Po objęciu sterów w reprezentacji Polski Portugalczyk Paulo Sousa szybko oznajmił, że to Wojciech Szczęsny będzie numerem jeden w bramce. Według niego taka wiadomość miała zapewnić spokój i stabilizację.
Z takim działaniem absolutnie nie zgadza się z kolei Wojciech Kowalewski - taką decyzję wskazuje jako błąd nowego selekcjonera, który zamiast pomóc, bardziej zaszkodziło.
- Z moich obserwacji wynika, że Wojtek wręcz potrzebuje presji. Kiedy ona nie wynika z sytuacji, sam ją wywołuje swoim nieszablonowym zachowaniem - tłumaczy na łamach "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
Takie działania Sousy zamiast pomóc, mogły wywołać dokładanie odwrotny skutek od zamierzonego. - Tak naprawdę ta decyzja nie pomogła ani Wojtkowi, ani tym bardziej Łukaszowi - dodał Kowalewski.
Kowalewski, który sam zaliczył 11 występów w barwach narodowych, zwraca uwagę na to, że Szczęsny i Fabiański od lat funkcjonowali w takim systemie. Co więcej, poprzedni selekcjonerzy i tak częściej stawiali na golkipera Juventusu. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, żeby wszystko nadal wyglądało dokładnie tak samo, bo dało by to więcej korzyści.
Sousa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski ma za sobą trzy mecze eliminacji do mistrzostw świata. Zgodnie z zapowiedziami we wszystkich pełne 90 minut rozegrał Szczęsny.
Zobacz także:
Cristiano Ronaldo usiądzie na ławce? Fani Juventusu są wściekli na gwiazdora
Nowy trener coraz bliżej Bayernu Monachium. Mistrzowie Niemiec mogą zapłacić fortunę!