Pogrążona w finansowym kryzysie FC Barcelona nie potrafiła nawiązać walki z Bayernem Monachium. Bawarczycy triumfowali 3:0 i pokazali, że na starcie rozgrywek Ligi Mistrzów są w wysokiej formie. Potwierdził to też Robert Lewandowski, który dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Polak mógł jednak otworzyć wynik spotkania już w 10. minucie.
Wtedy to w polu karnym Lewandowski został popchnięty przez rywala. Sędzia Michael Oliver nie podyktował jednak jedenastki i jak tłumaczy sędzia piłkarski Łukasz Rogowski: była to dobra decyzja arbitra.
"Robert Lewandowski zdecydował się grać i podniósł się z murawy, a zatem zaryzykował i niestety, ale mu się to nie opłaciło. Gdyby Polak od razu po pchnięciu się przewrócił i przestał walczyć o piłkę, wówczas sędzia odgwizdałby (możliwe, że po interwencji VAR) rzut karny i ukarał czerwoną kartką Ronalda Araujo za pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki" - wytłumaczył na łamach Interii sędzia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko
Gdyby sędzia podyktował rzut karny, to do piłki podszedłby Lewandowski, który w Bayernie jest wykonawcą tego stałego fragmentu. Polak z jedenastego metra myli się niezwykle rzadko.
Zdaniem Rogowskiego, chęć walki Lewandowskiego o piłkę sprawiła, że arbiter nie mógł podyktować jedenastki. "Nie wiem, dlaczego tak jest i jak można to logicznie wytłumaczyć, jednak taka zasada obowiązuje odkąd pamiętam" - dodał.
Czytaj także:
Szczęsny w ogniu krytyki. Legenda włoskiej piłki broni Polaka
Bayern i Lewandowskiego czekają kłopoty w Lidze Mistrzów?