Jeden Kulesza został szefem PZPN. A drugi może pobić transferowy rekord Polski!

PAP/EPA / LiveMedia/Alessio Marini / IPA / Na zdjęciu: Bartłomiej Drągowski
PAP/EPA / LiveMedia/Alessio Marini / IPA / Na zdjęciu: Bartłomiej Drągowski

Zwycięstwo Cezarego Kuleszy nad Markiem Koźmińskim w wyborach prezesa PZPN było miażdżące. Tyle że to niejedyny Kulesza liczący się w naszej piłce. W cieniu nowego sternika futbolowej centrali działa jego bratanek. I o nim niedługo może być głośno.

Mariusz Kulesza jest synem brata Cezarego. Mieszka w USA i jest menedżerem piłkarskim. W swojej "stajni" ma kilkunastu piłkarzy, a jeden z nich już wkrótce może pobić polski rekord transferowy w kategorii bramkarzy. Kulesza reprezentuje bowiem Bartłomieja Drągowskiego.

Drągowski, jak wiadomo, w świat wyfrunął właśnie z Jagiellonii, przechodząc latem 2016 roku do Fiorentiny za 2,5 miliona euro.

Choć początki w Italii miał trudne, to od pewnego czasu znajduje się w rewelacyjnej formie, a jego wartość wciąż rośnie. Bramkarz Fiorentiny ma wielkie szanse, aby pobić polski bramkarski rekord transferowy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

W tym momencie rekordzistą jest Wojciech Szczęsny, który za 14 milionów euro przeszedł z Arsenalu do Juventusu. Ale... 24-letni Drągowski wyceniany jest jeszcze wyżej. Co więcej, otrzymał właśnie upragnione powołanie do kadry, co jeszcze może powiększyć jego wartość.

12 milionów euro? To za mało!

Duże oferty za Drągowskiego to przyszłość, ale i przeszłość, bo takie już były. Kiedy polski bramkarz był dwa lata temu na wypożyczeniu w Empoli, to angielski Bournemouth zaoferował za niego 12 milionów euro. Fiorentina nad ofertą myślała 15 minut. Po kwadransie propozycja została odrzucona.

To pokazuje, jak "Viola" ceni "Drążka". Zresztą podobnie jak inne kluby. Zainteresowanie Polakiem wykazywały tak wielkie marki jak AC Milan czy Atletico Madryt. Gdzie odejdzie Drągowski, na razie nie wiadomo. Wiadomo jednak, że rekord za polskiego bramkarza niemal na pewno zostanie pobity. A za tą transakcją będzie stał właśnie Mariusz Kulesza.

Pierwszy polski agent na nowej platformie

Z naszych informacji wynika, że Kulesza jest też pierwszym polskim agentem, który zdecydował się wziąć udział w projekcie "Player Lens". To platforma "kojarząca" piłkarzy, agentów i kluby. Jeśli menedżer chce umieścić tam swojego zawodnika, to musi zapłacić albo 100 euro (plus pewien procent, jeśli gracz przez platformę znajdzie pracę) albo 250 euro (wtedy bez prowizji). Za taką opłatą zawodnik widnieje na platformie przez rok.

Guardiola zachwala ten projekt

Projekt zyskuje coraz większą popularność. Jedna z dużych europejskich agencji menedżerskich umieściła tam już 60 piłkarzy, zarejestrowało się tam również ponad 600 klubów, w tym 30 polskich. A gdy agent, jak właśnie Kulesza, wprowadza tam swojego piłkarza, to wpisuje widełki płacowe i te ligi, którymi jego klient jest zainteresowany. Dzięki temu zainteresowane strony łatwiej mogą się znaleźć.

Opłata za piłkarza, bez względu na jego wartość czy ligę, w której gra, jest taka sama. A jedną z osób zachęcających kolegów po fachu do korzystania z platformy jest Pere Guardiola, menedżer i brat słynnego Pepa, szkoleniowca Manchesteru City.

Lech ma nowego obrońcę. Ujawniamy jego nazwisko!
Wyrazisty debiut Puchacza

Komentarze (7)
avatar
yes
22.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeżeli chodzi o ilość, to jeszcze jest kulesza jako nazwa potrawy ;) 
avatar
chmielu3
20.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A za ile Napoli kupiło Milika? Nie 32 mln euro? To skąd ten transfer Szczęsnego jako rekord?