"Lekarze dali mi zielone światło". Były trener Lewandowskiego ogłosił radosną nowinę

Getty Images / Nur Photo / Na zdjęciu: Miroslav Klose
Getty Images / Nur Photo / Na zdjęciu: Miroslav Klose

Do maja 2021 roku pracował w sztabie szkoleniowym Bayernu Monachium. Odpowiadał głównie za napastników, czyli za Roberta Lewandowskiego. Nagle musiał opuścić klub. Powód? Problemy zdrowotne.

- Lekarze dali mi zielone światło! Mogę wracać do ukochanego sportu - cytuje Miroslava Klose niemiecki serwis t-online.de.

Przypomnijmy, że w maju 2021 legendarny napastnik reprezentacji Niemiec, mistrz świata z 2014 roku, zawodnik urodzony w Polsce (w Opolu) usłyszał od lekarzy groźną diagnozę - zakrzepicę (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów >>). - Dano mi do zrozumienia, że w tej sytuacji nie można żartować - mówił wtedy Klose.

Członek sztabu szkoleniowego Bayernu Monachium (był odpowiedzialny głównie za formę napastników Bawarczyków, czyli m.in. skuteczność Roberta Lewandowskiego) musiał podjąć decyzję o rezygnacji z posady. - Nie mogę biegać, nie mogę pływać, ale przede wszystkim nie mogę grać w piłkę. Na zgrupowaniu prawie oszalałem, bo nie mogłem pokazywać piłkarzom ćwiczeń. To było okrutne - opowiadał po podjęciu tej decyzji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

Co się zmieniło przez ostatnie cztery miesiące? - Znowu wszystko jest w porządku. Od półtora miesiąca jestem w stanie grać w piłkę nożną, tenis czy biegać. Lekarze nie widzą przeciwwskazań do powrotu na ławkę trenerską - przyznał.

Przed chorobą wydawało się, że Klose dołączyć do reprezentacji Niemiec, gdzie selekcjonerem został były szkoleniowiec Bayernu - Hansi Flick. Okazuje się, że jednak tak się nie stanie.

Klose liczy na angaż ligowy. Gdzie? W której lidze? W jakim klubie? - Czuję ogień i euforię. Nie mam żadnych założeń. Po prostu muszę pasować do nowego zespołu, muszę być przekonany, że to odpowiednie dla mnie miejsce i wtedy możemy zacząć - stwierdził.

Czytaj także: Już wszystko jasne! Wiemy, jaki gest w stronę Anglika wykonał Glik >>

Komentarze (0)