Czesław Michniewicz odetchnął i komplementuje Wartę Poznań: Tworek stworzył potworka

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Szczęście, a potem niebezpieczne 2:0. Legia Warszawa pokonała Wartę Poznań, mimo to trener Czesław Michniewicz najadł się sporo strachu i po ostatnim gwizdku nie krył podziwu dla zielonych.

Gospodarze trafili do siatki już w 2. minucie za sprawą Adama Zrelaka, lecz wideoweryfikacja wykazała minimalnego spalonego przy wykopie Adriana Lisa. - Zaczęliśmy źle, bo już pierwsza akcja skończyła się golem po dalekim wybiciu bramkarza. Na szczęście dla nas sędziowie skorzystali z VAR i nie uznali tego trafienia. Dostaliśmy poważne ostrzeżenie. Później mecz się wyrównał. Ernest Muci zrobił doskonałą akcję, niestety trafił w słupek. Chwilę później udało nam się zagrać bardzo dobrze i otworzyliśmy wynik, ale takich okazji było za mało. W przerwie postanowiliśmy sobie, żeby szybko podwyższyć prowadzenie i nie musieć się bronić. To się udało. Zrobiło się 2:0, czyli niebezpieczny wynik - przyznał żartobliwie Czesław Michniewicz.

Opiekun mistrza Polski miał sporo obaw przed tym spotkaniem. - W pierwszej części nie radziliśmy sobie z dalekimi wyrzutami z autu. Po nich dwukrotnie ratował nas słupek. W szatni zwróciliśmy na to większą uwagę i później takiego zagrożenia już nie było. Uspokoiliśmy spotkanie. Baliśmy się jednak kilku rzeczy - zwłaszcza kontr i stałych fragmentów. Trudno się gra przeciwko zespołom mającym zawodników tak dobrze rzucających piłkę z autu jak Jan Grzesik.

Warta zebrała nieco komplementów od trenera Legii, mimo to Piotr Tworek miał nietęgą minę. - Po powrocie do ekstraklasy rozegraliśmy trzeci mecz z Legią i trzeci raz przegraliśmy. Żałujemy ogromnie, bo zbyt łatwo traciliśmy gole. Wystarczyły dwa dośrodkowania, a wiedzieliśmy, że Tomas Pekhart umie z nich czerpać. Bramka na 0:2 padła zdecydowanie zbyt wcześnie. Wbrew pozorom ten mecz trzymał nas w napięciu do samego końca. Stworzyliśmy kilka sytuacji, mieliśmy dobre fragmenty, ale były też słabsze i nad nimi trzeba popracować - ocenił.

Zieloni mogą żałować zwłaszcza pierwszej części, gdy gola na 1:0 zabrał im niewielki spalony, a później dwukrotnie trafiali w słupek. Trener Michniewicz stwierdził nawet po konferencji prasowej, że "Tworek stworzył potworka". - Trochę bezzębny był ten potworek, choć cieszę się, że nasza praca jest zauważalna. Fragmentami byliśmy już równorzędnym przeciwnikiem dla Legii i gdybyśmy jako pierwsi otworzyli wynik, może potoczyłoby się to inaczej. Gdybać jednak nie wolno. Na pewno pod względem mentalnym byliśmy przygotowani lepiej niż rok temu, gdy przegraliśmy w Grodzisku z tym samym rywalem 0:3 - zakończył Tworek.

Czytaj także:
Transfer Leo Messiego jak lokomotywa dla całej Ligue 1. "Jeśli on nie pomoże, to już chyba nikt"
Oficjalnie: Widzew Łódź pozyskał wychowanka triumfatora Ligi Europy

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

Źródło artykułu: