Słynny polski sędzia chce kary za korupcję. Jest jedno "ale"

Getty Images / ony Marshall - EMPICS / Grzegorz G. był pierwszym polskim sędzią zawodowym
Getty Images / ony Marshall - EMPICS / Grzegorz G. był pierwszym polskim sędzią zawodowym

Skazany w I instancji za korupcję były sędzia Grzegorz G. złożył do PZPN wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Ale to nie znaczy, że przyznaje się do winy. G. walczy o to, by móc swobodnie pojawiać się na meczach Radomiaka, z którym jest związany.

Grzegorz G. był przed laty uznawany za najlepszego polskiego sędziego. Jako pierwszy w kraju miał status arbitra zawodowego i kontrakt z PZPN. Był nawet przewidziany do prowadzenia meczów na mundialu w RPA w 2010. Ale 9 grudnia 2008 roku zatrzymało go CBA i przewiozło do prokuratury we Wrocławiu, która prowadziła śledztwo w sprawie korupcji w polskiej piłce.

Jak informował blog Piłkarska Mafia, prokuratura ostatecznie postawiła Grzegorzowi G. siedem zarzutów, w tym działania w zorganizowanej grupie przestępczej z Ryszardem F. ps. "Fryzjer", a także przyjęcia korzyści za ustawienie meczów na korzyść Pogoni Szczecin, Górnika Łęczna, Górnika Polkowice oraz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki.

W grudniu 2019 roku Grzegorz G. został skazany przez sąd we Wrocławiu. Jak podawał blog Piłkarska Mafia, G. usłyszał wyrok roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 10 tys. zł grzywny, zakaz zajmowania stanowisk związanych z organizacją i uczestnictwem w profesjonalnych zawodach sportowych przez sześć lat oraz zwrot 35 tys. zł nienależnie przyjętych korzyści majątkowych. G. został uniewinniony od jednego z zarzutów.

Po futbolu zajął się biznesem

28 września sąd drugiej instancji ma rozpatrzyć apelację wszystkich skazanych w tym procesie. Oprócz Grzegorza G. skazano w nim "Fryzjera" oraz 29 innych sędziów, działaczy i piłkarzy. 

Grzegorz G. po przymusowym zakończeniu przygody z sędziowaniem zajął się biznesem. Działa m.in. w branżach hotelarskiej, budowlanej i farmaceutycznej. Kilka lat temu zaangażował się również w działalność klubu Radomiak Radom. W 2015 został współwłaścicielem klubu razem ze swoim kolegą Sławomirem Stempniewskim.

Popularny "Pan Sławek", który do niedawna komentował pomyłki sędziów w programie piłkarskim stacji Canal+, przed laty był sędzią asystentem, gdy Grzegorz G. prowadził jako główny arbiter mecze Ligi Mistrzów, a potem został szefem kolegium sędziów, gdy G. był sędzią w Ekstraklasie. Dziennikarze wytykali im konflikt interesów - w 2007 roku Stempniewski z G. wybudowali razem 4-gwiazdkowy hotel w Radomiu.

Na zdjęciu: Sławomir Stempniewski
Na zdjęciu: Sławomir Stempniewski

Radomiak pod wodzą Grzegorza G. i Sławomira Stempniewskiego (został prezesem klubu) awansował z czasem do I ligi. Klub miał hojne wsparcie od miasta, od 2014 roku rządzonego przez Radosława Witkowskiego. Piłkarze otrzymują stypendia z miejskiej kasy (1 mln 56 tys. za pierwsze półrocze 2021 roku). Witkowski przyznaje, że Grzegorz G. jest jego kolegą.

Skazany pozostawał wspólnikiem

Problemy pojawiły się po wyroku Grzegorza G. z grudnia 2019 r. Rzecznik dyscyplinarny PZPN wystąpił do Komisji Dyscyplinarnej o zakaz działalności w piłce dla współwłaściciela Radomiaka. Ale Komisja Dyscyplinarna nie zajęła się sprawą, bo Radomiak powiadomił federację, że Grzegorz G. sprzedał udziały w klubie. I jak informowała Piłkarska Mafia, sam G. złożył pisemne zobowiązanie, że "do czasu prawomocnego zakończenia procesu karnego, (...) którego przedmiotem jest korupcja w polskiej piłce, nie będzie piastował żadnych funkcji sportowych w piłce nożnej".

Sęk w tym, że według zapisów w Krajowym Rejestrze Sądowym, Grzegorz G. był wspólnikiem w Radomiaku aż do 12 października 2020 roku. I wbrew temu, co mówił, angażował się w działanie klubu. 13 grudnia 2020 roku, gdy stadiony były zamknięte dla kibiców, kamery Polsatu pokazywały podczas meczu Korony z Radomiakiem Grzegorza G. w loży VIP stadionu w Kielcach.

"Pan Grzegorz Gilewski znajdował się w oficjalnej delegacji klubu Radomiak Radom. Na liście przesłanej nam przez Pana Marka Wiatraka (dyrektora Radomiaka) figurował jako współwłaściciel radomskiego klubu" - informował wtedy Maciej Sierpień, rzecznik Korony.

G. składa wniosek o ukaranie. Ale nie przyznaje się

Przedstawiciele Radomiaka tłumaczyli wtedy na łamach Piłkarskiej Mafii, że Grzegorz G. jest sponsorem, a nie właścicielem klubu. Takie podejście do sprawy w końcu zmotywowało do działania PZPN. 7 stycznia 2021 roku Komisja Dyscyplinarna Polskiego Związku Piłki Nożnej nałożyła na Grzegorza G. półroczny zakaz reprezentowania klubów piłkarskich, w tym Radomiaka Radom.

Zakaz nałożony na G. minął w czerwcu. Ale w międzyczasie Radomiak awansował do Ekstraklasy a Grzegorz G. nadal angażował się w działalność klubu. 15 czerwca MOSiR Radom, zarządzający stadionem, gdzie ma grać Radomiak, wrzucił na swój facebookowy profil zdjęcie z podpisem: "We wtorek odbyło się spotkanie przedstawicieli MOSiR-u i Radomiaka, podczas którego omówiono, co trzeba zrobić, żeby stadion MOSiR spełniał wymogi licencyjne na organizację meczów w ESA".

Na zdjęciu na pierwszym planie widać Grzegorza G. Urząd miasta Radomia, MOSiR ani Radomiak przez ponad miesiąc nie odpowiedziały nam, co robił tam były właściciel klubu.

Tymczasem, jak dowiedziały się WP SportoweFakty, w lipcu Grzegorz G. sam złożył wniosek o ukaranie go do Komisji Dyscyplinarnej PZPN. Postępowanie dotyczy tylko jednego meczu, który miał zostać ustawiony - bo po jednym z wyroków Sądu Najwyższego przyjęto, że zarzuty dotyczące czynów popełnionych przed kwietniem 2004 roku przedawniły się w świetle przepisów PZPN.

- Grzegorz G. chce się poddać karze za ustawienie jednego meczu, który miał miejsce po kwietniu 2004 r. Grzegorz G. uznał swoją odpowiedzialność za czyn, który według Komisji Dyscyplinarnej jest udowodniony, ale nie przyznał się do winy - mówi WP SportoweFakty Mikołaj Bednarz, przewodniczący Komisji Dyscyplinarnej.

Grzegorz G. prowadził mecze Ligi Mistrzów / fot. Chris Young - PA Images/GettyImages
Grzegorz G. prowadził mecze Ligi Mistrzów / fot. Chris Young - PA Images/GettyImages

Tłumacząc z prawniczego na polski: Grzegorz G. nie przyznaje się do winy, ale chce mieć z głowy sprawę ustawionego meczu, więc jest gotowy poddać się karze. Dlaczego tak zależy mu na zakończeniu sprawy? - Bo jego Radomiak awansował do Ekstraklasy i za wszelką cenę chce móc cieszyć się występami swojej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej - mówi nam jeden z czołowych działaczy PZPN.

Zaproponował karę zbyt niską

Sam Grzegorz G. nie chciał rozmawiać z dziennikarzem WP SportoweFakty. Zagroził, że spotka się z nami w sądzie i że powiadomi prokuraturę o nękaniu jego i jego rodziny. Nie chciał zdradzić, jaką karę dla siebie zaproponował Komisji Dyscyplinarnej. W czwartek o godz. 17.16 przerwał trwające 57 sekund połączenie.

Jak nieoficjalnie dowiedziały się WP SportoweFakty, Grzegorz G. zaproponował KD PZPN dla siebie karę zakazu działalności w piłce w zawieszeniu oraz grzywnę. Według naszych informacji, działacze uznali taką karę za zbyt niską. Komisja na kolejnym posiedzeniu zbiera się w przyszłym tygodniu. Być może uda jej się podjąć decyzję w sprawie Grzegorza G.

W sobotę o godz. 20 Radomiak gra u siebie z Legią. Grzegorz G. będzie mógł na trybunie świętować pierwszy po 36 latach ekstraklasowy mecz Zielonych w Radomiu.

szymon.jadczak@grupawp.pl

Źródło artykułu: