El. LKE: marzenia Śląska Wrocław legły w gruzach już po siedmiu minutach. Później było jeszcze gorzej

Newspix / KRYSTYNA PACZKOWSKA / Na zdjęciu od lewej: Petr Schwarz i Erik Exposito
Newspix / KRYSTYNA PACZKOWSKA / Na zdjęciu od lewej: Petr Schwarz i Erik Exposito

Nie tak to miało wyglądać. Śląsk Wrocław w porównaniu do pierwszego spotkania wyglądał fatalnie. Dwa błędy w defensywie i zespół Jacka Magiery po siedmiu minutach przegrywał z Hapoelem Beer Szewa już 0:2. Skończyło się jednak o wiele gorzej.

Zespół Jacka Magiery w czwartek chciał zapewne zagrać tak jak w pierwszej połowie spotkania we Wrocławiu (2:1). Zaczęło się jednak fatalnie. Wszystko za sprawą błędów w defensywie, czego efektem był stracony gol już w drugiej minucie.

Po wybiciu piłki przez bramkarza Hapoel Beer Szewa, jej lot źle obliczył Szymon Lewkot. Futbolówka wpadła w kozioł, a defensor polskiej ekipy za lekko podał do swojego golkipera. Bezlitośnie wykorzystał to Eugene Ansah, który wyprzedził Matsa Putnockiego i trafił do pustej bramki.

Kiedy wydawało się, że najgorsze już za Śląskiem, kilka chwil później fatalną stratę w środku pola zanotował Rafał Makowski. Dor Micha dobrze wypatrzył w polu karnym Ramzi Safuriego. Napastnik przyjął spokojnie piłkę i uderzył po długim rogu nie do obrony.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

Sytuacja wrocławian po siedmiu minutach była już bardzo trudna. Zespół Jacka Magiery złapał oddech i przejął inicjatywę. Nie mógł jednak stworzyć sobie dobrej sytuacji do strzelenia gola. Co więcej groźnej kontuzji doznał Patryk Janasik, który źle stanął i po chwili zszedł z boiska.

Hapoel Beer Szewa mógł kapitalnie zamknąć pierwszą połowę. Tomer Yosefi podał do znajdującego się w polu karnym Sagiva Yehezkela. Ten huknął w lewy słupek bramki Matsa Putnockiego. Znów sporo miejsca na lewej stronie miała ekipa z Izraela.

Po przerwie Śląsk Wrocław miał dwie świetne okazje do strzelenia gola kontaktowego. Robert Pich w sytuacji sam na sam z Arielem Harushem nie opanował jednak piłki i ją stracił. Minutę później najwyżej do futbolówki wyskoczył Mateusz Praszelik i uderzył głową z bliskiej odległości, ale dobrze zareagował golkiper rywali.

Choć drużyna Jacka Magiery miała lepszy początek drugiej części spotkania, to Hapoel Beer Szewa zadał kolejny cios. Znów prawa strona defensywy polskiego zespołu nie popisała się. Sagiv Yehezkel łatwo minął Bartłomieja Pawłowskiego i podał po ziemi w pole karne. Victor Garcia wybił futbolówkę pod nogi Eugene Ansaha, a ten podwyższył prowadzenie.

Śląsk nie przypominał ekipy z pierwszego spotkania. Fatalne błędy, niedokładne podania. Po straconym golu wrocławian było jeszcze stać na indywidualną akcję Mateusza Praszelika czy strzał z szesnastego metra Petra Schwarza.

Grę defensywy zespołu Jacka Magiery podsumowała akcja rezerwowych gospodarzy z 82. minuty. Elton Acolatse urwał się obrońcom gości i podał do Itamara Shviro, który płaskim strzałem pokonał Matsa Putnockiego.

Śląsk Wrocław w bardzo słaby sposób pożegnał się z eliminacjami do Ligi Konferencji Europy. Hapoel Beer Szewa w kolejnej rundzie zagra z cypryjskim Anorthosisem.

Hapoel Beer Szewa - Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)
1:0 - Eugene Ansah 2'
2:0 - Ramzi Safuri 7'
3:0 - Eugene Ansah 54'
4:0 - Itamar Shviro 82'

Składy:

Hapoel Beer Szewa: Ariel Harush - Iyad Abu Abaid (80' David Keltjens), Miguel Vitor, Eitan Tibi, Hatem Ebd Elhamed - Lucas Bareiro - Davide Petrucci (80' Or Dadya), Dor Micha (64' Elton Acolatse), Ramzi Safuri - Eugene Ansah, Sagiv Shalom Yehezkel (63' Itamar Shviro)

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Szymon Lewkot (60' Łukasz Bejger), Wojciech Golla, Mark Tamas - Patryk Janasik (24' Bartłomiej Pawłowski), Krzysztof Mączyński, Rafał Makowski (46' Mateusz Praszelik), Victor Garcia (79' Fabian Piasecki) - Robert Pich, Petr Schwarz, Erik Exposito (79' Cayetano Quintana)

Żółte kartki: Krzysztof Mączyński (Śląsk Wrocław), Szymon Lewkot (Śląsk Wrocław), Mark Tamas (Śląsk Wrocław), Lucas Bareiro (Hapoel Beer Szewa)

Sędzia: Ruddy Buquet (Francja)

Zobacz też:
El. LKE: Drużyna Papszuna wydarła awans. Kiedy kolejny mecz Rakowa w eliminacjach?
PKO Ekstraklasa poszła na rękę Rakowowi. Częstochowianie będą mieli łatwiej

Komentarze (22)
avatar
Mr mgr
13.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Normalnie szok. Jak to możliwe, że klub z tak silnej ligi jak Ekstraklasa odpadł z rozgrywek? 
avatar
Złocisty
13.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Koszmar Śląska, a już gra defensywna trudna do określenia. Zasłużona klęska. 
avatar
Ryszard Rudzki
13.08.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
moze aspiracje sa ale umiejetnosci niestety brak 
avatar
slabe2000
12.08.2021
Zgłoś do moderacji
8
0
Odpowiedz
Nawet Aborygeni, którzy na co dzień grają nadmuchanym żołądkiem krokodyla, są w stanie wygrać z każdą drużyną z ekstraligi. 
avatar
kucharz
12.08.2021
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
linia obrony Śląska niczym nie odbiega od Legii. Lewkot, Golla, Tamas to kandydaci na najbliższy transfer nad Wisłę. Zresztą, trener Śląska to przecież były zawodnik Legii. ŻENADA