Cały piłkarski świat mówi o tym, co wydarzyło się w Polsce
Yaw Yeboah strzelił gola, którego pokazywał cały piłkarski świat, na czele z oficjalną stroną FIFA. Pomocnik Białej Gwiazdy otrzymał gratulacje między innymi od gwiazdy Napoli. O szalonych ostatnich dniach Ghańczyk opowiedział w wywiadzie dla WP.
Jak padła ta bramka? Czy Yeboah od początku tak to wszystko zaplanował? Jaka w tym rola trenera Wisły Kraków? I czego nauczył się w trakcie pobytu w Manchesterze City? O tym wszystkich pomocnik Wisły opowiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Dodzwoniłem się do Yawa Yeboaha czy Lionela Messiego? Bo takiej bramki nie powstydziłby się nawet najlepszy piłkarz świata. Zresztą, pokazywało ją wiele stron na całym świecie, w tym FIFA.com.
Yaw Yeboah, były gracz Manchesteru City, Lille, Twente Enschede, Realu Oviedo, Numancii, Celty Vigo B, obecnie Wisła Kraków: Przy telefonie Yaw (śmiech). A co do tej bramki… Po prostu mam wiarę we własne umiejętności, w to, że potrafię coś wykreować, zrobić efektowną akcję. A wiara jest jeszcze wzmacniana przez naszego trenera. Adrian Gula często mi powtarza, że dużo umiem, że mam dobrą technikę i żebym z tego korzystał, żebym nie bał się ryzyka w ofensywie. I w tej akcji z tego skorzystałem. Oczywiście, patrzyłem też na to, czy mam komu oddać piłkę, ale nie za bardzo widziałem taką możliwość... No to poszedłem sam...
Co tu się wydarzyło?!
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 21, 2021
Na karuzelę zaprasza Yaw Yeboah! #GKŁWIS 1:3 pic.twitter.com/scAvdrshUS
Ile razy oglądałeś potem tę akcję?
Wiele razy, bo często, gdy dostawałem gratulacje, ktoś dołączał do tego filmik. Nie ukrywam, następnego dnia przebudzenie było bardzo przyjemne. A gratulacje napływały z wielu krajów. Z Ghany, gdzie się urodziłem, ale i z Anglii, z Hiszpanii, Francji, Włoch. Pisał na przykład Kalidou Koulibaly, jedna z największych gwiazd Napoli.
Ogólnie początek ligi jest dla ciebie udany. Jesteś usatysfakcjonowany?
Jestem szczęśliwy, bo w pięciu meczach strzeliłem trzy gole, ale na pewno nie w pełni usatysfakcjonowany. Mogę grać jeszcze lepiej, dużo skuteczniej. Niemniej dobry początek nas cieszy. Mamy super trenera, który jest przyjacielski dla piłkarzy, który wie, jak mamy grać. Wisła prezentuje się dobrze, choć przed nami jeszcze długa droga.
Długa droga do czego? Co uznałbyś za udany sezon dla Wisły?
Oczywiście, najlepiej byłoby wygrać ligę, a w pucharze dojść co najmniej do finału. Natomiast pójdziemy krok po kroku. Ale mamy bardzo dobry zespół i chcemy uszczęśliwić naszych fanów.
A ty jesteś pewien, że zostaniesz w Wiśle? Czy możesz odejść jeszcze w tym okienku?
Do końca okienka zostało jeszcze trochę czasu, a piłkarz nigdy nie może być pewny, co się wydarzy. Czasem sprawy dzieją się błyskawicznie. Myślę jednak głównie o meczu z Legią Warszawa. Wiemy, jak ważne to spotkanie dla nas, dla naszych fanów.
Zacząłem pytaniem o Leo Messiego. Widziałem w twoich mediach społecznościowych twoje zdjęcie z nim. Jaka jest historia tej fotki?
Miałem okazję zagrać w meczach rezerw Manchesteru City z reprezentacją Argentyny. A potem skorzystałem z okazji i zrobiłem sobie zdjęcie z Leo. Podziwiam go, nie ma co ukrywać. Jestem lewonożny, tak jak on... Zawsze patrzę głównie na piłkarzy operujących przede wszystkim lewą nogą. Chciałbym grać jak Messi, ale to niemożliwe. On jest daleko przede mną. I przed innymi.
Wspomniałeś Manchester City. To tam trafiłeś w wieku 17 lat. Z piłkarskiej szkółki w Ghanie.
Tak było. I zawsze będę wspominał Manchester City jako wspaniałą szkołę nie tylko futbolu, ale i życia. Wprawdzie ciągle byłem przez nich wypożyczany, do różnych krajów, różnych lig, ale w przerwie między wypożyczeniami miałem okazję trenować ze wspaniałymi piłkarzami. Największe wrażenie robił na mnie David Silva, bo mamy podobny styl. Lewa noga i tak dalej. Ale inni też imponowali. Adebayor, Aguero, Yaya Toure. A wiesz co było najlepsze? Że nie traktowali nas, młodych, z wyższością. Raczej przeciwnie: gdy mi na treningu nie wyszedł drybling, to zachęcali, żeby spróbować jeszcze raz. Nikt nikogo nie wyśmiewał, a wręcz przeciwnie. Nam, młodszym, bardzo to pomagało.
Podkreślałeś w wywiadach, na przykład dla weszlo.com, że pochodzisz ze skromnej rodziny, że bywałeś głodny, nie mieliście ani światła, ani wody pitnej. Teraz to wszystko wygląda u ciebie inaczej, ale o korzeniach nie zapomniałeś.
Nie zapomniałem i nie zapomnę. Staram się pomagać i rodzinie, i innym potrzebującym w mojej miejscowości. Dla mnie patrzenie w przeszłość to właśnie ten widok - początki w Ghanie, w tej wiosce. Staram się być takim samym chłopakiem jak wtedy, pomagać bliskim. Dla mnie najważniejsze jest szczęście, uśmiech. Wojny, konflikty... Ja tego nie rozumiem, ja tego nie kupuję. Chciałbym dzielić się z ludźmi radością, a nie smutkiem.
Tomasz Bobel - z boiska do sklepu
Ile zarobi w Pogoni Kamil Grosicki? Może zakręcić się w głowie