Dramat 16-letniego piłkarza. "To zwaliło nas z nóg"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Kuba Krawiec
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Kuba Krawiec

- Po jednym z treningów Kuba zaczął widzieć podwójnie - mówi Tomasz Krawiec, ojciec chłopca. Po serii badań, które nic nie wykazały, odpowiedź dał dopiero rezonans magnetyczny. - Został zdiagnozowany guz pnia mózgu. To zwaliło nas z nóg - dodaje.

W tym artykule dowiesz się o:

- Do ubiegłego tygodnia nie dochodziło to do niego. Dopiero gdy pojawiły się pierwsze kontakty i usłyszał bezpośrednie wypowiedzi, to zauważył, jak poważny jest jego stan. Mimo że już wcześniej z nim rozmawialiśmy, to zawsze mówiliśmy jak każdy mówi do dziecka: "będzie dobrze, wyjdziemy z tego". Usłyszał jednak, jak cały świat o tym mówi, że to bardzo ciężka choroba, zaczął zadawać pytania. Był słabszy moment, ale już zaczyna sobie radzić, jest trochę lepiej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Krawiec, ojciec 16-letniego Kuby.

Dramat chłopaka rozpoczął się niepozornie. Po jednym z treningów Lublinianki, w której gra od 10 lat. - We wrześniu na treningu, na którym akurat byłem, Kuba powiedział mi, że zaczął widzieć podwójnie - opisuje w rozmowie z WP SportoweFakty pan Tomasz, ojciec Kuby (jeśli chcesz pomóc Kubie, to na samym dole znajduje się link do pomocy).

Kuba z drużyną
Kuba z drużyną

Od razu rozpoczęły się próby rozwiązania problemu chłopaka. Zaczęło się od wizyt u okulistów, którzy jednak nic nie wykryli. W październiku Kuba trafił na SOR, gdzie przeszedł badanie tomografii komputerowej - również bez żadnych efektów. Te w grudniu dał dopiero rezonans magnetyczny.

- Nic wówczas nie podejrzewaliśmy. Z tego rezonansu jednak już Kuba z żoną do domu nie wrócili. Został zdiagnozowany guz pnia mózgu. Od razu stwierdzono, że jest to nieoperacyjne. To zwaliło nas zupełnie z nóg - opisuje Tomasz Krawiec.

- Zaczęliśmy szukać innych lekarzy, rozwiązania, diagnozy, może ktoś się pomylił. Dotarliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie po rozmowie i analizie badań powiedziano nam, że podejmą się tam leczenia Kuby - kontynuuje pan Tomasz.

Kuba w ramach leczenia przeszedł najpierw biopsję, następnie radioterapię połączoną z lekami. Pierwszy z zabiegów sprawił jednak, że u chłopaka pojawił się lekki niedowład prawej strony ciała.

- W zasadzie od wyjścia ze szpitala przechodzi rehabilitację w związku z niedowładem prawej strony. Przychodzi do nas rehabilitantka, a także działamy prywatnie. Najgorsze jest jednak to, że Kuba - tak jak mówi - nie ma siły. Ale samopoczucie ma dobre - mówi ojciec chłopca.

Pan Tomasz jednak się nie poddał. Rozpoczął poszukiwania ewentualnego ratunku poza granicami naszego kraju. Nadzieją okazała się doktor Sabine Mueller, szwajcarska specjalistka w zakresie leczenia nowotworów mózgu u dzieci, działająca w University of California w San Francisco.

- Od stycznia czekaliśmy także na badania molekularne pobranej od Kuby próbki. Byliśmy gotowi, żeby wysłać ją nawet do zagranicznej placówki. Wcześniej bowiem Centrum Zdrowia Dziecka nie robiło takich badań, nas natomiast zapewniono, że takie badania zostaną wykonane. Czekaliśmy trzy miesiące. Na początku kwietnia okazało się jednak, że tych badań nie będzie. To nas trochę też trochę ścięło odnośnie dalszych działań. Mimo to postanowiłem się skontaktować z panią profesor - wspomina Tomasz Krawiec.

- Jednak z uwagi na to, że przed wideokonferencją z profesor Mueller dostaliśmy informację, że nie otrzymamy badań molekularnych, które są potrzebne do określenia rodzaju guza oraz tego, jak do niego podejść, to przełożyliśmy rozmowę o tydzień. W tym czasie Kuba miał zaplanowany rezonans kontrolny. Zaraz po nim przesłałem wyniki do San Francisco i umówiliśmy się na wideokonsultację. Podczas niej pani profesor przeprowadziła badanie i wywiad Kuby, po czym zaproponowała jedyną możliwą opcję leczenia - w San Francisco. To miałaby być operacja, która polegałaby na wyhodowaniu i wszczepieniu specjalnego wirusa w połączeniu z lekami, który miałby niszczyć komórki rakowe przy pniu mózgu. W Europie nie ma możliwości takiego leczenia - opisuje nasz rozmówca. - Profesor podkreśliła, że to objęcie leczeniem musi nastąpić jak najszybciej. Nie podała powodu, ale możemy się tylko domyślać.

Jak nietrudno zgadnąć, leczenie w Stanach wiąże się z ogromnymi kosztami. W tym celu przyjaciele rodziny, a także sympatycy Lublinianki stworzyli zbiórkę w serwisie pomagam.pl. Aktualnie zebrana kwota dobija do 200 tysięcy. To jednak wciąż daleko od celu.

- Zbierane obecnie fundusze są przeznaczone zarówno na leczenie bieżące, jak i ewentualnie to w Stanach. Wciąż jednak nie wiemy, ile kosztować może terapia w San Francisco, poza opłatami za badania, które już w tej chwili ponieśliśmy. Podejrzewam, że dopiero po przebadaniu próbek, w celu kwalifikacji Kuby do leczenia, zostanie nam przedstawiony kosztorys. Na pewno nie są to tanie sprawy, które przerastają nasze możliwości - podsumowuje pan Tomasz.

Wesprzeć Kubę można zarówno na portalu pomagam.pl, jak i oddając 1 procent. W formularzu PIT wystarczy wpisać numer: KRS 0000037904, natomiast w rubryce "Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%" zawrzeć "39272 Krawiec Kuba".
Można także przekazać darowiznę na rzecz Kuby: Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", nr konta 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994, tytułem: 39272 Krawiec Kuba darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Czytaj także:
Najbliższy rywal Polaków ogłosił szeroką kadrę na Euro 2020. Jest lista rezerwowa
Robert Lewandowski podziwia Inter Mediolan. "Szkoda mi Wojciecha Szczęsnego"

Źródło artykułu: