Afera dyplomowa. Mamy głos trenera, który współpracował ze Zbigniewem D.

Marek Chojnacki, były trener ŁKS-u, wspomina współpracę ze Zbigniewem D. - naukowcem, któremu zarzuca się fałszowanie dyplomów między innymi dla znanych sportowców.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Marek Chojnacki WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marek Chojnacki
Marek Chojnacki to jedna z legend ŁKS-u. Dla klubu grał prawie 18 lat, rozegrał ponad 450 spotkań. Po karierze pięciokrotnie prowadził drużynę, w tym przez pół roku, gdy dyrektorem generalnym klubu był Zbigniew D. Naukowcowi zarzuca się fałszowanie dyplomów dla znanych sportowców. Według informacji Onet.pl, miał za pieniądze proponować kolejne tytuły naukowe Annie i Robertowi Lewandowskim. W materiałach podejrzewanego znaleziono między innymi zdjęcia świadectwa maturalnego dla Arkadiusza Milika, kopię licencjatu dla reprezentanta Jacka Góralskiego i rozmowy o dyplomach dla rodziny byłego piłkarza - Piotra Świerczewskiego.

Chojnacki znał Zbigniewa D., jeszcze nim ten zaczął pracę w ŁKS-ie. - Często pojawiał się w loży honorowej na meczach drużyny, interesował się zespołem. I przyznam, od razu dało się zauważyć, że zna się na piłce. Trafnie oceniał sytuacje boiskowe - opowiada nam trener.

Oddany ŁKS-owi

I wspomina sezon 2012/13, w którym ŁKS walczył o utrzymanie w I lidze, a Zbigniew D. został dyrektorem generalnym klubu. - Czasy były dla nas trudne ze względu na bardzo niekorzystną sytuację finansową drużyny. Podczas wielkich przemian w ŁKS-ie pan Zbigniew zaproponował mi pracę pierwszego szkoleniowca. Nie mogę mu niczego zarzucić. Na ile nas było stać, próbowaliśmy ratować zespół. Profesor stawał na głowie, żebyśmy mieli dobre warunki. Załatwił nam możliwość przeprowadzenia zgrupowania w Gutowie. Przygotowywaliśmy się tam do rundy jesiennej dzięki niemu. D. miał szerokie kontakty i możliwości. To był operatywny i komunikatywny facet - wspomina Chojnacki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

D. od najmłodszych lat interesował się piłką i kibicował łódzkiej drużynie. W latach 70. występował w młodzieżowych grupach ŁKS-u. Nie przebił się jednak ponad trzecią ligę, wybrał edukację i został kibicem. Kilkadziesiąt lat później, pracując już w Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi, dostał szansę pracy w ŁKS.

Zespół był wtedy po spadku z ekstraklasy. D. nie raz z własnych pieniędzy finansował zawodnikom catering, pomagał też załatwić boiska treningowe. - Jeździł wtedy sporym amerykańskim wozem i jak trzeba było, to zabierał zawodników na treningi. Sporo własnych środków przeznaczył na pomoc drużynie - kontynuuje Chojnacki. - Udało nam się sprowadzić kilku ciekawych zawodników, co również było zasługą pana Zbigniewa. Potrafił działać w trudnych sytuacjach. Sam fakt, że podjął się pracy w ŁKS-ie świadczy o tym, że nie boi się wyzwań - komentuje nasz rozmówca.

Duże zaskoczenie

ŁKS przez zadłużenia nie otrzymał licencji na występy w I lidze i został wycofany z rozgrywek. Nowy sezon zaczął w IV lidze. Zbigniew D. pracował w klubie od lipca 2012 roku do kwietnia 2013 r.

- Pamiętam pana Zbigniewa tylko z dobrej strony. Zawsze wywiązywał się ze swoich obietnic. Dostawaliśmy to, na co się umówiliśmy - przekonuje Chojnacki. - Wiem, że z dobrym skutkiem pełnił później rolę prezesa w Poddębicach, w zespole z niższej ligi. Miałem tam znajomych i go chwalili - opowiada trener.

Chojnacki był zaskoczony artykułem Onetu i zarzutami o fałszowaniu dyplomów. - Znam pana Zbigniewa, wiem, co robił, dlatego byłem w lekkim szoku po ukazaniu się artykułu. To znana i szanowana postać w Łodzi. Prowadzi szkołę o dobrej renomie. Moje zawodniczki z SMS-u Łódź uczęszczają na tę uczelnię i chwalą sobie studia. Niektóre dopiero rozpoczęły naukę, inne są już na trzecim roku. Studiują zaocznie, grają w piłkę, nie jest im łatwo, ale są zadowolone - opowiada szkoleniowiec.

- Trudno mi oceniać, jak było naprawdę. Wiem tylko tyle, że moim zawodniczkom podobają się studia na uczelni pana Zbigniewa, a ja pamiętam profesora jako człowieka oddanego i pomocnego - dodaje trener.

Do emerytury

Chojnacki po latach pracy w męskiej piłce od pięciu sezonów pracuje z żeńskim zespołem SMS Łódź. - W tym roku mieliśmy wicemistrzostwo Polski, dotarliśmy też do finału Pucharu Polski. W nowym sezonie szykujemy się do zdobycia mistrzostwa kraju. Do męskiej piłki już nie wracam. Swoje przeżyłem, zdrowia trochę straciłem, bardziej myślę o emeryturze, do której zostały mi 3 lata. Żartuje w domu, że czekam na ten moment, bo wreszcie będę miał wolne weekendy - kończy Marek Chojnacki.

Afera dyplomowa wśród piłkarzy. Jest reakcja Ministerstwa Edukacji i Nauki
Sprzedawał fałszywe dyplomy. Śledczy mieli trafić na nazwiska Lewandowskich

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×