- To jest zadanie dziennikarzy. Ja staram się grać jak najlepiej, aby Lech gonił czołówkę - mówi Kotorowski pytany o swój nowy rekord. Ostatni raz bramkarz Kolejorza skapitulował w 36. minucie spotkania z ŁKS Łódź, które odbyło się 24 listopada.
Lech inauguracji tegorocznych rozgrywek na własnym stadionie do udanych nie zaliczy. Nie tylko nie zdołał zainkasować kompletu punktów, ale również jego gra była bardzo słaba. - Za bardzo chcieliśmy wygrać i gonić czołówkę, co nas sparaliżowało - szuka przyczyn tak słabego występu Kotorowski. - Graliśmy bardzo słabo, szczególnie pierwszą połowę. Wiadomo jaka jest sytuacja w tabeli i każde punkty są na wagę złota. Nie musimy grać pięknie, ale skutecznie. Najważniejsze są punkty, bo musimy gonić czołówkę tabeli.
Mimo to, golkiper nie uważa, że Zagłębie było stroną aż tak mocną przeważającą. - Zagłębie nie miało aż takiej przewagi. Przed przerwą dominowali w środku. Uważam, że mecz był remisowy - twierdzi "Kotor". - Mówiliśmy sobie przed meczem, że musimy się pokazać z dobrej strony i wygrać na inaugurację. Nie przegraliśmy meczu, ale wiemy doskonale, że u siebie musimy wygrywać, dlatego straciliśmy dwa punkty.