Dla Macieja Gajosa gol z Cracovią był pierwszym od dłuższego czasu z rzutu wolnego. Wcześniej często ze stałych fragmentów gry piłkę posyłał Ilkay Durmus. - To kwestia treningu w tygodniu. Każdy przeciwnik inaczej się ustawia i inaczej broni, również na przedpolu. Czasami coś się zmienia i są kombinacje, to z góry założone przed meczem, w zależności od spotkania. Trener ustala jasne reguły, a Ilkay ma dobrą lewą nogę i jest powtarzalny. Trzeba trochę więcej z tego wycisnąć - powiedział Gajos.
Gdańszczanie nie mieli w ostatnim czasie wielu okazji do strzałów ze stałych fragmentów gry. - Pozycje nie są takie dobre do typowego strzału i trzeba uderzać inaczej, dać szanse bramkarzowi popełnić błąd lub by się wykazał interwencją. To były rzuty wolne z dalszej odległości, gdzie było więcej siły niż precyzji - dodał Gajos.
Do tematu stałych fragmentów gry odniósł się też Piotr Stokowiec, który zauważył, że to jeszcze nie wszystko na co stać gdańszczan. - Najtrudniej ruszyć z miejsca. Jeszcze nie poznaliście wirującej stopy Tomka Makowskiego, bo ma coś do powiedzenia w tym temacie. Oby tylko te stałe fragmenty były - podkreślił Stokowiec.
Czytaj także:
Lech Poznań znalazł nowego obrońcę
Piłkarz Jagiellonii na testach w Niemczech
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą