Robert Lewandowski nie ma sobie równych we współczesnym futbolu i ściga się już tylko z historią. W ostatnich latach bił wielkie, ustanowione kilka dekad temu rekordy, które miały być wieczne. Dla "Lewego" nie ma jednak rzeczy niemożliwych - to jeden z dogmatów dzisiejszego piłkarstwa.
Przebił Gerda Muellera pod względem goli w jednym sezonie Bundesligi (1971/72). Odebrał Włodzimierzowi Lubańskiemu miano najskuteczniejszego reprezentanta Polski, którym ten szczycił się od 1973 roku. Pobił też rekord Kazimierza Deyny pod względem liczby występów w roli kapitana reprezentacji, który "Kaka" ustanowił w 1975 roku.
Najpierw Peterek, potem Messi...
W piątek natomiast może zrobić coś, co nie udało się żadnemu polskiemu piłkarzowi od 83 lat. Jeśli strzeli gola w meczu 6. kolejki Bundesligi z SpVgg Greuther Fuerth (g. 20:30, transmisja w ViaPlay), będzie to jego 16. z rzędu ligowy występ z bramką i tym samym wyrówna polski rekord Teodora Peterka z lat 1937-38.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski czasem się myli. Tak przegrał z Muellerem!
Strzelecka passa przedwojennej gwiazdy Ruchu Chorzów to niepobity do dziś polski rekord, ale przez 75 był to też rekord światowy. W sezonie 1969/70 wyrównał go Gerd Mueller (więc Lewandowski w piątek może też wyrównać rekord Bundesligi), a pobił go dopiero sam Lionel Messi w sezonie 2012/13, kiedy trafiał do siatki rywali w 21 kolejnych występach w LaLidze.
Niebywała seria Lewandowskiego w Bundeslidze trwa od 15 lutego, gdy strzelił gola w meczu z Arminią Bielefeld (3:3). Co więcej, d tego spotkania, "Lewy" okraszał golem każdy z 19 klubowych występów - to rekord Bayernu, który już odebrał Muellerowi.
By znaleźć ostatni klubowy występ Lewandowskiego z pustym przebiegiem, trzeba się cofnąć aż o 225 dni - do 11 lutego i finału Klubowych Mistrzostw Świata z UANL Tigres (1:0). Cztery dni później Polak rozpoczął serię, która trwa do dziś. W jej trakcie strzelił łącznie 30 goli: 24 w 15 meczach Bundesligi, cztery w trzech spotkaniach Ligi Mistrzów i dwa w starciu o Superpuchar Niemiec.
...a później Mueller
Lewandowski już od pewnego czasu robił rzeczy, na które we współczesnej piłce stać było tylko Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo. Teraz wszedł na kolejny poziom i - brzmi to niewiarygodnie, ale jest prawdziwe - powoli zajmuje w historii Bundesligi miejsce samego Gerda Muellera.
W ubiegłym sezonie pobił jego niepobijalny rekord 40 ligowych goli w jednym sezonie, co dało mu pierwszego w karierze Złotego Buta. Przez pół wieku nie było nikogo, kto chociaż zbliżyłby się do do tego wyczynu "Bombera", a "Lewy" odesłał go do lamusa. I to w jakim stylu! Zdobył 41 bramek w raptem 29 meczach.
Rok temu o tej porze nikt nie wierzył w to, że ten rekord jest możliwy do pobicia. Tak samo nikt nie dopuszczał, że ktokolwiek kiedykolwiek może zdetronizować legendarnego Niemca i zostać najlepszym strzelcem Bundesligi wszech czasów. Teraz, dzięki Polakowi, nad Renem wiedzą, by "nigdy nie mówić nigdy".
Gerd Mueller zdobył w Bundeslidze 365 bramek w 427 meczach. Trafiał do siatki rywali co 105 rozegranych minut. Nim na niemieckich boiskach szaleć zaczął Lewandowski, drugiego w klasyfikacji wszech czasów Klausa Fischera wyprzedzał aż o 98 goli. Teraz "Lewy" traci do niego już tylko 81 bramek.
"Tylko", ponieważ kapitan reprezentacji Polski jest w życiowej formie i zbliża się do Muellera w ekspresowym tempie. Od początku sezonu 2018/19 strzelił w Bundeslidze aż 105 goli i łącznie ma na koncie 284 trafień w niemieckiej ekstraklasie. Strzela co 100 rozegranych minut, czyli częściej niż Mueller.
Nic nie wskazuje na to, by Lewandowski zwolnił w pogoni za rekordem swojego wielkiego poprzednika. Niedawno zdradził w rozmowie ze "Sport Bildem", że chce grać jeszcze co najmniej cztery lata, a po odebraniu Złotego Buta przyznał, że nie zamierza ruszać się z Bayernu.
To jasna deklaracja, że zamierza przypuścić atak na rekord Muellera. I ma duże szanse na powodzenie swojej misji. Od początku sezonu 2020/21 zdobywa 1,4 bramki na mecz. Jeśli utrzyma taką skuteczność, to w czterech najbliższych sezonach strzeli 183 gole. Oczywiście, to tylko teoria, ale nawet jeśli zgromadzi w połowie tak pokaźny dorobek, to zdetronizuje Muellera.
Brakujący klejnot w koronie
Każdym golem Lewandowski zbliża się nie tylko do rekordu Muellera, ale też do Złotej Piłki "France Football". Francuski magazyn nie ogłosił jeszcze kandydatów do tegorocznej edycji plebiscytu, ale nie trzeba mieć paranormalnych zdolności, by przewidzieć, że wśród nich znajdzie się "Lewy".
Polak to mistrz Niemiec i król strzelców Bundesligi z rekordowym dorobkiem. Nikt z jego potencjalnych rywali takiego dubletu w sezonie 2020/21 nie ustrzelił. Jedynym realnym konkurentem Lewandowskiego jest Messi, który poprowadził Argentynę do triumfu w Copa America. Problem Messiego polega jednak na tym, że po transferze do Paris Saint-Germain zawodzi, a Lewandowski znów przechodzi samego siebie i poluje na kolejne rekordy.
Złota Piłka 2021 zostanie przyznana za osiągnięcia w okresie pokrywającym się z sezonem 2020/21, więc teoretycznie obecne osiągnięcia Lewandowskiego nie będą brane pod uwagę. Doświadczenie z poprzednich edycji uczy jednak, że jesienna forma ma duży wpływ na głosy jury, a jesienią Lewandowski nie ma sobie równych w Europie.
Ballon d'Or to ostatnie indywidualne wyróżnienie, którego Lewandowski nie ma w swoim CV. Ostatni brakujący klejnot w jego koronie. Tytuł Piłkarza Roku FIFA, który otrzymał w ubiegłym roku, to oddzielny plebiscyt. Nie mniej prestiżowy, ale to Złota Piłka przyznawana jest od 1956 roku i pobudza wyobraźnię milionów. Jeśli Lewandowski po nią sięgnie, będzie mógł się poczuć spełniony.