Werner Liczka: Sama defensywa to może być za mało na Slavię

Newspix /  MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Werner Liczka
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Werner Liczka

- W Slavii na pierwszym miejscu są ambicje klubu, a dopiero później finanse - mówi nam przed meczem Legia - Slavia Werner Liczka. - W Legii sprzedaż Juranovicia to dość dziwna sytuacja, niezbyt pozytywny sygnał dla fanów czy samego zespołu - dodaje.

W tym artykule dowiesz się o:

Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Czy zaskoczył pana wynik pierwszego meczu pomiędzy Legią a Slavią?

Werner Liczka, były czeski trener m.in. Wisły Kraków, Polonii Warszawa czy Górnika Zabrze: Przede wszystkim szczęściem Legii jest, że Slavia nie jest w swoim najlepszym okresie. Nie jest obecnie niestety w tak dobrej formie, jak we wcześniejszych latach. Choć jej kadra liczy co prawda aż 33 zawodników, to dziewięciu z nich, w większości bardzo ważnych, jest kontuzjowanych. Tak więc początek sezonu jest troszkę ciężki. Może nie w samej czeskiej lidze, bo tam do tej pory udało się wygrać wszystkie mecze, ale w pucharach już wygląda to gorzej. Tam jest jednak inny sposób gry, bardziej wymagający kondycyjnie, dużo biegania, szybkości… Jeżeli jednak z tym będzie w porządku, to jestem przekonany, że takie mecze jak z Ferencvarosem czy Legią są w zasięgu Slavii.

Co jednak istotne, już ostatni mecz, z Banikiem w lidze, Slavia zagrała bardzo dobrze [Slavia zwyciężyła 4:0, przyp. red.]. Można uznać to za sygnał, że w Warszawie może być lepiej.

Czyli sugeruje pan, że Legii może być trudniej niż w Pradze?

Częściowo tak. Wciąż jednak Slavia nie będzie mogła skorzystać z kilku kluczowych zawodników jak Olayinka, Provod czy Sevcik. To dla niej bardzo ważni piłkarze. Wraca jednak lewy obrońca Boril, który już z Banikiem zagrał cały mecz. Istotny jest także powrót kapitana zespołu - Kudeli. Powinien dać więcej spokoju i zaufania w defensywie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

Po ostatnim meczu z Legią na uraz narzekał także strzelec jednej z bramek - Lukas Masopust, jak dużą stratą dla Slavii byłby jego ewentualny brak? 

Masopust od początku sezonu jest w wyjątkowej formie, najlepszej w życiu. W pucharach na pewno był jednym z najlepszych zawodników Slavii. Jeśli jego kontuzja okazałaby się poważna to oczywiście spore osłabienie.

A czy dla odmiany słabszym punktem Slavii może być Ondrej Kolar, który ostatnio jest nieco krytykowany przez czeskie media?

Na pewno nie. To bardzo ambitny bramkarz. Jedną z zalet Slavii jest to, że bardzo dobrze rozgrywa atak pozycyjny właśnie od bramkarza. Oczywiście, ostatnio Kolar wpuścił ważne bramki, czy to z Ferencvarosem, czy przeciwko Legii, ale tam był bardziej problem współpracy między nim a stoperami.

Na pewno dużą wartością dla zespołu jest też to, że jego głównym, niepodważalnym liderem jest trener, a on zawsze wspiera swoich zawodników, darzy ich dużym zaufaniem. Tak więc to, że bramkarz puści jakąś bramkę, nie ma znaczenia, bo trener nie widzi tylko tej sytuacji, ale widzi jaką pracę wykonuje Kolar dla całego zespołu. Zwłaszcza, że w ostatnich latach to jeden z najmocniejszych punktów klubu.

Wspomniana przez pana wygrana z Banikiem, była 50. meczem ligowym bez porażki z rzędu w wykonaniu Slavii. Czy w klubie ktoś wciąż patrzy na takie rekordy, czy liczy się tylko Europa? 

Ambicje klubu są na pewno bardzo wysokie, a to, choć bardzo ciekawy i wyjątkowy, tylko krajowy rekord. Na pewno już sam fakt nieobecności w tegorocznej Lidze Mistrzów jest dla Slavii dużym rozczarowaniem. Teraz awans do Ligi Europy to dla niej niejako obowiązek. To jednak dobrze, że jest presja, ale i wsparcie ze strony fanów w klubie. Są oni na pewno mocnym punktem Slavii.

Jak w Pradze odebrano by brak nie tylko Ligi Mistrzów, ale i Ligi Europy?

Na pewno byłoby to ogromne rozczarowanie. Slavia ma duże ambicje, ale trzeba też przyznać, że stwarza trenerowi optymalne warunki. Dla przykładu dużo klubów jest zainteresowanych Borilem, Simą, Olayinką czy choćby Kolarem. Slavia jednak nie jest w takim stanie, że musi sprzedawać swoich piłkarzy za wszelką cenę. To bardzo ważne. W wielu mniejszych państwach, czy nie tak bogatych klubach, jak ktoś zaliczy lepszy sezon, czy strzeli kilka bramek, to odchodzi na zachód gdy tylko pojawi się oferta. Tutaj jednak na pierwszym miejscu są ambicje klubu, a dopiero później kwestie finansowe. Mimo to jednak Slavia w ostatnich latach zarobiła naprawdę dużo pieniędzy.

Mówi pan o zatrzymywaniu kluczowych piłkarzy. Legia z kolei, przed rewanżem ze Slavią, sprzedała za 3 mln euro do Celitcu Josipa Juranovicia... 

Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. To jest kłopot władz klubu. Myślę jednak, że zawsze trzeba zachować jakąś równowagę między ambicjami a kwestiami finansowymi.

W Czechach np. Viktoria Pilzno nie jest już niestety tą Viktorią co kiedyś, nie jest tak mocna finansowo i musi sprzedawać. Jednak mimo to udało jej się uzgodnić, że sprzedany do Lecha Ba Loua może zagrać jeszcze oba mecze eliminacyjne. Tak, aby w klubie mieli pewność gry w europejskich pucharach, a dopiero później może odejść.

W kwestii Legii jestem zaskoczony. To jest sygnał, że może stan finansów w klubie nie jest aż tak dobry... Jednak sama obecność w pucharach daje 3 miliony euro. Aczkolwiek też nie chcę udawać mądrego, bo nie jestem właścicielem klubu. Jest to dość dziwna sytuacja, taki niezbyt pozytywny sygnał dla fanów czy samego zespołu.

Czy w pierwszym meczu ktoś z Legii zrobił na panu szczególne wrażenie?

Przede wszystkim, na pewno oczekiwałem ze strony Legii więcej aktywności, wiary w siebie. Więcej kontroli gry, utrzymywania się przy piłce czy prób ataku pozycyjnego. Na pewno bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie trójka graczy z przodu, a przede wszystkim Emreli, którzy po przejęciu piłki bardzo szybko przechodzili do ataku. Tak właśnie Legia stwarzała Slavii spore problemy.Slavia gra bowiem bardzo ofensywnie, stara się mieć przewagę zawodników na ostatnich 30 metrach, przez co z tyłu często dochodzi do sytuacji 2 na 2, 3 na 3, a czasem nawet 1 na 1.

Na zakończenie - kto pana zdaniem zwycięży nadchodzący mecz?

To jednak jeden pojedynczy mecz, 90 minut. Przez to jest to moim zdaniem 50/50. Teoretycznie jednak Slavia posiada mocniejszy zespół. Na pewno też ma więcej doświadczenia w tak ważnych meczach. Jak będzie trzeba to Slavia Praga zabiega zawodników Legii.

Oczywiście trzeba to też rozegrać dobrze taktycznie. Na pewno żaden klub nie chce przegrywać od początku, bo to wymusza inny sposób gry. Jestem ciekawy, czy Legia trochę zmieni taktykę w stosunku do pierwszego meczu. Gra jednak u siebie, przy dopingu fantastycznych fanów. Myślę, że defensywna gra i  poleganie jedynie na stałych fragmentach gry czy kontratakach, to może być za mało.

***

Początek meczu Legia Warszawa - Slavia Praga zaplanowano na czwartek, 26 sierpnia, na godzinę 21:00. Transmisja dostępna będzie na kanale TVP2.

Czytaj także: 
Guardiola optymistą mimo falstartu. "Nie mam żadnych wątpliwości"
Robert Lewandowski wiecznie młody

Źródło artykułu: