W sobotę Cracovia grała na wyjeździe z Górnikiem Łęczna, który po czterech latach zameldował się w PKO Ekstraklasy. Gospodarze prowadzili po trafieniu Bartosza Śpiączki, jednak w samej końcówce wynik na 1:1 ustalił Marcos Alvarez. Niemiec piętką pokonał Macieja Gostomskiego.
W wyjściowym składzie krakowskiego zespołu znalazło się czterech nowych zawodników. Michał Probierz ocenił ich grę na pomeczowej konferencji prasowej. Najlepiej wypadł Filip Balaj.
- Na pewno przyjechaliśmy na trudny teren. W pierwszym meczu beniaminek zawsze jest nastawiony bardzo agresywnie i to było widać dzisiaj. Mieliśmy mecz pod kontrolą. Wydawało się, że kwestią czasu jest kiedy zdobędziemy bramkę, a straciliśmy bramkę z kontrataku i to po naszej stracie. W końcówce pierwszej połowy na pewno to też nasze granie trochę zmieniło - powiedział szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Podolski odwiedził wyjątkową fankę. Kibicuje Górnikowi od... 1948 roku
- Balaj był akurat w dobrej formie i do niego nie można mieć pretensji, ale jeśli chodzi o Rasumussena i Kakabadze, było widać nerwowość. Muszą trochę się nauczyć, bo to jest zupełnie inna liga. Jugas jest doświadczonym zawodnikiem, dlatego jemu zdecydowanie łatwiej. W drugiej połowie zabrakło spokoju i tego żałujemy - przyznał.
Probierz miał pretensje do organizatora spotkania. - Z tego punktu trzeba się cieszyć, ale nie jestem do końca zadowolony. Jedna uwaga do organizatorów. Wydaje mi się, że trawa powinna być jednak trochę niżej skoszona. Dziwnym trafem jest tak wysoko tutaj. Wiadomo, że to nie jest akurat wytłumaczenie, dwa zespoły na tym grały, ale jak się przyzwyczajamy do gry i robimy w taki sposób, to róbmy to wszędzie, a nie że tutaj wygląda to inaczej - zakończył.
Kamil Kiereś liczył na komplet punktów. - Za nami inauguracja PKO BP Ekstraklasy w Łęcznej. Obie drużyny stworzyły sporo sytuacji, zdobyły po jednej bramce, mogły strzelić kolejne. Zagraliśmy ciekawe zawody. Czuję jednak niedosyt po tym meczu - podkreślił trener beniaminka.
- Nie udało się dowieźć wyniku, choć wykonaliśmy zmiany, chcąc odświeżyć zawodników, którzy byli już zmęczeni. W samej końcówce mogliśmy zdobyć zwycięską bramkę, ale Cracovia również była w stanie to zrobić. Oczywiście szanujemy więc ten punkt, zameldowaliśmy się nim w ekstraklasie - uzupełnił Kiereś.
Czytaj także:
Marcos Alvarez zapewnił punkt Cracovii. Niemiec popisał się piętką (wideo)
Miał być nowym Carlitosem. Wisła Kraków pożegnała Hiszpana