Zespół Borussii Dortmund w żadnym stopniu nie przypominał ekipy, która tydzień wcześniej rozbiła w proch i pył Eintracht Frankfurt. W sobotnie popołudnie znacznie lepiej prezentowali się piłkarze SC Freiburg i odnieśli dość pewne zwycięstwo. Wpływ na przebieg meczu zdecydowanie miał gol strzelony już w 6. minucie przez Vincenzo Grifo. Włoch popisał się fantastycznym strzałem z rzutu wolnego.
Na początku drugiej połowy gospodarze zadali kolejny cios. Wyprowadzili znakomity kontratak, który strzałem z powietrza zwieńczył Roland Sallai. Borussię stać było jedynie na trafienie honorowe, choć jego autorem został Yannik Keitel. Pomocnik Freiburga niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. Tym samym BVB strzeliło gola w 34. kolejnym spotkaniu.
Borussia miała spore problemy w ofensywie, a przecież mówimy o drużynie, która przed tygodniem strzeliła pięć goli Eintrachtowi. Wtedy jednak rywale dopuścili BVB do sporej liczby kontrataków, które Dortmundczycy z zimną krwią wykorzystywali. Freiburg był znacznie lepiej zorganizowany i nie pozwalał na tak wiele. Nie oznacza to jednak, że Borussia nic sobie nie wypracowała. Parokrotnie bliski szczęścia był Jude Bellingham, jednak najpierw w sytuacji sam na sam strzelił prosto w bramkarza, a nieco później strzelił w słupek po rzucie rożnym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
Gospodarze zagrali z kibicami na własnym stadionie pierwszy raz od blisko roku i widać było wśród nich ogromną determinację.
Nie można jednak powiedzieć, że zwycięstwo Freiburga jest niezasłużone czy przypadkowe, bo stworzyli sobie w zasadzie tyle samo okazji, co Borussia. Poza dwoma trafieniami była choćby stuprocentowa sytuacja Woo-yeong Jeonga, który z tylko sobie znanych powodów nie trafił z pięciu metrów praktycznie do pustej bramki.
W drugiej połowie goście bili głową w mur. Owszem, dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak kompletnie nic z tego nie wynikało. Erling Haaland był totalnie niewidoczny.
SC Freiburg - Borussia Dortmund 2:1 (1:0)
1:0 Vincenzo Grifo 6'
2:0 Roland Sallai 53'
2:1 Yannik Keitel (s.) 59'
Składy:
Freiburg: Mark Flekken - Jonathan Schmid, Philipp Lienhart, Nico Schlotterbeck, Christian Guenter - Vincenzo Grifo (84' Lukas Kuebler), Yannik Keitel (86' Maximilian Eggestein), Nicolas Hoefler, Woo-yeong Jeong (71' Ermedin Demirović), Roland Sallai (71' Kevin Schade) - Lucas Hoeler (71' Janik Haberer).
Borussia: Gregor Kobel - Felix Passlack (79' Emre Can), Axel Witsel (79' Mats Hummels), Manuel Akanji, Nico Schulz (38' Raphael Guerreiro) - Jude Bellingham, Mahmoud Dahoud, Giovanni Reyna (70' Julian Brandt) - Marco Reus - Erling Haaland, Donyell Malen (79' Youssoufa Moukoko).
Żółte kartki: Demirović (Freiburg) oraz Malen, Dahoud, Akanji, Raphael Guerreiro (Borussia).
Sędzia: Robert Schroeder.
VfL Bochum - 1.FSV Mainz 05 2:0
Eintracht Frankfurt - FC Augsburg 0:0
SpVgg Greuther Fuerth - Arminia Bielefeld 1:1
Hertha Berlin - VfL Wolfsburg 1:2
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Bayern Monachium | 34 | 24 | 5 | 5 | 97:37 | 77 |
2 | Borussia Dortmund | 34 | 22 | 3 | 9 | 85:52 | 69 |
3 | Bayer 04 Leverkusen | 34 | 19 | 7 | 8 | 80:47 | 64 |
4 | RB Lipsk | 34 | 17 | 7 | 10 | 72:37 | 58 |
5 | 1.FC Union Berlin | 34 | 16 | 9 | 9 | 50:44 | 57 |
6 | SC Freiburg | 34 | 15 | 10 | 9 | 58:45 | 55 |
7 | 1.FC Koeln | 34 | 14 | 10 | 10 | 52:49 | 52 |
8 | 1.FSV Mainz 05 | 34 | 13 | 7 | 14 | 50:45 | 46 |
9 | TSG 1899 Hoffenheim | 34 | 13 | 7 | 14 | 58:60 | 46 |
10 | Borussia M'gladbach | 34 | 12 | 9 | 13 | 54:61 | 45 |
11 | Eintracht Frankfurt | 34 | 10 | 12 | 12 | 44:49 | 42 |
12 | VfL Wolfsburg | 34 | 12 | 6 | 16 | 43:54 | 42 |
13 | VfL Bochum | 34 | 12 | 6 | 16 | 38:52 | 42 |
14 | FC Augsburg | 34 | 10 | 8 | 16 | 39:56 | 38 |
15 | VfB Stuttgart | 34 | 7 | 12 | 15 | 41:59 | 33 |
16 | Hertha Berlin | 34 | 9 | 6 | 19 | 37:71 | 33 |
17 | Arminia Bielefeld | 34 | 5 | 13 | 16 | 27:53 | 28 |
18 | SpVgg Greuther Fuerth | 34 | 3 | 9 | 22 | 28:82 | 18 |
CZYTAJ TAKŻE:
Wielki talent z Barcelony trafi do Lipska?
Lechia Gdańsk czeka na Marco Terrazzino. Musi nadrobić zaległości