Pewnym zaskoczeniem był fakt, że Paulo Sousa powołał 28-latka z Piasta Gliwice na tegoroczne mistrzostwa Europy. Po turnieju Jakub Świerczok nie mógł narzekać na brak ofert.
Sześciokrotny reprezentant Polski wybrał nietypowy kierunek - związał się z Nagoyą Grampus trzyletnim kontraktem. Świerczok zadebiutował w nowych barwach w czwartkowym starciu z Yokohamą Marinos (0:2). Pojawił się na placu gry w 65. minucie i pokazał się z dobrej strony (więcej TUTAJ).
Debiut napastnika trochę się opóźnił. - Po przylocie do Japonii miałem dwutygodniową kwarantannę. Niewiele jeszcze wiem o tym kraju, chcę wiedzieć więcej. Japończycy są mili. Wszyscy zaangażowani w klub bardzo mnie wspierają - mówił kadrowicz w rozmowie z serwisem nagoya-grampus.jp.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
- Wspaniale jest być w tym miejscu. Nagoya Grampus to solidny klub i myślę, że podjąłem właściwą decyzję. Chcę sprostać oczekiwaniom drużyny i pomóc, strzelając gole - oznajmił.
Świerczok nie był zaskoczony poziomem japońskich piłkarzy. - Czułem, że japoński futbol jest bardzo szybki i są tutaj zawodnicy dobrze wyszkoleni technicznie. Rozegrałem tylko 25 minut, ale chciałem zdobyć przynajmniej jedną bramkę. To był dopiero pierwszy mecz, więc chciałbym potrenować i dostosować się do zespołu - dodał.
Już wkrótce selekcjoner Biało-Czerwonych wyśle powołania na wrześniowe mecze eliminacyjne.
Czytaj także:
Kosta Runjaić pełny obaw. "Sytuacja jest napięta"
To była kwestia czasu. Klub wydał komunikat ws. Bartosza Białkowskiego