To rzuciło się w oczy po dosłownie kilku minutach. Bartosz Kopacz rozegrał poprawne spotkanie w Białymstoku, ale już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego dało się zauważyć, że utyka. Jak ustaliliśmy, chodziło o problem ze stawem skokowym.
Ktoś powie - dlaczego taki zawodnik w ogóle rozpoczął spotkanie, skoro było wiadome, że doskwiera mu uraz? Co więcej, Kopacz wytrwał na boisku do samego końca.
Trener Piotr Stokowiec ani myślał go zmieniać, choć na ławce rezerwowych był nominalny prawy obrońca Mykoła Musolitin oraz młody Mateusz Żukowski, który w przedsezonowych sparingach sprawdzany był m.in. na pozycji prawego defensora.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
Żukowski wszedł na boisko, jednak jako skrzydłowy, natomiast Musolitin całe spotkanie przesiedział na ławce. Patrząc trochę zakulisowo, można było usłyszeć, że Ukrainiec nie jest jeszcze gotowy do gry w PKO Ekstraklasie i że defensywa Lechii będzie bardziej pewna z lekko kontuzjowanym Kopaczem niż ze zdrowym Musolitinem.
Cała sytuacja pokazuje jednak dobitnie, że Lechia wymaga wzmocnień, m.in. na pozycji prawego obrońcy. Choć z drugiej strony, gdy trener Stokowiec został zapytany parę tygodni temu o priorytety transferowe, to na pierwszym miejscu wskazał ofensywnego pomocnika, a o prawym obrońcy mówił bardziej w kategoriach "być może".
CZYTAJ TAKŻE:
PKO Ekstraklasa. Świetny mecz w Gliwicach. Festiwal bramkowy przy Okrzei. Pudło z karnego momentem zwrotnym
Wielki sukces Lewandowskiego! Zdeklasował wszystkich rywali