Bogusław Baniak (trener Warty): Zawiało dziś w Łodzi ekstraklasą, bowiem w obu drużynach są nazwiska, jak na I ligę, nietuzinkowe - u nas Reiss, w ŁKS-ie Hajto. Mecz rozpoczął się od badania przeciwnika, ale był prowadzony w niezłym tempie i mógł się podobać. Szkoda, że Magdziarz nie wykorzystał sytuacji, które miał w pierwszej połowie chyba dwukrotnie. Niestety, potem była bramka dla ŁKS-u po błędzie naszego bramkarza i braku asekuracji. Po przerwie, gdy ŁKS grał w dziesięciu, osiągamy ogromną przewagę, stwarzamy sytuacje, ale ŁKS ma Hajtę i Wyparłę. To zawodnicy, którzy podnoszą zespół w takich momentach. Wyparło 2 razy wyjął świetne piłki, raz uratowała go poprzeczka. Gdy ŁKS stracił drugiego zawodnika, bronił się właściwie całą dziewiątką i nam nieco zabrakło koncepcji. Zabrakło nam dziś również argumentów z przodu i mam dlatego żal do napastników, zwłaszcza do Klatta, który powinien być aktywniejszy. Uważam, że mecz mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie było tych czerwonych kartek. ŁKS zagrałby zapewne jeszcze lepiej, nie musiałby się tylko bronić, ale to stworzyłoby nam również okazje do kontrowania.
Grzegorz Wesołowski (trener ŁKS-u): Mecz składał się z dwóch części - do kartki i po czerwonej kartce Kascelana. Myślę, że z postawy zespołu, który gra w takim a nie innym składzie, do wyrzucenia z boiska Kascelana, można być zadowolonym. Wiadomo, że stan naszego przygotowania nie jest optymalny. Powiem tak: to, co dzieje się z tą drużyną teraz, to powinien być stan na lipiec. Zawodnicy przychodzą, odchodzą i różni gracze są na różnym stopniu przygotowania. Dodatkowo 2 ciężkie mecze w 4 dni, dzisiaj grając przez większość spotkania w dziesięciu - nie dziwię się, że brakowało w końcówce sił. Rzadko chwalę publicznie drużynę, ale teraz chwała zawodnikom za to, że walczyli i dowieźli to zwycięstwo 1:0 do końca. Jestem trenerem od 20 listopada ubiegłego roku i to był mój najtrudniejszy mecz w tym okresie. Pracy sędziego natomiast komentować nie będę, my skupiamy się na sprawach sportowych.