Na inaugurację PKO Ekstraklasy Legia Warszawa podejmowała Wisłę Płock. Podopieczni Czesława Michniewicza zwyciężyli 1:0 i wskoczyli na fotel lidera tabeli. Piękna bramka Ernesta Muciego zapewniła komplet punktów miejscowym.
Albańczyk doskonale przymierzył zza pola karnego. - Tym bardziej cieszy, że chłopak wiele rzeczy pokazuje na treningu, a nie zawsze miał okazję pokazać to w meczu. Może być to dla niego przełomowy moment. Cieszyłem się bardzo. Świadomie ściągnąłem okulary i przecierałem oczy, żeby mu pokazać, że nie wierzę, że taką bramkę strzelił. Cieszę się, że dzisiaj cała Polska mogła zobaczyć to w takim meczu. Mu też bardzo zależy. Już się zaaklimatyzował, na początku było z tym trochę problemów, ale dzisiaj czuje się już trochę ważniejszą osobą w drużynie - mówił Michniewicz na konferencji prasowej.
- Za nami udana inauguracja. Wygraliśmy spotkanie i to się zawsze liczy, pierwszy mecz jest bardzo ważny. Nam się ta sztuka udała po pięknej bramce Muciego. Myślę, że wszystkim należą się brawa. Zespół w tym składzie za często nie grywa, najczęściej na treningach. Dzisiaj pokazał na tle Wisły kilka naprawdę bardzo fajnych momentów. Oczywiście było też kilka groźnych sytuacji pod naszą bramką, ale w każdym meczu tak się dzieje. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa i teraz skupiamy się wyłącznie na tym, co nas czeka we wtorek - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie miało prawa udać. A jednak! Kapitalna "solówka" piłkarki
W wyjściowym składzie Legii znalazło się pięciu młodzieżowców. - Żartowaliśmy, że zrobimy kinderbal przy Łazienkowskiej dzisiaj o 20 i tak też było, bo grało wielu młodych zawodników. Myślę, że to piękny wieczór dla Kacpra i nagroda za postawę. Cieszę się, że Maik zagrał bardzo dobre spotkanie. Pokazywał dojrzałość, dobre wybory. Myślę, że Maik to będzie przyszłość Legii i piłki młodzieżowej - ocenił szkoleniowiec.
- Dla nas celem nadrzędnym jest dwumecz, na razie jesteśmy w połowie. Mamy świadomość, że gdyby rewanż był w środę, to zagralibyśmy innym składem. Inaczej się nie dało. Konsultowaliśmy to wszystko wspólnie z profesorem Jastrzębskim. Uznaliśmy, że musieliśmy w ten sposób postąpić i dać drużynie więcej dynamiki w ten wtorkowy wieczór, który będzie bardzo ważny dla nas i przyszłości całego klubu - dodał Michniewicz.
Maciej Bartoszek nie był zadowolony z postawy "Nafciarzy". - Po tym spotkaniu czujemy bardzo duży niedosyt. Nie wiedzieć czemu w pewnych fragmentach meczu wdzierało się w nasze poczynania dużo nerwowości i niedokładności, to w pewnym sensie napędzało drużynę Legii, ale mimo wszystko cały czas konstruowaliśmy akcje. Przedostawaliśmy się w pole karne rywali, ale brakowało celnego podania do bocznego sektora boiska lub decyzji o wykończeniu strzałem - stwierdził.
- Muci zdobył piękną bramkę i tak naprawdę Legia nie miała żadnej innej sytuacji w pierwszej połowie. Niestety, ten mecz już przegrywaliśmy. W drugiej połowie tych klarownych sytuacji było mniej, oprócz może końcówki meczu, gdzie pewne zmiany ożywiły nasze poczynania, ale to było zdecydowanie za mało na Legię. Nie wykorzystaliśmy swoich okazji i nic, musimy już myśleć o kolejnym meczu - uzupełnił.
Trener miał nadzieję, że jego podopieczni nie zlekceważą rywala. - To było najgorsze, co mogło się przydarzyć i nawet nie chcę brać tego pod uwagę. Jeżeli tak było, w co wątpię, to byłoby źle. Uważam, że na pewno zawodnicy bardzo chcieli dobrze rozpocząć ten sezon i może to właśnie wprowadziło jakąś nerwowość w nasze poczynania. Przeważaliśmy, byliśmy drużyną, która prowadziła grę, tylko ciągle czegoś brakowało. Myślę, że to zazwyczaj się cechuje w tych pierwszych meczach. Legia na pewno jest w rytmie meczowym. Były takie momenty, że chcieliśmy jednym podaniem uruchomić napastników, skrzydłowych. To było niepotrzebne, wdawaliśmy się w przepychanki i pojedynki. Powinniśmy zagrać bardziej dojrzałą piłkę i przede wszystkim zabrakło nam konkretów w ataku - przyznał Bartoszek.
Czytaj także:
Legia Warszawa zrealizowała plan minimum rezerwowym składem
Tabela PKO Ekstraklasy. Wygrana dała pozycję lidera