SportoweFakty były gracz Liverpoolu.

Piotr Koźmiński
Piotr Koźmiński
Jerzy Dudek WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jerzy Dudek
Takiego rozłamu w europejskim futbolu jeszcze nie było. Informacja o tym, że kilkanaście wielkich klubów zamierza opuścić struktury UEFA i stworzyć własną Superligę wstrząsnęła światem futbolu.

Sytuację komentują największe gwiazdy piłki, wiele z nich oburzonych tym, co się dzieje. Protestuje też część kibiców, jak choćby fani Liverpoolu.

A co o całym zamieszaniu sądzi Jerzy Dudek, który najlepsze lata kariery spędził właśnie na Anfield Road? WP SportoweFakty rozmawiały z byłym reprezentantem Polski, bohaterem jednego z najbardziej dramatycznych finałów w historii Ligi Mistrzów. W 2005 roku, w Stambule, Liverpool przegrywał do przerwy z AC Milan 0:3, ale odrobił straty, a Polak był bohaterem rzutów karnych. Jego Dudek Dance dał ostatecznie wygraną The Reds.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Jak oceniasz to, co się dzieje od kilkudziesięciu godzin? Takiej wojny w futbolu jeszcze nie było…

Jerzy Dudek, były gracz Sokoła Tychy, Feyenoordu Rotterdam, Liverpoolu i Realu Madryt, 60-krotny reprezentant Polski: Jak to często w życiu bywa, tak i tu nic nie jest czarne i białe. Piłka już została mocno zmonetyzowana, bogaci są coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Widać to na wielu płaszczyznach, choćby w La Liga, gdzie Real Madryt i Barcelona od dawna nie chcą się zgodzić na bardziej sprawiedliwy podział pieniędzy z praw TV, zagarniając bardzo dużą część tortu dla siebie. A projekt Superligi jeszcze to wszystko pogłębi. Natomiast jest na tyle kuszący dla tych największych, że, jak widzimy, sporo klubów chce w to wejść. Z jednej strony można powiedzieć, że idzie nowy ład w piłce, z drugiej jednak UEFA musi bardzo ostro z tym walczyć, bo porażka na tym froncie może mieć ogromne konsekwencje. Słyszę, że jeśli chodzi o Superligę, w grę wchodzi 10 miliardów dolarów do podziału. To przecież o wiele więcej niż kluby dostają teraz choćby wygrywając Ligę Mistrzów. Natomiast moim zdaniem Superliga zrobi dużo złego, zabije dużą część futbolu.

W jakim sensie?

Duże kluby powinny pamiętać, że na nich również spoczywa część misji. Od czasu do czasu Real Madryt powinien przyjechać i zagrać z Wisłą Kraków czy Legią. OK, dla Realu to żadna atrakcja, ale wszyscy wiemy jak bardzo nakręca to ten drugi klub, jaka otoczka jest wokół tego, jak długo się to wspomina w danym miejscu... To jest właśnie ta część misji. A teraz mamy do czynienia z sytuacją, że niektórzy chcą się z niej "wykręcić" całkowicie. Te podziały i przymiarki były już od dawna, ale nigdy nie poszło na noże tak jak teraz.

Kibice Liverpoolu już zaczęli protest, położyli nawet flagi pod stadionem z napisem "Świętej Pamięci Liverpool". Jak ich znasz, to nie odpuszczą, czy przejdzie im prędzej czy później?

Dość dobrze znam angielskich kibiców i lubię takie ich patriotyczne podejście do kibicowania. A fani Liverpoolu protestować potrafią, niedawno byli przeciwko podwyżkom biletów, które skoczyły z 60 funtów do 120. Wielu zagranicznych kibiców tego klubu na to stać, mogą wydać i 200, i 300 funtów, ale przecież nie o to chodzi. Owszem, zagraniczni kibice są potrzebni, każdy wielki klub ich ma, ale proporcje muszą być zachowane. Trzeba pamiętać kto tworzył ten klub, jaka jest jego historia. A tworzyli przecież rodzimi fani. Czytałem, że Juergen Klopp wypowiadał się przeciwko Superlidze, a więc de facto przeciwko decyzji swoich szefów. Być może właśnie nacisk kibiców i autorytetów piłkarskich będzie miał znaczenie w tej wojnie.

Pomysłów na karanie banitów jest wiele. Na przykład wyrzucenie z rozgrywek krajowych…

Na ostateczne decyzje trzeba będzie poczekać, które sankcje są możliwe do przeprowadzenia, a które nie. Ale na przykład, jeśli taki zespół nie wyleci z krajowej ligi, to za pieniądze z Superligi zbuduje sobie drugi zespół, na ligę właśnie. A wtedy taki Real B czy Barcelona B i tak pewnie walczyłyby w Hiszpanii o tytuł. Ale czy tędy droga? Moim zdaniem nie do końca. Z jednej strony rozumiem, że wielkie kluby, za którymi często stoją korporacje bez sentymentów, dbają o swoje interesy, ale z drugiej, to co mówiłem: piłka to nie tylko pieniądz, to również misja. Myślę też, że UEFA za późno zareagowała ze zmianami, proponując nową formułę Ligi Mistrzów dopiero od 2024 roku.

Mówi się, że piłkarze klubów z Superligi nie będą mogli grać w reprezentacjach...

UEFA broni się jak może, bo tak jak powiedziałem: nie może sobie pozwolić na przegranie tej wojny. A wykluczenie z rozgrywek reprezentacyjnych to konkretny instrument. I chyba możliwy do zrealizowania. Pamiętam, że grając w III lidze nie mogłem równocześnie grać w kadrze futsalu, bo inny podmiot prowadził te rozgrywki.

Dziś ciężko przewidzieć jak ta wojna się skończy, ale może jednak się pokusisz o prognozę wydarzeń?

Najlepiej byłoby się dogadać, zmieniać futbol, bo część tych zmian jest nieuchronna, ale w porozumieniu, a nie przez wojnę. A skoro już ci najwięksi chcą iść swoją drogą, to może niech sobie zrobią Superligę, ale całkowicie od podstaw? Z nowymi nazwami klubów? Niech nawet sobie zabiorą piłkarzy, ale nazwy tych wielkich ekip, na które pracowały pokolenia - niech je zostawią w spokoju.

Szef UEFA ostrzega piłkarzy, którzy mają zamiar zagrać w Superlidze. Nie będzie litości >>
Superliga wywołała wstrząs na giełdzie. Czyje akcje najbardziej poszybowały w górę? >>

Czy popierasz pomysł powstania Superligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×