Tykająca bomba w Legii Warszawa. Trudne zadanie mistrza Polski

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Josue Pesqueira
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Josue Pesqueira

Bójki, interwencji policji i krew. Brzmi to jak scenariusz filmu akcji, ale nic bardziej mylnego. To przeszłość nowego gracza Legii Warszawa, Joseue Pesqueiry. Czy przy Łazienkowskiej 3 ujarzmią portugalskiego byka?

Josue Pesqueira zadebiutował w Legii Warszawa w meczu z Florą Tallinn podczas drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Portugalczyk do stolicy trafił z Hapoelu Beer Szewa, w którym przez ostatnie dwa sezony strzelił 19 bramek i zaliczył 12 asyst.

To niezłe statystyki, ale gdyby 30-latek w ostatnich miesiącach grał częściej, to jego liczby byłyby jeszcze lepsze. W ostatnim sezonie ligowym opuścił bowiem 11 spotkań, głównie przez niesportowe incydenty. Ma w CV takie kluby jak FC Porto czy Galatasaray Stambuł, zagrał też w reprezentacji Portugalii, ale jego "kartoteka" jest równie bogata.

Zły hotel, scysja z asystentem i interwencja policji

Na początku sezonu Josue nakrzyczał na menedżera Hapoelu, ponieważ nie spodobały mu się warunki w hotelu w Aszkelon, w którym przebywała drużyna. Kilka miesięcy później, w trakcie gierki wewnętrznej obraził Eljaniwa Bardę, asystenta trenera. Sytuacja wymknęła się spod kontroli i gdyby nie interwencja kolegów z drużyny, doszłoby do bójki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą

Portugalczyk musiał także pauzować w końcówce sezonu. Przyczyniła się do tego awantura z Sagivem Jehezkelem, która miała miejsce na terenie klubu i została zapoczątkowana przez słowną konfrontację. Portugalczyk obraził kolegę bez wyraźnego powodu. W odpowiedzi Jehezkel rzucił w niego solniczką i w ciągu kilku sekund wywiązała się walka. W ruch poszły pięści i polała się krew. Musiała interweniować izraelska policja. - Josue jest tykającą bombą zegarową, niszczy szatnię - mówili piłkarze Hapoelu.

Pesqueira bardzo dobrze zna smak zawieszeń. 4 marca 2019 roku po meczu z Alanyasporem pobił się z kolegami z drużyny w szatni i został wykluczony z zespołu. Podobna sytuacja spotkała bramkarza Fatiha Oztirka, ale ten po miesiącu wrócił do łask. Josue do końca sezonu został przesunięty do drużyny mlodzieżowej i wypadł tym samym z 13 ligowych kolejek.

Gdyby tego mało, na początku lutego 2021 roku w starciu z Hapoelem Tel Awiw kamery wychwyciły, jak Josue opluwa zawodnika rywali Aviego Rikana. Za ten czyn został ukarany przez piłkarski związek czterema meczami zawieszenia. Legionista oczywiście nie przyznał się do winy i tłumaczył, że owszem, chciał opluć przeciwnika, ale ostatecznie się powstrzymał.

Oaza spokoju poza murawą

Z pewnością trudno sobie to wyobrazić, ale poza murawą Josue Pesqueira jest kompletnie innym człowiekiem. - Jestem prostym facetem. Lubię trenować i wracać do domu, spędzać czas z przyjaciółmi i najbliższą rodziną. Lubię oglądać seriale w domu i oczywiście grać na PlayStation. Mam przyjaciół w Portugalii, którzy mogą ze mną grać online - mówił w wywiadzie dla portalu "One".

Co ciekawe, zainteresowanie mediów wzbudza nie tylko trudny charakter Portugalczyka, ale również jego tatuaże. Zapytany o ich symbolikę odpowiada: - Każdy mój tatuaż jest wyjątkowy i stworzony w osobistym celu. Wytatuowałem moją córkę, żonę, imię żony.

Rodzina miała ogromny wkład w zmianie zachowania Pesqueiry. W wywiadzie dla "Mais Futbol" opowiada, że momentem przełomowym dla niego jako zawodnika, ale przede wszystkim jako człowieka było zamieszkanie z żoną i narodziny córki.

Okiełznać diabła

Przy Łazienkowskiej 3 mają cichą nadzieję, że Portugalczyka da się ujarzmić. Pomóc w tym może wieloletni przyjaciel 30-latka, Andre Martins. Kompletne przeciwieństwo Pesqueiry. - Z Andre znam się od 12 lat. Graliśmy razem w reprezentacji Portugalii do lat 21 - przyznał Pesqueira.

Pierwsze tygodnie Josue w Warszawie do najlepszych jednak nie należą. Portugalczyk, który mógłby zastąpić w "11" kontuzjowanego Bartosza Kapustkę, sam wyeliminował się na trzy mecze PKO Ekstraklasy. Za brutalny atak na gracza Radomiaka został zdyskwalifikowany na trzy mecze.

We wtorkowym rewanżowym spotkaniu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Dinamem Zagrzeba zagrać jednak może. W Chorwacji padł remis 1:1. Początek meczu Legia - Dinamo o godz. 21.

Czytaj także:
Szantaż Michniewicza zadziałał. Jest decyzja ws. meczu Legii Warszawa
Lech Poznań w kluczowym momencie sezonu. "Możemy wejść na wyższy poziom"

Komentarze (3)
avatar
franekbra
10.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Myśle ze dzis znaczna część Polska będzie trzymać kciuki za Dynamo??? Ciekawe dlaczego , dziwi się Jarosław z Żoliborza