Nagły zwrot ws. polskiego klubu. Dudek: Nie trzeba mi przykładać lodu do głowy

Kiedy przyszedł do Sandecji, klub był na skraju załamania. Dziś wygrywa mecz za meczem, a kibice mówią o miejscu w czołówce tabeli. - Znów zostałem strażakiem - żartuje trener Dariusz Dudek.

Kamil Sobala
Kamil Sobala
Dariusz Dudek WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Dariusz Dudek
W rundzie jesiennej Sandecja wylądowała na samym dole tabeli Fortuny 1. ligi. Nowosądeczanie zaliczyli niechlubną serię 8 kolejnych porażek z rzędu oraz 13 meczów bez zwycięstwa. Władze klubu powiedziały dosyć i zatrudnili Dariusza Dudka, który okazał się być zbawcą dla kibiców z Nowego Sącza.

Dudek w roli pierwszego szkoleniowca pracował w Zagłębiu Sosnowiec i GKS-ie Katowice. W karierze zawodniczej reprezentował barwy m.in. Odry Wodzisław, w której rozegrał 69 meczów oraz Legii Warszawa.

To właśnie dzięki niemu Sandecja mocno odbiła się od dna i aktualnie zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli, notując przy tym 37 punktów na koncie. Swoją ostatnią porażkę Biało-Czarni ponieśli 14 listopada 2020 roku w meczu z Koroną Kielce. Od tego momentu podopieczni Dariusza Dudka w każdym meczu zdobywają chociaż punkt.

W swoim ostatnim spotkaniu, 28 kwietnia, Sandecja zremisowała u siebie 1:1 z Resovią Rzeszów. Przedłużyła tym samym serię 16 meczów bez porażki.

Podział punktów i mecz bez porażki z rzędu.

Resovia Rzeszów #fortuna1liga #PierwszaLigaStylŻycia #Sandecja #NowySącz #Resovia #Rzeszów #SANRES Fortuna 1 Liga

Opublikowany przez Sandecja Nowy Sącz Środa, 28 kwietnia 2021


Kamil Sobala, WP SportoweFakty: Sandecja po rundzie jesiennej znajdowała się na samym końcu tabeli. Jaka była pierwsza myśl, gdy otrzymał pan propozycję objęcia stanowiska pierwszego trenera w tym klubie?


Dariusz Dudek: Pierwsza myśl była taka, czy nie spadnę z tym klubem, ponieważ sytuacja była bardzo trudna - 10 porażek drużyny. Miałem duże obawy. Ja jak zwykle nie mogę dostać klubu, który walczy o Ekstraklasę albo w niej jest. Można powiedzieć, że znów zostałem strażakiem pierwszej ligi i jak zwykle musiałem gasić pożary. Gdy pierwszy raz spojrzałem na sytuację Sandecji, od razu wiedziałem, że czeka mnie bardzo ciężka praca.

Jakie wnioski nasunęły się po pierwszych dniach w Sandecji?

Sytuację analizowałem wcześniej, zanim przejąłem zespół. Najbardziej w oczy rzucało się to, że Sandecja w każdym meczu traciła praktycznie trzy bramki. Bodajże 10 kolejek i 29 straconych bramek. Wiedziałem, że trzeba będzie poprawić organizację gry, szczególnie w defensywie. W dalszym etapie należało popracować nad ofensywą. Sytuacja wyglądała tak, że napastnicy nie strzelali żadnej bramki. Nastawiłem się, że będzie czekać nas bardzo dużo pracy.

Natomiast wiedziałem też, że w tym sezonie spada jeden klub. To sprawia, że o wiele łatwiej utrzymać zespół, a co za tym idzie, zrealizować cel, który władze klubu przede mną postawiły. Zwłaszcza, że tylko czterech punktów brakowało do miejsca wyżej. Stwierdziłem, że możemy tego dokonać, pracując z prezesem Arkadiuszem Aleksandrem, z którym miałem okazję grać chociażby w Odrze Wodzisław. Znałem go, wiedziałem, na co mogę liczyć. Postanowiłem przejąć drużynę i na dziś mogę powiedzieć, że wszystko układa się dobrze.

Jakie były założenia na zimowe okno transferowe w Nowym Sączu?

Wspólnie z prezesem Aleksandrem stwierdziliśmy, że nie będziemy robili żadnej rewolucji, tylko małą ewolucję. Potrzebowaliśmy kilku wzmocnień, uzupełnień składu, aby zwiększyć rywalizację. Nie robiliśmy za dużo transferów. Do klubu przyszedł m.in. Wojciech Hajda, Dawid Błanik.

Zaczęliśmy ciężko pracować. Miałem okazje wcześniej zobaczyć sprowadzonych piłkarzy na meczu i później już w treningu. Chciałem im zaufać, dać im możliwość, aby zrewanżowali się i zrehabilitowali za poprzednie mecze.

Szukaliśmy rywalizacji również na pozycji napastnika. Warto więc wymienić Roberta Prochownika. Miał on niestety wielkiego pecha. W pierwszym tygodniu treningowym doznał kontuzji. Spadł mu ciężarek na palce, w konsekwencji doszło do pęknięcia kości. Teraz już wszystko w porządku i jest z nami w kadrze.

W raporcie transferowym widnieją także wypożyczenia. W Nowym Sączu na takiej zasadzie sprowadzono wspomnianego Hajdę. Jest pan zadowolony z jego usług?

Oczywiście, że tak. Wcześniej go bacznie obserwowałem. Znam dobrze pierwszą ligę, więc widziałem, jak dobrze się rozwija, chociażby w swojej poprzedniej drużynie, czyli w Stomilu Olsztyn.

Ostatnie pięć spotkań Sandecji to cztery zwycięstwa i jeden remis. Co głównie wpłynęło na tak świetny bilans?

Myślę, że atmosfera w klubie i w zespole jest już zupełnie inna. Nie ciąży na nas już taka presja. Im dłużej zawodnicy ze mną pracują, tym łatwiej i szybciej przyswajają pewne rzeczy, które można w trakcie meczu zastosować. Mowa tutaj oczywiście o taktyce. Każdy piłkarz rozwija się z dnia na dzień. Jesteśmy konsekwentni, chcemy grać ofensywną piłkę, bardzo wysoko dochodząc do pressingu.

Praca, którą wykonaliśmy w okresie przygotowawczym, przynosi efekty. Są teraz bardziej pewni siebie. Panuje także bardzo dobra atmosfera, a głowa już normalnie funkcjonuje. W tym należy upatrywać powodów, dzięki którym zwyciężamy.
Wasz stadion to istna twierdza. Jeszcze raz muszę tutaj przywołać wysoką dyspozycję moich zawodników. To nie wzięło się z przypadku. Cieszę się, że z takimi zespołami u siebie wygrywaliśmy, bo naprawdę były to bardzo trudne spotkania. Rywalizowaliśmy ze świetnymi przeciwnikami. Wolę konkurować z drużynami z górnej części tabeli, bo wtedy mecze są ciekawe, otwarte, jest wiele sytuacji. W takich starciach atakują obie ekipy. Nie jest tak, że tylko jedna czeka na kontrę.

Mogę tylko żałować, że nie były one transmitowane przez Polsat. Ale mam nadzieję, że wraz z budową nowego stadionu telewizja będzie tu częstszym gościem.

Spisujecie się świetnie. Jaki cel postawiliście na resztę tego sezonu?

Miło to słyszeć, ale ja jeszcze pamiętam, co było pół roku temu i podchodzę do tego bardzo spokojnie. Nie trzeba mi przykładać lodu do głowy, nie zwariowałem, ale na pewno cieszą mnie te liczby. 16 spotkań nieprzegranych, ta passa cieszy. Jednak cel się nie zmienia i gramy o utrzymanie. Pojawiają się gdzieś głosy, że możemy znaleźć się w pierwszej szóstce. Oczywiście jeśli wszyscy w klubie są ambitni i chcieliby tego dokonać, i dopóki szanse na to są, powalczymy o nią.

Nie ukrywam, że także Pro Junior System [projekt dotacji dla klubów stawiających na młodzież - przyp. red.] jest bardzo ważny dla nas. Widać, że tak jak dla wielu zespołów, na przykład Puszczy Niepołomice i Stomilu Olsztyn. Wystawiają coraz więcej młodzieżowców. Są to jednak konkretne finanse dla klubów. Nasz klub to nie jest potwór finansowy i każdy napływ pieniędzy z zewnątrz jest ważny.

Jacek Magiera: Nie toleruję dziadostwa
Napastnik Górnika Zabrze czeka na przełamanie. "Nie jest łatwo się dostosować"

ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera zdradził, co wyprowadza go z równowagi. Padły mocne słowa
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×