Lechia Gdańsk wraca do miejsca, gdzie przegrała walkę o europejskie puchary

Sobotni mecz Jagiellonii Białystok z Lechią Gdańsk jest jednym z ciekawiej zapowiadających się spotkań 1. kolejki PKO Ekstraklasy. Gdańszczanie pałają żądzą rewanżu za porażkę w końcówce ubiegłych rozgrywek, która była dla nich brzemienna w skutkach.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Piotr Stokowiec WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
Śp. Zbigniew Wodecki śpiewał: "Lubię wracać tam gdzie byłem". Piłkarze Lechii Gdańsk raczej nie są fanami tego utworu, biorąc pod uwagę terminarz. Gdańszczanie pierwszy mecz sezonu 2021/22 rozegrają w Białymstoku, gdzie kończyli poprzednie rozgrywki. Wtedy, dwa miesiące temu, Jagiellonia wygrała 2:1 i poniekąd wyrzuciła zespół Piotra Stokowca z europejskich pucharów. W dodatku wszystko odbyło się w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Biało-zieloni mieli za złe sędziom, że podyktowali wątpliwy - ich zdaniem - rzut karny dla gospodarzy oraz nie uznano gola Flavio Paixao.

- Nie grałem w tym meczu, ale mimo to siedział on we mnie bardzo długo. Fajnie byłoby zagrać w europejskich pucharach i mam nadzieję, że za rok będzie nam to dane - powiedział Michał Nalepa na konferencji prasowej.

W sobotę o godz. 17.30 oba zespoły ponownie staną naprzeciwko siebie. W Lechii nie było wielu zmian latem, z kolei Jagiellonia jest inną drużyną. Po raz kolejny pierwszym trenerem ekipy z Białegostoku został Ireneusz Mamrot, a poza tym do klubu wrócił m.in. doświadczony obrońca Michał Pazdan.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie miało prawa udać. A jednak! Kapitalna "solówka" piłkarki

- Jagiellonia zmieniła sposób grania, przeszli na system z trójką środkowych obrońców. Spodziewamy się ciekawego i zaciętego spotkania, zresztą jak zwykle przy okazji rywalizacji Jagiellonii i Lechii - przyznał trener Stokowiec.

W Lechii nie ukrywają, że z dużą uwagą oglądali zakończone nie tak dawno Euro 2020. Nie można wykluczyć, że gdańszczanie w nadchodzącym sezonie będą chcieli czymś zaskoczyć swoich przeciwników.

- Jesteśmy na bieżąco z wszelkimi nowinkami. Hybrydowe przejścia, zmiana systemów z meczu na mecz czy nawet w trakcie spotkania. Podczas odpraw pokazywaliśmy również sytuacje z mistrzostw Europy. Potrzeba na to czasu, natomiast sztab mamy wystarczająco rozbudowany, żebyśmy mogli się tym zająć. Nie chciałbym zdradzać szczegółów, ale pracowaliśmy nad określonym sposobem grania w ofensywie, w zależności od przeciwnika. Piłka nożna się rozwija, jest coraz szybsza i bardziej atrakcyjna dla kibica - tłumaczy trener Stokowiec.

Jedną z "nowości" w przypadku Lechii może być powrót na środek ataku Łukasza Zwolińskiego, który w poprzednim sezonie często musiał pełnić rolę skrzydłowego.

- On zawsze grał w Lechii jako napastnik. Nawet w przypadku, gdy ustawiany był trochę z boku, to miał za zadanie wbiegać w pole karne. Myślę, że całkiem dobrze to funkcjonowało. Przy dośrodkowaniach z lewej strony mieliśmy w świetle bramki dwóch dobrze grających głową napastników. Ćwiczyliśmy w sparingach różne warianty, m.in. grę dwójką napastników i niczego nie wykluczamy - podsumował szkoleniowiec Lechii.

CZYTAJ TAKŻE:
Takiej sytuacji w PKO Ekstraklasie nie było od 40 lat
Grał w młodzieżowych reprezentacjach dwóch państw. Turek z Lechii wchodzi w naoliwioną maszynę

Czy Lechia Gdańsk włączy się do walki o europejskie puchary?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×