Szef nowej w Polsce platformy video zdradził, czy podzieli się z kimś Bundesligą

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

NENT Group ogłosiła przedłużenie praw do pokazywania Bundesligi, między innymi na polskim rynku, aż do 2029 roku. Czy to oznacza, że Roberta Lewandowskiego będzie można oglądać tylko na tej platformie? Rozmawialiśmy o tym z dyrektorem sportu NENT.

W tym artykule dowiesz się o:

NENT Group, firma streamingowa działająca w regionie państw nordyckich, ogłosiła we wtorek przedłużenie praw do pokazywania Bundesligi w dziewięciu krajach aż do 2029 roku. To bardzo ważna informacja dla polskiego kibica, bo jednym ze wspomnianych rynków jest Polska.

To właśnie NENT, poprzez swoją platformę streamingową Viaplay, ma wyłączne prawo do pokazywania ligi zachodnich sąsiadów na terenie naszego kraju od przyszłego sezonu. Co to oznacza dla polskiego widza?

Na jakich zasadach polski kibic będzie mógł oglądać Roberta Lewandowskiego? Czy NENT, która ma również prawa do Ligi Europy i Conference League, ma zamiar podzielić się tymi produktami na zasadzie sublicencji z polskimi telewizjami? Czy wiadomo już, ile będzie trzeba zapłacić za produkt, który ruszy w sierpniu, i czy będą transfery komentatorskich gwiazd? O tym wszystkim rozmawialiśmy z Peterem Norrelundem, dyrektorem Sportu w NENT Group.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Mieliście zapewnione prawa do pokazywania Bundesligi do 2024 roku, ale przedłużyliście je aż do 2029. Skąd pomysł, aby wykupić je na tak długo?

Peter Norrelund, dyrektor sportu NENT Group
: Uważamy, że pod wieloma względami rozgrywki Bundesligi są niezwykle atrakcyjne. Gra w niej wielu świetnych piłkarzy, ma bardzo wysoką frekwencję, zdrowe finanse oraz określoną strukturę właścicielską. To wszystko sprawia, że Bundesliga jest bardzo dobrym produktem, który według mnie w najbliższym czasie będzie nadal się rozwijał. Widzieliśmy, co się działo ostatnio w europejskim futbolu. Mieliśmy okazję obserwować próbę powstania Superligi oraz zachowanie poszczególnych klubów... Bayern i Borussia jasno określiły się po stronie integralności piłki.

No właśnie, nie przestraszył się pan tych ostatnich wydarzeń? Gdyby na przykład Bayern i BVB przeszły do Superligi, nie grały w Bundeslidze, to miałby pan produkt, że tak powiem, bez dwóch przednich zębów.

Przede wszystkim byłem nieco rozczarowany postawą angielskich klubów. Natomiast w pewnym sensie rozumiem Barcelonę, Real Madryt czy Juventus. Dwaj hiszpańscy giganci mają wielkie zobowiązania finansowe i przede wszystkim stąd wynika ich postawa. Rozumiem to, jednak jej nie pochwalam. Wkradło się tutaj "amerykańskie podejście". Wszak właściciele niektórych klubów, które chciały utworzenia Superligi, wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych. Jednak europejski futbol to nie jest i nie będzie kalka NBA, NHL czy NFL. Nie może działać na zasadach "franczyzy". Oczywiście, tamten poniedziałek był nerwowy, lecz bardzo bym się zdziwił, gdyby ten pomysł faktycznie się udał. I chciałbym tutaj wrócić do Bayernu i BVB: kluby Bundesligi pokazały, że reprezentują odpowiedzialne, poważne, w jakimś sensie przewidywalne podejście. To jeszcze bardziej przekonuje nas do tej ligi. Osobiście przewiduję, że ligi południa, jak na przykład hiszpańska, mogą mieć wkrótce sporo finansowych kłopotów i stracić swoją obecną pozycję. Bundesliga jest zdrowsza i według mnie ma świetne perspektywy.

A czy fakt, że gra tam taki piłkarz jak Robert Lewandowski, ma znaczenie, gdy przymierzacie się do kupna praw Bundesligi na Polskę, czy absolutnie nie, bo traktujecie produkt jako całość?

Przyznam, że to fantastyczny bonus mieć w takiej lidze piłkarzy pochodzących z lokalnych rynków. Według mnie Robert Lewandowski jest obecnie najlepszym piłkarzem świata. Gdyby grał z PSG, to Bayern awansowałby dalej, bo Robert w pierwszym meczu strzeliłby zapewne dwa gole, a w rewanżu co najmniej jednego. Nie chcę nikogo obrazić, ale taki zawodnik jak Robert Lewandowski rodzi się w waszym kraju pewnie raz na 100 lat. Generalnie opieranie strategii zakupu praw na tym, że w danej lidze gra ten czy inny piłkarz, nie byłoby najlepszym wyjściem, bo przecież transfery to w futbolu codzienność. Oczywiście, liczę na to, że Robert będzie grał w Bayernie i w najbliższym sezonie, i w kolejnych, ale to właśnie ten bonus. Natomiast wiemy, że w Polsce jest od dawna tradycja oglądania tej ligi. Ze względu na to, że jesteście sąsiadami, bo zawsze występowali w niej polscy piłkarze. Słowem: polski widz lubi Bundesligę i to dla nas bardzo ważne.

To teraz być może najważniejsze pytanie: czy wasza platforma będzie jedyną, na której będzie można oglądać Roberta Lewandowskiego i generalnie Bundesligę, czy jednak macie w planach sublicencje dla którejś z polskich telewizji?

Oczywiście, nie możemy niczego wykluczyć, ponieważ mówimy o sprawach biznesowych, ale odpowiem tak: najbardziej realny scenariusz jest taki, że Bundesliga będzie w Viaplay na wyłączność. Nabyliśmy prawa do transmisji, by pokazać, jak dobrze jesteśmy w stanie zaprezentować ten produkt. Umiemy to robić, ponieważ mamy ogromne doświadczenie, a w krajach skandynawskich działamy od wielu lat. Mamy wszystkie narzędzia, aby pokazać Bundesligę na poziomie, jakiego jeszcze w Polsce nie było. Mój cel jest taki: gdy polski widz usiądzie w sierpniu, by obejrzeć mecz Bundesligi na naszej platformie, to chciałbym, żeby powiedział "wow!".

A za ile ten efekt "wow"? Wcześniej krążyła kwota 34 złotych miesięcznie, jaką polski widz będzie musiał zapłacić za dostęp do waszej platformy.

Nasz zespół pracuje obecnie nad całościową ofertą programową Viaplay, która będzie skierowana do widzów w Polsce. Wszystkie szczegóły, także te dotyczące cen, zostaną przedstawione wkrótce, przed startem platformy zaplanowanym na sierpień. Chciałbym jednak podkreślić jedno: nie zawężajmy naszego produktu wyłącznie do Bundesligi. To również inne prawa sportowe, ale także ogromna paleta treści pozasportowych. To filmy, seriale, również produkowane na lokalnych rynkach. Chcemy, aby każdy widz znalazł w Viaplay coś dla siebie - dzieci oraz dorośli, mężczyźni, kobiety. Oferujemy naprawdę bardzo bogaty produkt.

Tak, ale pewnie pan wie, że polski kibic i tak już jest podenerwowany, bo prawa sportowe są w Polsce bardzo rozdrobnione. Nie boi się pan, że nie będzie chciał jeszcze głębiej sięgnąć do kieszeni?

Oczywiście, rozumiem polskiego odbiorcę. To prawda, że prawa sportowe w waszym kraju są mocno podzielone. Pewne ryzyko istnieje, lecz nie wchodzimy do Polski, aby przegrać. Wręcz przeciwnie, chcemy z czasem stać się czołowym dostawcą sportowych, choć nie tylko, treści w waszym kraju. Jak podkreśliłem wcześniej: co do Bundesligi, chcemy ją pokazywać tak, żeby wywołać efekt wow. Jesteśmy skromni, pokorni, ale też świadomi tego, że znamy się na tym, co robimy. A jeśli ten efekt wow będzie, to jestem przekonany, że polski odbiorca zostanie z nami na długo.

A kto konkretnie ma wywołać ten efekt wow? Nie wiem, czy się pan orientuje, ale polski kibic uwielbia dyskutować o komentatorach. Ten dobry, ten zły, tamten się nie nadaje… Będziecie mieli znanych dziennikarzy u siebie?

Tak, będziemy, a w nawiązaniu do tego, co pan mówi, bardzo się cieszę, że również te kwestie wzbudzają emocje wśród polskich fanów. Są kraje, jak na przykład Finlandia, gdzie ludzie kochają sport, ale nie pasjonuje ich dyskusja na niektóre tematy, choćby takie, o którym pan wspomniał. Oczywiście, że z biegiem czasu chcemy mieć "własnych" wychowanków, talenty, które znajdziemy. Ale zdajemy sobie też sprawę, że musimy mieć, szczególnie na początku, mocne, znane nazwiska. I będziemy je mieli.

To ile mniej więcej osób będzie zaangażowanych w polską część projektu?

Studio, obsługa, prowadzący, komentatorzy. Myślę, że na początku nasz zespół w Polsce będzie składał się z ok. 40-60 osób.

Można się spodziewać technicznych innowacji w stosunku do tego, co zna już polski kibic?

Oczywiście. Jesteśmy bardzo zaawansowani technicznie, mamy wielkie możliwości. Nasze grafiki, wizualizacje będą na najwyższym poziomie i są ważną częścią przekazu. Ale... nie chcemy "tylko" pokazywać ligi, chcemy o niej opowiadać. Wiem, że Polacy wiedzą o Lewandowskim niemal wszystko. Niemniej jestem przekonany, że jeśli będziemy pytać o niego odpowiednich specjalistów, to nasz polski widz i tak dowie się o Robercie czegoś nowego.

Macie w swoim portfolio nie tylko 1. Bundesligę i 2. Bundesligę, ale również mecze fazy grupowej i pucharowej Ligi Europy i Conference League (od sezonu 2021/22 do 2023/24), a tymi rozgrywkami, ze względu na możliwy udział polskich klubów, nasz widz jest żywotnie zainteresowany. Czy tu też macie filozofię, że traktujecie to jako produkt wyłączny dla waszej platformy, czy sublicencje są w tym przypadku możliwe?

Polskie prawo stanowi, że jeśli w rozgrywkach Ligi Europy bierze udział polska drużyna, to transmisja musi być ogólnodostępna. I tu na pewno znajdziemy odpowiednie rozwiązanie. Natomiast co do zasady i całego produktu, to tak jak w przypadku Bundesligi: chcemy pokazać, że potrafimy tak zaprezentować mecz, że polski widz na długo zostanie z nami. Polska to wielki i wymagający rynek. Mieszka u was więcej ludzi niż w krajach skandynawskich łącznie. Dlatego to wielkie wyzwanie, ale i wielka szansa. Jestem przekonany, że ją wykorzystamy.

Komentarze (14)
avatar
marti1607
29.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
adela rozen Czytaj całość
avatar
Adela Rozen
29.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No to znowu fanów Drewniaka walną po kieszeni... 
avatar
franekbra
28.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mimo że lubię oglądać Bayern to nie kupię. Koniec wyłudzania kasy. Zakup canal. polsat sport, premium, eleven i jeszcze jakies inne g. Walcie się frajerzy . Ni chu..... 
avatar
lelum_polelum
28.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niestety, ale za oglądanie piłkarskich celebrytów, którzy rocznie kosztują tyle co budżet całej ekstraklasy, trzeba będzie bulić. Niedawno szokiem były transfery przekraczające 10mln, kilka lat Czytaj całość
avatar
Wolej_PW
28.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale to by były jaja gdyby tym razem ploteczki o możliwym transferze Lewego do Anglii okazały się prawdziwe - to by się dopiero chłopcy spocili.